Ponad milion złotych z rządowego programu ochrony ludności trafił do Trzebnicy. Na papierze to inwestycja w bezpieczeństwo mieszkańców – agregaty, łóżka polowe, racje żywnościowe. W rzeczywistości jednak część zakupów budzi poważne wątpliwości: kamizelki nożoodporne, maski CBRN, sprzęt, którego obsługa wymaga specjalistycznego przeszkolenia. Czy gmina przygotowuje się na realne zagrożenia, czy po prostu „wykorzystuje dotację”?
Pierwszy z przetargów dotyczy zakupu mobilnego agregatu prądotwórczego o mocy 63–80 kW, który ma w razie blackoutu zapewnić zasilanie kluczowych elementów infrastruktury – przede wszystkim stacji uzdatniania wody i oczyszczalni ścieków. Gmina zaplanowała na ten cel 120 tysięcy złotych, jednak po otwarciu ofert okazało się, że najniższa propozycja – złożona przez firmę Dzban Damian Maciejowski – opiewa na zaledwie 78 tysięcy złotych, a najwyższa przekracza 292 tysiące.
Różnica niemal czterokrotna. Na stronach nie ma jeszcze roztrzygnięcia przetargu, ale warto zadać pytanie czy tak niska cena jednego z oferentów, nie odbije się na jakości i niezawodności sprzętu, który w sytuacji kryzysowej ma wytwarzać prąd? Należy też zadać pytanie o wydajność: czy mobilny agregat o mocy 63–80 kW, zdolny do 8 godzin ciągłej pracy na jednym tankowaniu, faktycznie sprosta zasileniu krytycznej infrastruktury, jak stacje uzdatniania wody i oczyszczalnie ścieków?
To wprawdzie nie sprzęt z marketu budowlanego, ale błąd w wyborze może kosztować więcej niż oszczędność na fakturze.
Drugie postępowanie przetargowe opiewa na 915.888 zł i obejmuje pięć dużych zadań: od sprzętu ratowniczego po zapasy żywności. To w tym pakiecie widać największą rozpiętość zakupów – od rzeczy niezbędnych po takie, które mogą budzić wątpliwości.
Co ciekawe, sprzęt ma trafić głównie do jednostki OSP w Marcinowie, gdzie powstanie gminny punkt magazynowy. Część zakupów ma trafić też do Urzędu Miejskiego w Trzebnicy, a żywność we wskazane, ale na razie bliżej nieokreślone miejsce.
We wskazanych miejscach znajdzie się więc 108 łóżek polowych, śpiwory, namiot wojskowy i tysiąc racji żywnościowych – czyli podstawowe wyposażenie na wypadek ewakuacji lub kryzysu humanitarnego. Gmina kupi też pięć motopomp szlamowych, sześć przecinarek do betonu i pięć tysięcy metrów kwadratowych geowłókniny – sprzęt, który faktycznie może się przydać przy powodzi czy zniszczeniach infrastruktury.
Z drugiej strony, na tej samej liście widnieją kamizelki nożoodporne dla Straży Miejskiej oraz maski strażackie z pełną ochroną CBRN (chemiczną, biologiczną, radiologiczną, nuklearną). I tu pojawiają się pytania.
Kamizelki to typowe wyposażenie codzienne służb porządkowych, które powinno być finansowane z budżetu operacyjnego gminy, a nie ze środków przeznaczonych na ochronę ludności. Z kolei maski CBRN to sprzęt specjalistyczny, wymagający konserwacji i szkolenia. Czy OSP w Marcinowie ma przeszkolenie i zaplecze do ich obsługi? Czy gmina przewidziała środki na ich serwisowanie? Jeśli nie, mogą stać się kosztowną, ale bezużyteczną częścią magazynu.
Najwięcej – blisko ćwierć miliona złotych – pochłonie zakup sprzętu oświetleniowego: czterech mobilnych masztów, przedłużaczy, latarek i dziesięciu power banków z panelami słonecznymi. To inwestycja logiczna, zapewniająca niezależność energetyczną w sytuacjach kryzysowych, choć jej koszt może budzić pytania o proporcje względem innych zadań.
Warto też zwrócić uwagę na zapis w umowie, który daje Gminie tzw. prawo opcji – możliwość dokupienia do 30% wyposażenia z każdego zadania bez powtarzania przetargu. Dla urzędników to narzędzie elastyczności, ale z punktu widzenia kontroli wydatków oznacza, że łączna kwota może wzrosnąć nawet o kilkaset tysięcy złotych po cichu, już po podpisaniu umowy.
Na papierze Trzebnica realizuje nowoczesny plan ochrony ludności – inwestycja w bezpieczeństwo w czasach, gdy wojna w Ukrainie i zagrożenia infrastrukturalne stały się realne to podstawa. Z drugiej strony, analiza list zakupów wskazuje na brak konsekwencji: obok wyposażenia niezbędnego do ratowania życia pojawiają się przedmioty, które trudno powiązać z ochroną cywilną.
Nie ma wątpliwości, że część zakupów jest potrzebna. Ale trudno nie zapytać, czy plan wydatków wynikał z rzetelnej analizy, czy raczej z chęci „maksymalnego wykorzystania dotacji”, w krótkim czasie. Gmina otrzymała pieniądze w ramach rządowego programu, który ma charakter jednorazowy – więc naturalną pokusą jest, by szybko „kupić jak najwięcej”.
W efekcie w magazynach OSP w Marcinowie obok motopomp i łóżek polowych pojawią się kamizelki nożoodporne, taczki i maski CBRN. Czy ten zestaw faktycznie wzmocni bezpieczeństwo mieszkańców, czy raczej stanie się symbolem dobrze brzmiącego, ale źle przemyślanego „Planu B”. Warto też zadać pytanie, dlaczego na magazyn przeznaczono akurat OSP w Marcinowie? Czy założenia urzędników są dobre? To okaże się dopiero wtedy, gdy przyjdzie prawdziwy kryzys.
KOMENTARZ: Gmina Trzebnica inwestuje ponad milion złotych z funduszy rządowych w sprzęt dla ochrony ludności. Część zakupów to uzasadnione działania prewencyjne, inne – już dziś rodzą pytania o racjonalność i celowość wydatków. W dobie rosnących zagrożeń bezpieczeństwa, odpowiedź na pytanie: czy kupiono to, co naprawdę potrzebne?, może być równie ważna jak sam sprzęt, który właśnie trafia do gminnych magazynów.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.