Reklama

Kradzież na plebanii. Złodziej skusił się na wino mszalne i zasnął

05/06/2013 09:55
Z pewnością to jedna z tych kradzieży, która rozbawi niejednego z Czytelników. Nie każdy bowiem z rzezimieszków może "pochwalić się" taką pomysłowością, jak złapany na gorącym uczynku 25-latek z Wrocławia. Historia przypomina trochę te ze słynnego filmu "Gang Olsena".

W ubiegłym tygodniu jeden z Czytelników poinformował nas o dokonaniu dość dziwnej kradzieży w kościele w Rościsławicach...

- Podobno złodzieja złapano na gorącym uczynku w trakcie odprawianej Mszy św. Słyszałem też, że do kradzieży długo się przygotowywał, bowiem pracuje w prywatnej firmie WPO "Alba" i m.in z tej plebanii właśnie odbiera śmieci. Podobno złodziej wszedł na plebanię, zabrał kasę, a potem zatrzasnął się w kościele - taki telefon otrzymaliśmy w ubiegłym tygodniu. Pojechaliśmy do podobornickich Rościsławic, by potwierdzić słowa mężczyzny informującego o kradzieży. Zasłyszane wiadomości chcieliśmy potwierdzić u miejscowego proboszcza, a także poznać szczegóły zdarzenia od przypadkowo spotkanych przechodniów. Ksiądz nie chciał komentować całego zajścia, przyznał jednak, że do opisywanego incydentu doszło.

- Ten biedny mężczyzna i tak już został ukarany przez Boga... - dopowiedział nam wielebny. Spotkani pod sklepem mieszkańcy Rościsławic twierdzili, że o sprawie nie słyszeli.

Szczegółowy przebieg kradzieży przekazała nam Iwona Mazur z Komendy Powiatowej Policji w Trzebnicy: - Do zdarzenia doszło 22 maja. Złapany mężczyzna wyważył drzwi i dostał się na plebanię, którą przeszukał, a następnie wszedł do kościoła. Jego łupem padło... wino mszalne, którego jednak nie zdołał skonsumować w całości. Miał we krwi 0,8 promila... Po wypiciu wina skusił się jeszcze na kurczaka. Na koniec udał się na strych i tam przez przypadek, zamknął się od środka, po czym... zasnął. Najwyraźniej nie mógł się potem z niego wydostać, ponieważ wierni przebywający w kościele na mszy, usłyszeli dziwny hałas dobiegający ze strychu. I tak złapali złodzieja na gorącym uczynku!

Przesłuchiwany przez funkcjonariusza, mężczyzna przyznał się do kradzieży i dobrowolnie poddał się karze. - Nie potrafił jednak logicznie wytłumaczyć, dlaczego tak postąpił - powiedziała nam asp. sztab Iwona Mazur.

Na koniec, całkiem serio dodamy, że za występek jakiego dopuścił się złapany mężczyzna kodeks przewiduje maksymalną karę pozbawienia wolności do 5 lat. Jednak w przypadku dobrowolnego poddania się karze, sąd może zastosować łagodny wymiar kary i wymierzyć karę do 3 miesięcy pozbawienia wolności.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    M - niezalogowany 2013-06-05 13:02:48

    No to teraz po artykule Pani Basi proboszcz ma przechlapane. W kościele oprócz wina trzymał kurczaka. Czy żywego Pani Basia nie wyjaśnia ale Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami i Pan Poseł powinni się tym zainteresować.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do