Reklama

Oddział szpitalny nieczynny. Szkoła boi się likwidacji

Dyrektor przyszpitalnej Szkoły Podstawowej nr 4 w Trzebnicy obawia się zamknięcia placówki z powodu braku dzieci na oddziale rehabilitacji trzebnickiego szpitala. Dyrekcja szpitala odpowiada: Oddział jest zamknięty ze względu na bezpieczeństwo całego szpitala. Szkoła Podstawowa nr 4 im. Janusza Korczaka przy Szpitalu im. Św. Jadwigi Śląskiej od pół roku funkcjonuje bez dzieci. Sytuacja zaczęła się w marcu br. razem z obostrzeniami wprowadzonymi przez rząd ze względu na zagrożenie epidemiologiczne związane z koronawirusem.

Szkoła bez dzieci

Szkoła przyszpitalna jest placówka nietypową, gdyż prowadzi zajęcia dla dzieci przebywających na oddziale rehabilitacji oraz pediatrii. Tymczasem, jak informuje dyrektor placówki - Barbara Kogut, od 20 marca - kiedy oddział rehabilitacji opuścił ostatni pacjent, szkoła pozostała bez uczniów i taka sytuacja trwa do dnia dzisiejszego. Na początku maja rząd złagodził obostrzenia - ogłaszając m.in. od 4 maja odmrożenie rehabilitacji w szpitalach. Rzeczywiście również w trzebnickim szpitalu powoli zaczęło być przyjmowanych coraz więcej pacjentów. Pacjenci pojawili się również na oddziale rehabilitacji, lecz były to tylko osoby dorosłe. Od czerwca działa także już ambulatoryjna rehabilitacja dla dzieci. Jedyny zamknięty oddział, to właśnie rehabilitacyjny dla dzieci. Ponadto, wychowawcy szkolni, w związku z wprowadzonymi obostrzeniami, nie mają również wstępu na oddział pediatrii.

- W maju, kiedy wróciłam do szkoły, po okresie pracy zdalnej, oddział był pusty, wygaszony i przedzielony drzwiami, których wcześniej nie było. Jeszcze zanim udałam się do kierownika, usłyszałam od jednego z pracowników: "Pani dyrektor tu nie będzie już dzieci" - wspomina Barbara Kogut.


Cały artykuł dostępny w wydaniu papierowym lub po rejestracji i wykupieniu dostępu

[pawall]

- Problemem jest to, że obiekt, który powstał na bazie dawnego Centrum Rehabilitacyjno-Ortopedycznego, w którym leczono dzieci, na dzisiaj nie ma ani jednego dziecka. Zaprzestano leczenia dzieci. To jest jedyny oddział w trzebnickim szpitalu, który obecnie nie przyjmuje pacjentów. W ciągu ostatnich kilku miesięcy zmniejszono też liczbę łóżek na oddziale z 42, do 27.

Zdaniem dyrektor szkoły, zarówno organ prowadzący, którym jest Starostwo Powiatowe w Trzebnicy, jak i dyrekcja szpitala, nie chcą prowadzić oddziału rehabilitacji dla dzieci, a co za tym idzie - także szkoły, której istnienie jest zależne od tego oddziału. Jeżeli nie ma dzieci na oddziale - nie ma ich w szkole. Jeśli nie ma dzieci w szkole, to wówczas szkoła nie otrzymuje subwencji. Tymczasem, jak zapewnia dyrektor szkoły:

- My jako szkoła specjalna, byliśmy jeszcze w ubiegłym roku szkołą nr 1 na liście szkół powiatowych samofinansujących się. To oznacza, że ruch który był tu u nas na oddziale, pozwalał nam uzyskać taka subwencję oświatową, że powiat trzebnicki, jako organ prowadzący, nie dokładał do nas ani złotówki. To wynikało z liczby leczonych tutaj dzieci: ponad 500 dzieci w ciągu roku na oddziale rehabilitacyjnym i ponad 500 dzieci na oddziale pediatrycznym.

Lęk przed likwidacją

Pawilon dla Oddziału Rehabilitacji powstał przy udziale środków unijnych w 2011 roku za kwotę prawie 15 mln zł, z czego udział środków własnych powiaty trzebnickiego wyniósł ponad 7 mln. zł. Projekt przewidywał m.in. 42 łóżka w oddziale dziecięcym i 44 łóżka na oddziale dla dorosłych. Przez pięć lat według zapisów w umowie, nie było możliwości wprowadzania zmian w funkcjonowaniu inwestycji. Zdaniem Barbary Kogut, sytuacja dziecięcego oddziału była bardzo dobra, dopóki obowiązywała ochrona związana z warunkami dotacji unijnej. 

- Pracowało nam się doskonale, do momentu zakończenia obowiązywania zapisów unijnych. Szkoła i oddział tętniły życiem. Później zmienił się ordynator, którym został dr Tomasz Łukaniec, który mówił o tym, że dzieci jest niewiele i że dzieci tutaj nie będzie. Minęły kolejne lata i zaszedł pewien proces, który został przyspieszony przez tą pandemię. To był bardzo trudny dla nas czas. W momencie gdy zlikwidowano gimnazjum została nam szkoła podstawowa, czyli pojawił się problem pozyskania subwencji w odpowiedniej wysokości. Od dwóch lat pani starosta powtarza: "Pani dyrektor, pani tu nie ma dzieci." Nieprawda. Ja mam te dzieci. Jest ich trochę mniej. Rzeczywiście jest tendencja spadkowa, ale od dwóch lat toczę rozmowy na temat, dlaczego tak się dzieje i co można zrobić? Każdy menedżer, jeśli coś się sypie, to musi przeanalizować sytuację i ja to robiłam. Próbowałam pokazać, że może 3-tygodniowe pobyty są trochę za długie dla tych dzieci - może należałoby je skrócić. W momencie, gdy odpadło nam gimnazjum, to ja robiłam wszystko, żeby powstało tu liceum, tak żeby można było objąć opieką wszystkie dzieci. Niestety te wszystkie moje wnioski, łącznie z tym wnioskiem o utworzenie liceum, trafiły do kosza. 

Dyrektor szkoły obawia się, że przerwa w świadczeniach rehabilitacyjnych dla dzieci, a więc także nieobecność dzieci w szkole, może ułatwić jej zlikwidowanie. Na dzień dzisiejszy szkoła ma działać przez cały rok szkolny, czyli do 31 sierpnia 2021 roku. 

Barbara Kogut ma świadomość, że szkoła jest tu dodatkiem, a rodzice przywożą dzieci na leczenie. Według przeprowadzonej ankiety, na przyjecie na oddział dziecięcy czeka ponad setka dzieci. 

Oddział zamknięty ze względu na Covid

Mariusz Misiuna - dyrektor trzebnickiego szpitala zapewnia, że rehabilitacja stacjonarna dla dzieci nie została jeszcze otwarta ze względu na obostrzenia związane z epidemią:

- Jakiś czas temu uruchomiliśmy oddział rehabilitacyjny dla dorosłych. Potencjalnie dorosłe osoby są bardziej zdyscyplinowane, niż dzieci. Słuchają poleceń, rozumieją, a pomimo tego jeden z pacjentów prawdopodobnie nie przestrzegał naszych zaleceń, bo u niego po jakimś czasie pojawił się Covid. Tylko wprowadzony przez nas reżim sanitarny, uchronił cały szpital przed kolejnymi zarażeniami. Pokazało to jak istotne jest zachowanie obostrzeń. Wszystko co się dzieje obecnie w szpitalu jest właśnie tym podyktowane. Nawet dorośli dzisiaj bardzo często rezygnują z pobytu na oddziale np. nie zgadzając się na to, że nie ma wyjść na przepustkę. My dla dzieci to samo byśmy wprowadzili. Proszę teraz wyobrazić sobie 3-tygodniowy pobyt dziecka bez kontaktu z rodzicem.

Jak zaznacza dyrektor szpitala, uruchomienie oddziału rehabilitacyjnego dla dzieci jest rozważane:

- Nie wyobrażam sobie jednak tego, że uruchomimy to w wakacje, kiedy dzieci się kontaktują ze sobą, wyjeżdżają na wakacje. Główne zadania naszego szpitala to działanie: SOR-u, oddziału wewnętrznego i chirurgii, bo to są te oddziały, które mają największy wpływ na to, że jeżeli się coś wydarzy, to pacjent znajdzie tutaj pomoc. Moim głównym zadaniem jest utrzymanie tych oddziałów. To co jest najmniej priorytetowe dla szpitala zostanie uruchomione najpóźniej. Rehabilitacja dzieci zostanie uruchomiona wtedy, kiedy uznam, że jest na to czas.

Nie będzie oddziału, jak nie będzie pacjentów

Na pytanie, czy planowane jest zlikwidowanie oddziału rehabilitacji dziecięcej, Mariusz Misiuna odpowiada, że na dzień dzisiejszy nie ma takich planów, a tego typu rozważanie będą mogły być podejmowane, po otwarciu oddziału i zorientowaniu się, czy znajdą się chętni pacjenci:

- Jeżeli oddział dla dzieci się zlikwiduje, to z tego powodu, że sposób leczenia dzieci z tymi problemami, jakie są tutaj leczone, odbiega od nowoczesnych standardów. Dzisiaj takie schorzenia można leczyć ambulatoryjnie i rodzice doskonale zdają sobie z tego sprawę. Ilość dzieci jest coraz mniejsza i jeżeli oddział zostanie zlikwidowany, to tylko dlatego, że nie ma dzieci, a nie dlatego, że ja podejmę taką decyzję administracyjną. Po prostu nie będzie pacjentów, albo tych pacjentów będzie tak mało, że utrzymanie tego oddziału będzie bez sensu. Interesem dyrektor szkoły jest to, żeby działała szkoła. Moim interesem jest to, żeby temu szpitalowi nie stała się krzywda. Szkoła jest dla oddziału, a nie oddział dla szkoły. Jeżeli uznam, że jest taka możliwość, że otwieramy oddział dla dzieci to otworzę. Do tej pory nie widziałem zasadności, ani takiej możliwości: nie w wakacje i nie w terminie dwóch tygodni po wakacjach, kiedy wszędzie uruchamiają szkoły i nie wiadomo co będzie się dalej działo. Ja odpowiadam za bezpieczeństwo pacjentów i pracowników - dodaje dyrektor szpitala.

Póki co, nie została jeszcze podjęta decyzja odnośnie terminu uruchomienia oddziału rehabilitacji dla dzieci. Jak informuje Mariusz Misiuna, gdy tylko zostanie podjęta decyzja o uruchomieniu oddziału, szpital zacznie dzwonić do rodziców, którzy oczekują w kolejce na przyjęcie. Ile osób oczekuje na przyjecie?

- Nie wiem, ale dla mnie nie ma to najmniejszego znaczenia. Czy będą to 3, czy 103 osoby, to nie ma to obecnie znaczenia dla moich działań. Jak już oddział będzie otwarty, to wówczas dopiero nabierze to znaczenia, bo pokaże, czy jest zasadność funkcjonowania oddziału, czy też nie. Przecież nie będzie oddziału, jak nie będzie pacjentów - na zakończenie dodaje dyrektor.

W sprawie sytuacji przyszpitalnej szkoły, wysłaliśmy również zapytania do Starostwa Powiatowego w Trzebnicy. Pytaliśmy zarówno o plany dotyczące dziecięcego oddziału rehabilitacyjnego, jak i związanej z nim szkoły. Po otrzymaniu odpowiedzi, wrócimy do tematu w jednym z najbliższych numerów naszej gazety.

 

BS

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2020-09-20 17:16:30

    Panie dyrektorze Misiuna, czyją opinie pan powtarza twierdząc, że "oddział dziecięcy zostanie zamknięty z tego powodu, że sposób leczenia odbiegał od nowoczesnych standardów". Śmiem twierdzić, że Pan jako ekonomista sam nie doszedł do tych krzywdzących kadrę wniosków. Pracownicy rehabilitacji nieustannie podnoszą swoje kwalifikacje na kursach, w większości za własne pieniądze. Pana poprzednicy nie byli zainteresowani szkoleniem kadry. Ordynator oddziału nigdy nie miał zastrzeżeń do metod prowadzonej rehabilitacji. Zarzucanie nam w mediach odbiegania od nowoczesnych metod jest zwyczajnie nieuczciwe. Tym bardziej, że część z tych dzieci nadal jest leczona w prywatnych placówkach i to przez Pana pracowników. Czy według Pana tylko tam stosują odpowiednie standardy..? Twierdzenie, że dzieci są leczone systemem ambulatoryjnym również mija się z prawdą. Dla większości tych dzieci oddział w Trzebnicy często był jedyną szansą na podjęcie rehabilitacji, ponieważ rodziców nie było stać na prywatne wizyty, a na leczenie w systemie ambulatoryjnym czeka się zbyt długo. Jeśli ma Pan miejsce na rehabilitowanie 80 letnich pacjentów, to tym bardziej powinno Panu zależeć na usprawnianiu dzieci i młodzieży bo to oni będą pracować na nasze emerytury, również Pańską. O ile nie będą inwalidami z powodu błędnych decyzji. Dzieci na pewno przyjadą o ile rodzice będą rzetelnie informowani o warunkach przyjęcia na oddział.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do