Reklama

Lokale trudne do wynajęcia

14/08/2013 09:21

Chcesz wynająć, musisz zapłacić


Zbieranie informacji zaczynamy od objazdu większych miast naszego powiatu i poszukiwania ogłoszeń o wynajmie lokali. Najwięcej z nich udało nam się znaleźć w Obornikach Śląskich. Jadąc lub idąc wzdłuż ulicy Marii Skłodowskiej – Curie, co kilka metrów napotykamy opustoszałe lokale z informacją o możliwości wynajmu. Drugim miastem z największą liczbą ogłoszeń o wynajmie w wyeksponowanych miejscach jest Trzebnica. W obydwu miastach lokale znajdują się blisko centrum, wydawałoby się więc, że to dobre miejsca na rozwijanie działalności. Tym bardziej, że Polska gospodarka jest w głównej mierze napędzana przez tych, którzy podjęli ten trud i odważyli się być szefami "sami dla siebie", zakładając własny biznes. Blisko jedna trzecia z nich prowadzi swoje firmy w wynajmowanych nieruchomościach, często  płacąc za to niebagatelne czynsze.

Ile za wynajem życzą sobie właściciele obornickich nieruchomości? Wszystko zależy od usytuowania lokalu, jego ekspozycji oraz metrażu, ale przede wszystkim – od różnych wyliczeń oraz chęci osiągnięcia korzyści osobistych przez właścicieli nieruchomości. Wykonujemy kilkanaście telefonów, aby zorientować się, jaka jest wysokość miesięcznego czynszu za użytkowanie danej nieruchomości. Właściciele proponują osobiste obejrzenie lokalu oraz pytają, jakiego rodzaju działalność chcielibyśmy otworzyć. Za wynajęcie ładnie wyeksponowanego lokum z dużymi witrynami na ulicy Marii Skłodowskiej - Curie o powierzchni od 60 do 70 mkw. trzeba zapłacić od 1200 zł do 1700 zł (brutto). Dowiedzieliśmy się też, że za malutki lokal o powierzchni 30 mkw. trzeba zapłacić 700 zł. Znaleźliśmy także lokal o wielkości 55 mkw., którego wysokość miesięcznego czynszu to ponad 2 tys. zł. Spacerując wzdłuż wspomnianej wyżej ulicy w stronę ronda, rzuca się w oczy duży, pusty, nowy i ładny lokal. Na witrynie jest podany numer telefonu kontaktowego do zarządcy lokalu oraz napis "nowa cena – 4600".

Jak sytuacja wygląda w Trzebnicy?


Za 50 - 60-metrowy lokal usytuowany na obrzeżach miasta, trzeba zapłacić od tysiąca zł brutto w górę. Bliżej centrum, znaleźliśmy 95-metrowy lokal, za wynajęcie którego trzeba płacić ponad 4 tys. zł czynszu. Wiemy też, że istnieje możliwość wynajęcia lokalu o powierzchni 250 mkw. za ponad 2,5 tys. zł.

Skąd te dysproporcje? Z doświadczeń naszych rozmówców wynika, że część lokali na wynajem ma zaniżone ceny, bo przedsiębiorca zastaje pomieszczenie "okute w goły beton". Może albo szukać dalej po cenach wyższych, albo na potrzeby remontu zainwestować w pomieszczenie dużą część własnych środków. Właściciel nieruchomości także często obniża cenę, gdy wejście do lokalu znajduje się na przykład od strony podwórka, albo gdy pomieszczenie jest usytuowane na piętrze. Jednym słowem, każdy wysiłek, który musi pokonać wynajmujący oraz jego klienci, aby dostać się do lokalu, wpływa na obniżenie miesięcznej opłaty. Chętnym pozostaje przekonanie się w sposób naoczny i ocena, jaki rodzaj miejsca im odpowiada i ile są w stanie za nie zapłacić. Jeśli w ogóle znajdą się chętni na wynajęcie lokalu, które stoją puste od wielu miesięcy...

Supermarkety jak grzyby po deszczu


Czy w Prusicach i w Żmigrodzie też jest problem z tego typu nieruchomościami? Nie zauważyliśmy tego na taką skalę, jak w dwóch największych miastach powiatu. W centrum Żmigrodu oraz Prusic nie ma ani jednego wolnego lokalu. W tej drugiej miejscowości, naprzeciwko Urzędu Miejskiego jest pomieszczenie, kiedyś zajmowane przez sklep spożywczy. W witrynie nie znajduje się jednak żadna informacja na temat możliwości najmu.

Być może dzieje się tak dlatego, że Oborniki i Trzebnica to miasta z większą liczbą mieszkańców, które dla przedsiębiorców wydawały się być atrakcyjne na prowadzenie firmy, a dla właścicieli nieruchomości na tworzenie lokali pod wynajem. Ładna symbioza, ale nie na naszym rynku, gdzie można obserwować zdecydowane tendencje spadkowe.

Co jest więc przyczyną stojących od wielu miesięcy pustych lokali i dlaczego nikt ich nie chce zagospodarować? Artur Adamczyk, przedsiębiorca który wydzierżawia swoje nieruchomości na działalność gospodarczą, między innymi na naszym lokalnym rynku, nie rokuje optymistycznych przewidywań.

– Jeśli chodzi o Trzebnicę, rynek najmu lokali załamuje się i zdecydowanie będzie coraz gorzej. Po pierwsze jest nadpodaż lokali, ponadto jest wiele małych lokalików, które już nie mają racji bytu. Do tego dochodzi tegoroczny wydatek z opłatami za śmieci. Dużym problemem są także spore opłaty do wspólnot mieszkaniowych, które są wręcz kosmiczne. I główną przyczyną zapaści na rynku są liczne markety, które w Trzebnicy powstały. Oczywiście, jeśli ktoś myśli o inwestycji w lokal, to jak najbardziej, ale tylko w dobrych punktach handlowych – tłumaczy nasz rozmówca.

W naszej rozmowie została poruszona kwestia supermarketów, które szczególnie w Trzebnicy, rosną jak grzyby po deszczu. Rzeczywiście, w Obornikach Ślaskich jest ich kilka, a w Trzebnicy – zatrzęsienie. W Żmigrodzie cały ruch konsumpcyjny skupia się w jednej Biedronce, w Prusicach – w kilku pomniejszych sklepikach.

Często dla przedsiębiorców prowadzących sklepy spożywcze, którzy muszą sobie radzić z rosnącymi wydatkami na utrzymanie swojego miejsca pracy, supermarkety są "ostatnim gwoździem do trumny". Czy jest jakaś reguła na przetrwanie dla małych sklepikarzy? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Widać tutaj wyraźnie odwiecznie funkcjonujące w naturze "prawo dżungli" głoszące, iż "przetrwają tylko najsilniejsi". Najbardziej na tym cierpi branża spożywcza, w której supermarkety wydają się być bezkonkurencyjne. Jaki jest zatem sekret sklepikarzy, którzy jeszcze na rynku istnieją?

– Myślę, że chodzi o to, aby dać ludziom coś, czego nie dostaną w supermarketach – mówi nam pytana o sposób na przetrwanie na rynku w dobie marketów kobieta prowadząca mały sklep spożywczy. – My mamy codziennie świeże warzywa i owoce, ekologiczne, z naszych gospodarstw, a nie z importu. Myślę, że to jest dla naszych klientów ważne. I wie pani, przychodzą po młode ziemniaki, a przy okazji kupią to czego im brakuje do kuchni i jakieś słodycze dla dzieci, i tak jakoś biznes się kręci – uśmiecha się nasza rozmówczyni.

Moda na wynajem minęła


- Możliwe, że rynek trochę się pobudzi w 2014 roku. Wtedy pojawią się dotacje na nowe miejsca pracy oraz uruchamianie własnych biznesów. Obecna sytuacja na rynku jest efektem mody na tego rodzaju działalność w 2008 roku. Wtedy można było wynająć w Trzebnicy wszystko, nawet budę dla psa. Sporo osób przerobiło mieszkania na lokale. Po pierwsze, są one w kiepskich miejscach, a po drugie, nie mają dobrej infrastruktury, takiej jak toalety, czy duża sala sprzedaży. Przedsiębiorcom nie polecam inwestowania w lokal w Trzebnicy, bo niestety, jest już ich pełne nasycenie. Są właściciele nieruchomości, którzy od kilku lat bezskutecznie próbują sprzedać lub wynająć lokal – mówi Artur Adamczyk.

Skoro niektóre lokale stoją puste od tylu lat, to czy w ciągu kilku następnych zostaną zagospodarowane przez kogoś z pomysłem na własny biznes? A może to właściciele nieruchomości szybciej będą musieli znaleźć sposób na "pozbycie" się generującego koszty pustego mienia? Spora część mieszkańców powiatu na zakupy wybiera się do Wrocławia i to tam załatwia większość swoich sprawunków, co nie ułatwia funkcjonowania lokalnym przedsiębiorcom. Ale taka jest naturalna kolej rzeczy – ludzie zawsze będą zostawiać swoje pieniądze tam, gdzie mogą coś zrobić najtaniej albo najlepiej. A o te dwie, tak pożądane rzeczy zdecydowanie łatwiej w stolicy naszego województwa. Rozwiązaniem dla przedsiębiorców planujących własny biznes oraz wynajęcie do tego celu lokalu może się okazać zakładanie działalności na usługi, zamiast na sprzedaż produktów. Na przykład w tak małym Żmigrodzie w ciągu kilku ostatnich lat powstało kilkanaście zakładów fryzjerskich i drugie tyle kosmetycznych, z czego dwa albo trzy zbankrutowały. Podobnie jest w Trzebnicy. Są usługi, na które zawsze będzie zapotrzebowanie, i mało któremu mieszkańcowi naszego powiatu chce się fatygować do Wrocławia tylko po to, aby profesjonalnie wywołać zdjęcia, albo dobrze obciąć włosy. W obecnej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak obserwowanie tendencji panujących na rynku i umiejętne wykorzystanie "swoich pięciu minut".

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do