Reklama

[FILM] Mieszkańcy odwołali sołtys Jar. Beata Trumpiel trafiła na SOR

Ogromne zainteresowanie, rekordowa frekwencja, żarliwa, ale kulturalna dyskusja, a po chwili głosowanie. Ale na zebraniu nie było sołtys, bo trafiła na SOR, a ktoś zniszczył jej samochód. Co się wydarzyło we wsi, która uchodziła za oazę spokoju?

Od kilku tygodni "NOWa" otrzymywała sygnały, że w spokojnej wsi Jary w Gminie Oborniki Śląskie, narasta konflikt między mieszkańcami. Widać to było głównie w internecie, gdzie na Facebooku obie strony zamieszczały oświadczenia i komentarze. Postronne osoby nie bardzo wiedziały o co dokładnie chodzi. Sołtys Beata Trumpiel funkcję sprawuje już trzecią kadencję. Co ważne, to mieszkańcy niedawno ponownie ją wybrali. Tymczasem w krótkim czasie doszło do przewrotu.

Duże emocje 

Zebranie wiejskie w sprawie rozpatrzenia wniosku o odwołanie zaplanowano na 5 listopada na godzinę 18.00. Gdy podjechaliśmy pod świetlicę widać było, że zainteresowanie jest ogromne. Część mieszkańców była już w świetlicy, niektórzy w grupkach stali przed budynkiem. Widzieliśmy, że na zebranie przyjechały też osoby, które w Jarach nie mieszkają. Widzieliśmy radnych Obornik Śląskich i Trzebnicy, czy byłego kandydata na burmistrza. 

Reprezentantką gminy była sekretarz Ewelina Budner, która rozpoczęła spotkanie. Poinformowała, że zebranie musi wybrać przewodniczącego obrad i zaproponowała siebie. Ale mieszkańcy chcieli, aby to był ktoś z mieszkańców. Zaproponowano profesora Krzysztofa Zagrobelnego. Gdy przystąpiono do głosowania na sali zrobiło się zamieszanie. Trudno było policzyć głosy. W pewnym momencie sekretarz poprosiła, aby na sali zostały tylko osoby, które biorą udział w głosowaniu. Goście opuścili na chwilę obrady. Po chwili okazało się, że różnicą 3 głosów mieszkańcy wybrali na przewodniczącą zebrania Panią sekretarz. 

Sołtys trafiła na SOR

Zebrani zauważyli też, że na sali nie ma sołtys Beaty Trumpiel, po chwili głos zabrał jej partner, który powiedział, że dzisiaj rano zauważyli, że ktoś na samochodzie sołtys namalował białym sprayem szubienicę i literkę "B". Sprawę zgłoszono do organów ścigania, ale kilka godzin temu sołtys nagle zemdlała. Wezwano karetkę, która zabrała ją na SOR. W tej chwili trwają badania.

Pan Piotr powiedział, że to. nie pierwsze szykany pod ich adresem i dodał, że wszystkie sprawy są zgłoszone na policję. Po chwili za zgodą przewodniczącej zebrania odczytał wniosek o odwołanie, który zgłosiła grupa mieszkańców. 

Zarzucali sołtys między innymi to, że dowolnie dysponuje dostępem do świetlicy, że blokuje mieszkańcom dostęp do facebookowej strony "Jary - Sołtys", gdzie zamieszczane są informacje ważne dla mieszkańców sołectwa. Zarzucano też, że sołtys nie współpracuje z mieszkańcami i narusza przepisy o ochronie danych osobowych, a także, że zmieszcza zdjęcia i wizerunki osób, bez ich zgody. Pan Piotr gdy skończył czytać pismo, zapytał czy ktoś ma odwagę cywilną aby przyznać się do napisania tego wniosku. Przewodnicząca zebrania poinformowała, że na sali są media i zaapelowała, aby nie wchodzić w emocje, tylko rozmawiać merytorycznie. Zauważyła też, że nie ma Pani sołtys, która powinna odnieść się do zarzutów więc zapytała, czy ktoś chce zabrać głos. 

Konflikt sąsiedzki

Szybko zgłosił się partner sołtys czyli wspomniany Pan Piotr, który powiedział, że sprawa jest "śmiechu warta". Wyjaśnił, że wszystko wzięło się stąd, że razem z Beatą mają konflikt z sąsiadem o budowę stawu, która według nich jest nielegalna. Sprawę zgłoszono do PINB. I to wtedy grupa osób zaczęła ich pomawiać. Dodał, że co do dwóch kobiet śledztwo prowadzi prokuratura. Są też dwa pozwy cywilne, a dzisiaj złożył też zawiadomienie do prokuratury o pomawianie go o pobicie, którego nigdy nie było. Dodał, że mają ze zdarzenia film i zapytał: - Michał zgadzasz się, żeby go udostępnić?

W tym momencie, na sali zrobił się szum. Słychać było głosy, że nikt nie chce rozmawiać o prywatnych sprawach. Mikrofon przejęła prowadząca zebrania, która zaapelowała, aby faktycznie mówić tylko o zarzutach, które opisano we wniosku o odwołanie. Dało się zauważyć, że na sali panuje "gorąca atmosfera". 

Pretensje i wnioski

Gdy wydawało się, że mieszkańcy przejdą do głosowania, nagle wywiązała się dyskusja w sprawie wynajmu świetlicy. Mieszkańcy dowiedzieli się, że od 3 lat wynajmem zajmuje się gmina i to ona ustala stawki. Dopytywali czy jest oficjalny cennik, bo opłaty są uznaniowe. Sekretarz przyznała, że oficjalnego cennika dla Jar nie ma i że każdorazowo sprawa jest rozpatrywana. Gdy ktoś chce wynająć obiekt na cele społeczne to nie płaci za wynajem, ale jak na cele prywatne czy komercyjne, to taka opłata jest, wyjaśniała skarbnik. Mieszkańcy zawnioskowali, aby gmina ustaliła oficjalny i przejrzysty dla wszystkich cennik, tak aby każdy był traktowany sprawiedliwie. 

Po chwili zarzucili nieobecnej sołtys, że mieszkańców blokuje na stronie zatytułowanej "Jary - Sołtys". Tymczasem Pan Piotr wyjaśniał, że to prywatna strona, ale mieszkańcy uważali, że skoro sołtys tam właśnie informuje o ważnych dla mieszkańców sprawach, to należy uznać ją za stronę sołectwa. Po chwili ktoś zauważył, że sołtys zamieszcza tam zdjęcia mieszkańców z różnych wydarzeń. Wtedy Pan Piotr bronił się, mówiąc, że są różne granty i projekty i że zdjęcia są dokumentacją.

- Ale przecież przed chwilą mówiłeś, że to prywatna strona - zauważył jeden z mieszkańców.

Inny dodał, że świetlica jest celowo blokowana, bo sołtys ma klucze i jako przykład podał próbę zespołu, który miał mieć udostępniony obiekt na próbę od godziny 9.00, a tymczasem sołtys nie chciała dać kluczy tylko udostępniła świetlicę o godz. 15.00.

- Jaki masz na to dowód? - zapytał partner sołtyski.

- Taki sam jak ty - odparł mieszkaniec. 

Dyskusja nie wnosiła nic nowego. Widać było, że mieszkańcy mają swoje racje i są podzieleni. Prowadząca zaproponowała zakończenie dyskusji i przejście do głosowania. Powołana wcześnej komisja skrutacyjna przygotowała karty do głosowania. Mieszkańcy mieli podchodzić z dowodem tożsamości i podpisywać się na liście. Wtedy otrzymywali kartę do głosowania. Po oddaniu głosu kartę wrzucali do przeźroczystej urny. Wszystko odbywało się mniej więcej tak, jak przy wyborach do samorządu. 

Ponieważ frekwencja była ogromna, samo głosowanie i liczenie głosów trwało dość długo. Część mieszkańców po oddaniu głosu opuściło obrady, zapewne czekając na wynik, który przekaże rodzina lub znajomi. Gdy komisja skrutacyjna wysypała urnę z głosami i przystąpiono do liczenia głosów, o głos poprosił członek rady sołeckiej, który oświadczył, że on i cała rada składa dymisję i to niezależnie od wyniku głosowania. To spore zaskoczenie, bo w przypadku odwołania sołtys, do czasu ponownych wyborów to właśnie rada sołecka zarządza sołectwem czy funduszem sołeckiem. Sekretarz gminy oznajmiła, że w takim wypadku fundusz zostanie zamrożony, a ewentualne nowe wybory odbędą się gdzieś pod koniec grudnia i to pod warunkiem, że rada gminy sprawnie podejmie uchwałę. 

Jaki był wynik?

Po chwil widać było, jak komisja skrutacyjna segreguje kupki. Jedna była za odwołaniem sołtys, druga przeciwko, ale zebrani nie wiedzieli, która jest która. 

Po kilku minutach przyszedł czas na ogłoszenie wyników. Przewodnicząca komisji skrutacyjnej Joanna Kopeć odczytała wyniki. Przypomniała, że uprawnionych do głosowania było 178 osób. Wydano 123 karty do głosowania i tyle też kart wyjęto z urny. Za odwołaniem sołtys Beaty Trumpiel opowiedziało się 81 mieszkańców. Przeciw było 41 mieszkańców. Jeden głos był nieważny. 

Na sali rozległy się brawa, ale przewodnicząca komisji w imieniu mieszkańców życzyła spokoju i rozwiązywania problemów w przyjaznej i konstruktywnej atmosferze. Po chwili dodała, że ma nadzieję, że Pani Beata i jej rodzina nie przypłaci tego zdrowiem: - Tego jej wszyscy życzmy.

Na sali ponownie rozległy się brawa. Sekretarz gminy poinformowała, że burmistrz ma 3 miesiące na przedstawienie radzie gminy terminu nowych wyborów. Dodała, że gmina zrobi wszystko aby było to jak najszybciej. Chodzi o to, aby Jary mogły wybrać nowego sołtysa i radę sołecką. 

Co będzie dalej?

Po zebraniu poprosiliśmy o komentarz mieszkankę, która była szefową komisji skrutacyjnej. Zapytaliśmy co taki wynik znaczy dla mieszkańców i jak sądzi co będzie dalej? Czy uda się pogodzić obie strony sporu?

- Tak naprawdę, chcemy wspólnie decydować o wsi. Nie chcemy krytykanctwa a współpracy. Chcemy się spotykać w przyjaznej atmosferze. W mojej opinii nie było dialogu Pani sołtys z mieszkańcami i niezależnie po której stronie stoimy, to wszyscy przypłacili to emocjami i stresem. Najwięcej zdrowiem przypłaciła Pani sołtys i życzymy jej po prostu, szybkiego powrotu do zdrowia i unormowania sytuacji sąsiedzkiej - powiedziała nam Joanna Kopeć. 

- Zawsze przychodzi kropla, która przelewa czarę goryczy. Nawet osoby, które kiedyś głosowały na Panią sołtys, teraz były przeciwko. I tu nie chodzi o spór sąsiedzki - powiedział inny mieszkaniec, który dodał, że to pewne zaszłości, które teraz wybrzmiały, ale dodał, że liczy na to, że uda się normalnie rozmawiać i że konflikt nie będzie narastał. 

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 05/11/2025 17:16
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do