Reklama

Od zawsze kocham zwierzęta [WYWIAD]

25/07/2017 07:30

Zaczęło się od jednego, a na chwilę obecną skończyło się na pięciu - takiej pokaźnej gromadki owczarków niemieckich dorobił się Łukasz Skoneczka z Trzebnicy. Opowiedział nam o swojej wyjątkowej historii związanej z najlepszymi czworonożnymi przyjaciółmi człowieka.


NOWa: Jak się zaczął pomysł na założenie hodowli psów?



Łukasz Skoneczka: Wszystko zaczęło się od naszego pierwszego owczarka, Blackie`go. To był taki pies, którego wszyscy w Trzebnicy kojarzyli, bo nosił zakupy w pysku za moim tatą. Siedem lat nie ma go już z nami. Jego miejsce zajął Ceres, obecnie 9-letni i najstarszy z całej mojej gromadki. Każdy następny pies to była po prostu miłość od pierwszego wejrzenia. Kiedy zobaczyłem na przykład Sarę, to się w niej zakochałem i musiałem ją kupić. Podobnie było z jej siostrą - Dianą, czy starszym rocznym Blackie`m oraz najmłodszą - 4 - miesięczna Ritą. Tak to właśnie wyglądało. Zaczęło się od jednego psa, a potem było już ich coraz więcej.
NOWa: Pięć owczarków to spory obowiązek. Jak dba Pan o psy?
Ł.S.: Przede wszystkim zapewniam im, jak najlepsze warunki i ruch: mogą do woli biegać, pływać i cieszyć się wolnością. Jestem chyba przewrażliwiony, bo z każdą najmniejszą dolegliwością biegam do weterynarza i już go tym denerwuję (śmiech). Ale staramy się wraz z żoną, jak najlepiej dbać o nasze psy. Bardzo ważna jest opieka pod względem żywieniowym - zwierzaki otrzymują specjalnie dobraną karmę, którą w części sprowadzam z Czech. Do tego otrzymują specjalne witaminy, które uzupełniają wszystkie ewentualne braki najważniejszych składników odżywczych oraz przysmaki.
Staram się też ciągle doszkalać w temacie żywienia zwierząt i odpowiedniej opieki nad nimi. Ostatnio na przykład braliśmy wraz z żoną udział w specjalnym szkoleniu, które odbyło się w Szklarskiej Porębie. Wykłady prowadziła tam między innymi psia psycholog.
NOWa: Czy jeździ Pan ze swoimi psami na wystawy? 
ŁS.: Tak, jeździmy na wystawy i to bardzo często, czasem nawet 1-2 razy w miesiącu. Takie imprezy to spore koszty, bo samo wpisowe kosztuje około 400 zł, a wygrana nie przynosi żadnych korzyści finansowych. Ale wiem, że warto jeździć na wystawy i zdobywać kolejne trofea, bo taka aktywność może zaprocentować w przyszłości, kiedy będziemy mieć już szczeniaki.
Nie robię tego wszystkiego dla zarobku czy zysku. Jednak wiadomo, że utrzymanie takiej gromadki na wysokim poziomie kosztuje i to sporo. Potrafię miesięcznie wydawać około 500-600 zł na samą karmę, a jak dochodzi wizyta u weterynarza, obroże czy suplementy i witaminy, to robią się z tego jeszcze większe koszty. Dodatkowo jestem w , trakcie budowania nowych kojców dla psów, które będą specjalnie ocieplane, wygłuszone i zabezpieczone od przenikania nieprzyjemnych zapachów. Koszt jednego kojca to około 2 tys zł, więc łatwo policzyć, jak wygląda to całościowo. Na chwilę obecną ponoszę więc same koszty, tym samym - straty. Jednak radość i satysfakcja są ogromne. A przyjaźń człowieka z psem jest czymś niesamowitym.
NOWa: Jakie odznaczenia zebrały już do tej pory pieski?
Ł.S.: Psiaki na wystawach zajmują przeważnie 1 i 2 miejsca w swojej klasie i dostają bardzo dobre opisy. Podczas ostatniej Wystawy Owczarków Niemieckich, która odbyła się w Trzebnicy, sędzia wyjątkowo zachwycała się najmłodszą Ritą.
NOWa: Jak znajduje Pan czas na opiekę nad zwierzętami?
Ł.S.: Jestem u psiaków przynajmniej 2 - 3 razy dziennie. Rano przed pracą i zazwyczaj po południu i wieczorem, już po pracy. Starsze psy dostają jeść 2 razy a młodsze 3 razy dziennie, więc tego trzeba pilnować. Do tego, jak mamy tylko z żoną wolny dzień i jest ładna pogoda, to przychodzimy posiedzieć z nimi na dłużej. Sara albo Ceres często też odwiedzają nas w domu. Regularnie organizuję im też spacery, choć trzeba przyznać, że na terenie, na którym teraz przebywają mają sporo miejsca do biegania i zabawy. Stawik pozwala im nabierać umiejętności i zręczności podczas pływania, a także ochłodzić się w gorące dni.
To dla mnie jest naturalne, że spędzam czas ze zwierzętami. Pochodzę ze wsi i od małego w pobliżu mojego domu zawsze były jakieś zwierzaki. Nie wyobrażam sobie życia bez nich.
NOWa: Wspominał Pan o spacerach, pływaniu. Jak jeszcze urozmaica Pan czas swoim podopiecznym?
Ł.S.: W zeszłym roku razem z Ceresem, braliśmy udział w imprezie charytatywnej w Zawoni, podczas której były zbierane fundusze na leczenie chorego Maćka. Odbywał się tam wówczas pokaz posłuszeństwa i rozpoznawania przedmiotów. To takie łączenie przyjemnego z pożytecznym. Braliśmy również dwa razy udział w pokazach posłuszeństwa i obrony dla policji w Trzebnicy.
Cały czas też regularnie ćwiczę z psiakami. Jestem komendantem straży rybackiej w okręgu trzebnickim i czasem zabieram Ceresa na patrole. Kiedyś robiłem też pokazy dla trzebnickiej policji, ale to już było parę lat temu.
NOWa: Jakie są Pana psy? Dogadują się?
Ł.S.: Ceres próbuje w tej chwili utemperować Blackie`go. Blackie przechodzi teraz okres dojrzewania, wszędzie go pełno, jest bardzo aktywny. Jest też bardzo zręczny i silny, nosi za mną zanętę w wiaderku na ryby i nie tylko (śmiech). Ostatnio zostawiłem portfel w ogrodzie, to mi go przyniósł.
 Sara i Diana to siostry, też są żywe, ale nie aż tak aktywne, jak Blackie. A Rita jest najmłodsza, od samego początku niczego się nie boi i bardzo lubi wodę.
NOWa: Ma Pan jakieś rady dla opiekunów owczarków niemieckich?
Ł.S.: Tak naprawdę dla tego typu psów, objętych specjalistyczną opieką, ich największym zagrożeniem są nieodpowiedzialni ludzie. Zdarza się, że ktoś - zupełnie się na tym nie znając - próbuje bez zgody "pomagać", na przykład poprzez dokarmianie psów, mimo, że na ogrodzeniu zamontowany jest napis o zakazie dokarmiania zwierząt. Tak było w naszym przypadku. To niedopuszczalne, zwłaszcza, że taka podrzucana żywność jest albo przeznaczona dla ludzi, nie dla psów, albo jest bardzo słabej jakości. Psy potem chorują, a my się denerwujemy i martwimy. Dlatego trzeba bardzo uważać i szybko reagować na tego typu sytuacje.
NOWa: Dziękuję za rozmowę.
Ł.S.: Dziękuję.
 

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do