Reklama

Polowanie na Ducato. Proceder trwa od miesięcy

W lipcu dokonano dwukrotnej próby włamania na teren trzebnickiej firmy. Celem był samochód Dukato Maxi Furgon, który w wyniku działania sprawców został poważnie uszkodzony. Jednak na tym się nie skończyło. Po kilku tygodniach, pomimo tego, że auto zostało przestawione i znajdowało się w innym punkcie miasta, znów ktoś się do niego dobierał. Co ciekawe, takich prób mniej i bardziej udanych było więcej. Ostatnio okradziona Dukato zaparkowane w pobliżu naszej redakcji.

Celem są firmowe samochody dostawcze. Przed kilkoma dniami zgłosił się do nas pan Michał, kolejny poszkodowany. Tym razem kolejny Dukato zaparkowany był blisko wejścia do redakcji naszej gazety. Można powiedzieć, że sprawcy są wyjątkowo bezczelni? Możliwe, ale bardziej istotne jest to, że są dobrze zorganizowani. Wiedzą, gdzie nie ma monitoringu.

  - Całe zdarzenie miało miejsce z czwartku na piątek z 27 na 28 sierpnia - opowiada Michał.- Sprawcy weszli do busa od tyłu i zabrali prawie wszystkie elektronarzędzia akumulatorowe. Po wszystkim zamknęli samochód, prawie nie było nic widać. Wartość skradzionego sprzętu wyceniłem na około 13 tys. zł i jest to naprawdę kwota bardzo zaniżona. Żeby za takie pieniądze kupić taki sprzęt, musiałbym się bardzo naszukać. Zdarzenie oczywiście zgłosiłem na policję.

Poszkodowany dowiedział się, że nie jest jedynym okradzionym. Popytał, poszperał. Według jego obliczeń, złodziejski proceder w Trzebnicy trwa co najmniej od grudnia ubiegłego roku. Ofiarą padają głównie firmowe Dukato. Okradzionych jest co najmniej kilkoro. Złodzieje są, można powiedzieć, porządni. Po "załatwieniu sprawy" zamykają samochód i niewiele widać. Działają raczej w miejscach wolnych od monitoringu. Widocznie nie lubią widowni, a może są, po prostu, nieśmiali.

Pan Michał zgłosił sprawę policji, ale nie zamierzał siedzieć bezczynnie. Postanowił rozejrzeć się w miejscu, gdzie często "wypływają" skradzione przedmioty. Pojechał na giełdę do Lubina. Za pierwszym razem nie znalazł nic.

Nie znalazłem swoich narzędzi, ale byłem dość późno. W kolejną sobotę pojechałem wcześniej. I trafiłem na dwie swoje rzeczy. Z tego, co twierdzi ten który sprzedawał to on odkupił narzędzia i tylko sprzedawał u siebie na stoisku. Mówił że byli tydzień temu w sobotę rano. Mieli dużo sprzętu. Wystawa ich narzędzi była pokaźna więc na pewno nie byłem jedynym okradzionym. Nawet w samej Trzebnicy pewnie obrobili jakiegoś drugiego busa. To pewnie ci sami ludzie. Nie mam żadnych dowodów, ale to byłby zbyt duży zbieg okoliczności, gdyby to był ktoś inny. Byłem na policji w Lubinie. Handlarz został wzięty na przesłuchanie. Z tego co ja wiem, to więcej osób w Trzebnicy okradziono. Z moich ustaleń wynika, że ta szajka działa tu od grudnia zeszłego roku. Proceder kwitnie. Na wakacje jakby się uaktywnili bardziej. Rozmawiałem, z panem, u którego w lipcu byli dwa razy. W Trzebnicy byli w lipcu i pod koniec sierpnia u mnie i u jeszcze jednej osoby, też ukradli jakieś narzędzia, ale, być może, nie mam wszystkich informacji i kradzieży było więcej. 

Poszkodowani stracili zaufanie do policji, bo, pomimo złożenia zawiadomień, nic się nie dzieje. Nikt ich o niczym nie informuje. W ich sprawach jeszcze nic nie zrobiono, a złodzieje grasują dalej. I właściwie nikt na nich nie poluje. To oni są łowcami. Policja prowadzi czynności, a proceder, jak dotąd, ma się świetnie. Zdaniem poszkodowanych, na razie sami zrobili więcej niż policja.

[PALWALL]

 

Pierwsze zeznania składałem w sobotę po powrocie z Lubina - wspomina Michał.- Mówiłem, gdzie mogą być kamery. Przecież w mieście jest monitoring i można zabezpieczyć nagrania z czasu, kiedy dokonano kradzieży. Są nagrania, bo sprawcy po kradzieży na Prusickiej jechali dokładnie w kierunku kamery. Tam jest podobno najlepsza kamera w całym mieście. Z tego, co wiem, to policja nie zwróciła się jeszcze do straży miejskiej o nagrania z monitoringu. Zastanawiam się, czy nie zgłosić się do komendy wojewódzkiej, bo jak dowiedziałem się, że to jest zorganizowana grupa przestępcza, to to się nie nadaje na trzebnicki komisariat.

- W sprawie włamań do mojego samochodu nie dzieje się nic - mówi właściciel Dukato, do którego włamano się trzykrotnie.- Od policji nie mam żadnych informacji. Słabo to wygląda. Pytałem o zabezpieczenie monitoringu, ale nikt tego nie zrobił. Widocznie czekają, aż sprawca sam przyjdzie skruszony. Jestem rozczarowany.

- Były zgłoszenia o takich włamaniach - informuje Daria Szydłowska, oficer prasowy trzebnickiej KPP. - Potwierdzamy przyjęcie zgłoszenia, ale na razie nic więcej powiedzieć nie mogę. Policjanci operacyjni prowadzą oczywiście działania w celu ustalenia i zatrzymania sprawcy. 

Poszkodowani są rozczarowani postępami policji. Uważają, że funkcjonariusze powinni być skuteczniejsi, kradzieże zaczęły się już dawno. Złodzieje się rozzuchwalili i kolejne "dostawczaki" są okradane. Czy naprawdę nie można działać szybciej?

Jeżeli któryś z naszych Czytelników spotkał się z podobną sprawą, to prosimy o informacje telefoniczne lub e-mailem

tel.: +48 693 446 141

e-mail: [email protected]

Prosimy również o informacje od osób, które, pomimo że nie zostały okradzione, zauważyły próbę otwarcia auta. My wiemy o włamaniach do Fiatów Dukato, ale możliwe, że okradane są też inne samochody dostawcze. 

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do