Wiceburmistrz Jerzy Trela tydzień temu podając informację o stanie przygotowania gminy na odbiór odpadów, mówił, że urzędnicy wychodzą na "ostatnią prostą". Być może okaże się jednak, że scenariusz wydarzeń będzie bardziej dramatyczny, a wszystko rozstrzygnie się w najbliższych dniach.
Nie wiadomo bowiem, jak Krajowa Izba Odwoławcza, rozpatrzy odwołanie od jednego z oferentów startujących w przetargu na odbiór śmieci z terenu gminy Trzebnica. Jeśli sprawie nada się właściwy bieg i trafi na wokandę, a następnie zostanie pozytywnie rozpatrzona oznaczać to będzie anulowanie przez Urząd Zamówień Publicznych przetargu.
- Gdyby tak się miało stać, to przede wszystkim powstaje pytanie, kto będzie odbierał nasze śmieci? Przecież dotychczasowa umowa wygasa z końcem czerwca, a nowej może nie być? Jakie opłaty ponosić będziemy w takim razie od lipca za wywóz śmieci? I wreszcie, jakie konsekwencje finansowe czekają naszą gminę (a więc i nas – podatników) za naruszanie ustawy śmieciowej? - zastanawia się Maria Spalińska, prezes spółki komunalnej Wodnik.
Podobny przypadek jest w Warszawie, gdzie jak wiadomo przetarg jeszcze się nie rozstrzygnął. Tam odpady od mieszkańców będą odbierać dotychczasowe firmy, a rachunek za usługę wystawiać do urzędu, a nie do mieszkańców. Możliwie, że tak też będzie w Trzebnicy.
Odwołanie Alby trafiło do siedziby KIO 17 czerwca (kopia tego pisma trafiła też prawdopodobnie do zamawiającego, czyli gminy). Być może Jerzy Trela już na komisji wiedział o wysłanym odwołaniu, ale radnych nie poinformowano o tym fakcie. Nie wspomniał również nic na ten temat, na ostatniej sesji. Dopiero gdy jeden z radnych zapytał: czy prawdą jest, że jedna z firm złożyła odwołanie od przetargu, Trela odpowiedział, że Alba. Nic nie wspomniał o ewentualnej korekcie stawek. Przypomnijmy, że kwota, którą Ergo z drugą firmą wygrało przetarg jest większa o blisko 200 tys. zł od pierwotnie zakładanej. Do tej pory nikt nie wie czym ta różnica będzie pokryta, czy np. podniesieniem stawek za odbiór śmieci?
Prezes Spalińska zdementowała także wypowiedź Jerzego Treli. Na posiedzeniu komisji komunalnej sprzed tygodnia stwierdził, że spółka Wodnik działa złośliwie:
- Wbrew wcześniejszym zapowiedziom prezes Wodnika, która stwierdziła, że jeśli nie wygrają przetargu to odsprzedadzą pojemniki, w tej chwili się z tego wycofała.To jest złośliwość z ich strony, że zabierają te pojemniki, które były w dzierżawie - mówił radnym wiceburmistrz. Postanowiliśmy zweryfikować tę informację i zapytać prezes Marię Spalińską, czy rzeczywiście nie chce odsprzedać pojemników, dotychczas dzierżawionych przez wspólnoty mieszkaniowe. Wyjaśniła nam, że obrót pojemnikami na śmieci (czyli ich sprzedaż i dzierżawa) jest częścią zwykłej działalności Wodnika, a pojemniki te traktowane są przez nią jak normalny towar.
- Może być tak, że ktoś próbuje wycofać się ze wcześniejszych uzgodnień dotyczących zakupu dużej partii pojemników, zrzucając przy okazji winę na Wodnika - powiedziała nam pani prezes.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie