
Czy człowiek spoza wioski może mieć dobry pomysł na miejscowość? Czy sołtys jest tylko od koszenia trawy i roznoszenia decyzji podatkowych? Czy da się zintegrować od lat podzieloną społeczność? Na te i inne pytania próbujemy znaleźć odpowiedź w rozmowie z sołtysem Skarszyna - Mirosławem Mazurem.
NOWa: Na początek naszej rozmowy powiedzmy może od kiedy jest pan sołtysem i co pana skłoniło, by nim zostać?
[middle1]Mirosław Mazur: Jestem sołtysem od września ubiegłego roku. Poprzedni sołtys zrezygnował z pełnienia tej funkcji ze względów osobistych. Postanowiłem się zgłosić, ponieważ zauważyłem potrzeby, ale również pomysły i chęci ludzi, żeby coś w tej naszej miejscowości zaczęło się dziać, ale brakowało jakiegoś wspólnego łącznika. Można to nazwać chęcią dokonania pewnej rewolucji integracyjnej mieszkańców Skarszyna. Na podstawie tych obserwacji zrodził mi się w głowie pomysł, w jaki sposób można by wykorzystać potencjał mieszkańców. Pomyślałem, że można stworzyć zespoły robocze zajmujące się konkretnymi sprawami np.: zagospodarowaniem terenu wokół świetlicy, czy zorganizowaniem konkretnej imprezy. Myślę, że ta wizja była takim kluczem, by wystartować w wyborach i wspólnie z mieszkańcami coś stworzyć. Podkreślam słowo wspólnie, bo sam sołtys nie ma szans. W miejscowości jest ponad 600 mieszkańców. Oczekiwania tych mieszkańców są spore i zróżnicowane. Działanie w zespołach daje szansę osiągnięcia jakichś sukcesów.
NOWa: Takie zespoły już działają?
Cały tekst dostępny jest w wydaniu papierowym, możesz też go przeczytać już teraz wykupując dostęp do strefy PREMIUM.
Zachęcamy do rejestracji i korzystania z pełnej wersji portalu. Dzięki rejestracji możesz sobie też zarezerwować unikalny "nick" do komentarzy
...
Spokojnie, ten tekst możesz przeczytać w całości. Dołącz do nas już teraz! Będziesz mógł czytać wszystkie teksty, bez ograniczeń. Sprawdź, co zyskasz.
Pozostało 88% tekstu do przeczytania.
Wykup dostępTwoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie