Już w pierwszym dniu tej pielgrzymko – wycieczki przybyliśmy do klasztoru tynieckiego, w którym przed laty gościliśmy wspólnie z ks. prof. Antonim Kiełbasą. Wtedy ks. Antoni przedstawił naszą grupę o. Leonowi Knabitowi, benedyktynowi znanemu z audycji telewizyjnych. Historia ta została opisana w ostatnim Brzasku (Trzebnica 2012) i zilustrowana fotografią, na której obaj zakonnicy uśmiechają się serdecznie do siebie (s.229). I nagle w to środowe przedpołudnie poczuliśmy jak historia zatacza koło. Znowu wyszedł do nas sympatyczny benedyktyn, znowu rozbrzmiewały salwy śmiechu i wszystko było prawie jak dawniej... Ojciec Leon otrzymał od nas egzemplarz Brzasku, a żegnając się z nami nie omieszkał dodać, że nasza grupa jest jakaś postna, bo... bez Kiełbasy.
Przeżywając żarty i żarciki o. Knabita pojechaliśmy zwiedzać cysterskie opactwo w Mogile. Potem szeroko otwarły się bramy domu zakonnego oo. salwatorianów na krakowskim Zakrzówku i można powiedzieć, bez wielkiej przesady, że wpadliśmy w objęcia serdecznych znajomych. Powitał nas i honory domu czynił ks. prowincjał Piotr Filas, na spotkanie przyszedł ks. Henryk Łodziana, który poświęcił nam wiele swojego czasu przez wszystkie dni naszego tam pobytu.
I nie byli to wszyscy nasi starzy znajomi. Na drugi dzień opiekowali się nami z równą serdecznością: niegdysiejszy duszpasterz trzebnickich nauczycieli ks. Krzysztof Jankowski i ks. Władysław Mszal, który "nieopatrznie" zaprosił nas kiedyś do Krakowa. Razem z nimi spędziliśmy niezapomniany dzień w Łagiewnikach. W kaplicy łagiewnickiego domu salwatorianów, podczas Mszy św. modliliśmy się w intencji śp. ks. Antoniego w dniu Jego imienin. Ten niezwykły dzień zakończyło, jak co roku, "Kiełbasiane Party". Swoją obecnością zaszczycił nas najstarszy polski salwatorianin, wieloletni misjonarz, ks. Zenon Zgudziak. Jego barwnym opowieściom, najpierw o drodze do kapłaństwa, a potem o pracy w Tanzanii i Kanadzie przysłuchiwaliśmy się jedząc, pijąc i... nie bacząc na komary. To był naprawdę wspaniały wieczór. Korzystając z obecności ks. Prowincjała złożyliśmy życzenia z okazji zbliżających się Jego urodzin. Było już całkiem ciemno, gdy radośni wracaliśmy do swoich pokoi.
Następnego dnia przed południem byliśmy umówieni na spacer po starym Krakowie w towarzystwie przewodniczki. I chociaż każdy z nas przynajmniej kilka razy był w tym królewskim mieście, z uwagą słuchaliśmy barwnych opowieści przewodniczki i na nowo zachwycaliśmy się Krakowem. Trasa zwiedzania rozpoczynała się na wawelskim dziedzińcu i wiodła ulicami: Kanoniczą, Grodzką, Franciszkańską aż do barwnego krakowskiego Rynku.
Drugą część dnia każdy zagospodarowywał we własnym zakresie. Mijaliśmy się potem na krakowskim Kazimierzu – starej dzielnicy żydowskiej, która powoli wraca do świetności. Po drodze jakieś lody, kawa, obiad i już trzeba było wracać. Ten pełen atrakcji dzień zakończyła wspólna Msza św., którą odprawił ks. prowincjał Piotr Filas.
Nazajutrz rano znowu zgromadziliśmy się wokół ks. Piotra na Eucharystii, dziękując Panu Bogu za czas spędzony owocnie w Krakowie. Jeszcze czekała na nas wyprawa do średniowiecznej stolicy Polski, na wystawę, która znajduje się pod płytą krakowskiego Rynku. No i trzeba było wracać... Na pocieszenie zostały nam w pamięci słowa ks. Władysława Mszala, że czeka i serdecznie zaprasza. Wielką radością było dla nas także spotkanie z przyjaciółmi naszego śp. duszpasterza ks. Antoniego. Przekonaliśmy się, że nie tylko dla nas był On darem bezcennym i zobowiązującym, że nie tylko my tęsknimy za Jego obecnością. Ten wyjazd przerodził się (być może za przyczyną ks. Antoniego) w swoiste rekolekcje w drodze. Był znakiem nie tylko naszej o Nim pamięci...
Niech Pan Bóg sowicie wynagrodzi wszelkie dobro, którego doświadczyliśmy podczas tych kilku niezapomnianych dni!
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie