Reklama

Gram dla przyjemności...

28/03/2016 07:47
NOWa: Rozmawialiśmy wielokrotnie, ale nigdy serdecznie i o wszystkim. Dzisiaj, w domu, w ciepłym pokoju, w rodzinnej atmosferze możemy pogaworzyć więcej. Jest okazja abyś przedstawił mi swe pociechy.

Józef Ulatowski: Mój starszy wnuk Wiktor na turnieju gminnym Orlika został uznany za najlepszego piłkarza turnieju. W roku ubiegłym uczęszczał do filii szkółki piłkarskiej Śląska w Wiszni Małej, prowadzonej przez trenera Pana Mazura. Teraz uczęszcza do Olimpic Wrocław (Akademii Piłkarskie). Młodszy Igor pasjonuje się karate. Ma ze sobą zdobyte medale i puchar dla najlepszego zawodnika w swej grupie wiekowej. Jak na razie nie wykazuje wielkiego zainteresowania piłką nożna. Najmłodszy nie myśli jeszcze o sporcie. Jako przedszkolak myśli raczej o zabawie.
Wszyscy trzej synowie byli lub jeszcze są piłkarzami.
Ich losy zawodnicze układały się różnie. Cała trójka pierwsze kroki piłkarskie stawiała w Parasolu Wrocław, a potem w kadrze juniorów Dolnego Sląska. Tomasz Grał w trzebnickim klubie kilka sezonów. Po doznanej kontuzji nie wrócił już do czynnego uprawiania sportu. Krzysiu przeszedł przez wiele zespołów. Grał w Trzebnicy, potem w Inkopax Wrocław, w Śląsku Wrocław, Zagłębiu Lubin. Potem wrócił do Śląska i tu rozegrał 200 meczy łącznie z grą w ekstraklasie. Zaliczył też sezon w Chrobrym Głogów a teraz jest w Trzebnicy. Jako trener prowadzi w Trzebnicy zajęcia z najmłodszymi adeptami piłkarstwa. Jestem dumny z jego osiągnięć zawodniczych, a szczególnie z gry w I ligi i ekstraklasie. Piotr Grał kilka sezonów w Polarze Wrocław (II liga), ale po kontuzji nie wrócił do zespołu i przestał czynnie uprawiać sport.

NOWa: Rozgadaliśmy się o potomkach, a o Twoich sportowych wyczynach nic. Opowiedz jak zaczynałeś?

J.U – Życie sportowe chłopca na wsi zawsze zaczynało się podobnie. Zabawy podwórkowe, zajęcia sportowe w szkołach, aż dorasta się do wieku juniorskiego i jak jest na miejscu klub zaczyna się w nim grać. U nas w Ligocie działał od "zawsze" Ludowy Klub Sportowy. Pierwsze kroki piłkarskie stawiałem w drużynie szkolnej w Wiszni Małej, bo tam chodziłem do Szkoły. Gdy miałem 16 lat zacząłem grać w miejscowym zespole. Grałem tu trzy lub cztery sezony. Wówczas w piłce nożnej był podział na klasy: D,C,B,A i dalej. Już jako dojrzały piłkarz przeszedłem do zespołu Widawa Wrocław, grającym wówczas w A klasie. Zawsze chciałem grać w lepszych zespołach, gdzie można zdobywać wyższe kwalifikacje i doświadczenie sportowe. Gdy Widawa spadła niżej, przeszedłem do Malinki Malin. Gdy nasz klub w Ligocie wszedł do A klasy występowałem w tym klubie. Grałem w nim do 40 roku życia. A ostatnio gram w Sparta Będkowo. Mój mariaż z tym klubem trwa już 24 lata.

NOWa: Co Cię trzyma w Będkowie? Masz zespół na miejscu w Ligocie?

J.U – Teraz gram dla przyjemności i relaksu. Gram też w oldbojach trzebnickich. A w Sparcie jest wspaniała atmosfera, tak wśród zawodnikami, jak z kierownictwem. Choć jestem najstarszym zawodnikiem, gram według wskazań trenera, zwykle na środku pomocy. Mogę dodać że w Będkowie grałem jeszcze z ojcami dzisiejszych zawodników. Mam tu na myśli braci Maziejów. Klubem kieruje mój przyjaciel i wspaniały działacz sportowy, Wiesław Zawadzki. On jest organizatorem i duszą klubu. Będę grać dokąd mi zdrowie pozwoli. Już w lutym zaczeliśmy przygotowania do rundy wiosennej.

NOWa: Widziałem Cię w akcji jak posyłałeś dokładne piłki atakującym i jeden gol jaki zdobyłeś z 30 metrów. Z tego wnosiłem że zawodnicy mają do Ciebie zaufanie. Jak jest prawda?

J.U – Jak powiedziałem, gram wedle potrzeb zespołu wchodząc na całość, połowę meczu, lub na zastępstwo. Na boisku nie liczy się wiek, a gra i doświadczenie. Stad wiele rozmów jakie toczymy między zawodnikami dotyczy sposobu gry, rozegrań poszczególnych akcji, taktyki. Staram się swoje doświadczenie przekazać młodszym.

NOWa: Twoja małżonka przysłuchuje się naszej rozmowie. Powiedz, czy dostawałeś dawniej od swej Pani "cięgów" za to, że nie trzymasz się domu, nie pilnujesz synów tylko cięgle piłka, piłka?

J.U – Mam spaniałą żonę. Choć były powody, by zganić moje zainteresowania piłkarskie, to w najtrudniejszych chwilach zawsze wspomagała mnie. Za to jestem jej serdecznie wdzięczny.

NOWa: Miło słyszeć tak pochlebną opinie o małżonce, ale wiem że w życiu bywa różnie.

J.U – Były trudne chwile, ale najważniejsze że można było je przezwyciężyć. I to udawało się w mojej rodzinie dawniej i tak jest nadal.

NOWa: Dziękuję za rozmowę i życzę w imieniu redakcji Gazety Nowa dalszych sukcesów sportowych jak w życiu osobistym.

 

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do