Reklama

Dominika Zamara - diva, która słucha metalu

08/07/2016 13:17


Już jutro wspaniały głos i charyzmatyczna osobowość Dominiki Zamary uświetni wernisaż malarski w Bagnie. Z artystką rozmawiamy o wygwizdanych gwiazdach we włoskiej operze, czarnych charakterach i muzyce metalowej...


Dominika Zamara – śpiewaczka operowa, wrocławianka, absolwentka Akademii Muzycznej we Wrocławiu, stypendystka konserwatorium muzycznego w Weronie, laureatka międzynarodowych nagród. Od kilku lat jej kariera rozwija się w nieprawdopodobnie szybkim tempie. Kocha ją publiczność na całym świecie, paradoksalnie, tylko w Polsce wciąż jest niedoceniana.


 

  NOWa: - Czym dla Pani jest muzyka?


Dominika Zamara: - Muzyka jest dla mnie wszystkim, całym moim życiem, urodziłam się po to, aby śpiewać. Od dziecka wiedziałam, że właśnie to chcę robić. Dziewczynki z reguły wielbią muzykę pop, ja kochałam operę. W mojej rodzinie tylko dziadek grał na organach i to właśnie zaszczepił mi miłość do muzyki, kochałam te jego organy. Mnie nikt nie wspierał, musiałam walczyć o swoje.


- Polacy wstydzą się śpiewać, jeśli już śpiewają to najczęściej "po pijaku", a jak jest we Włoszech?


- We Włoszech każdy śpiewa, nawet na ulicy. Zwykli ludzie, urzędnicy, robotnicy, niezależnie od wieku, śpiewają arie operowe, teatr operowy jest we Włoszech traktowany jak w Polsce muzyka pop. Jednocześnie publiczność jest bardzo wymagająca, jeśli śpiewak ma słaby głos, zostanie bez pardonu wygwizdany. Na operach w pierwszych rzędach siedzą ludzie, którzy znają na pamięć cały tekst. W Polsce przyjęło, się, ze opera to kultura wyższa, że trzeba się pokazać, przyjść pod krawatem. Tymczasem wcale tak nie jest -  to są proste teksty, o miłości, zdradzie. Frywolne, zabawne, dla każdego. Śpiew jest wyrażaniem emocji. Polacy wstydzą się okazywać emocje, nie można być naturalnym, oryginalnym. Ja, mieszkając w Polsce, zachowywałam się podobnie.


- Koncertowała Pani w Stanach Zjednoczonych...


- Uwielbiam Stany. Kiedyś wydawało mi się, że Stany to taki kicz bo przecież kolebka kultury jest w Europie i w Oriencie. Tymczasem okazało się, że orkiestry w USA są na wyższym poziomie niż w Europie, teatry wypełnione publicznością, inwestuje się w sztukę, promuje talenty. W USA jest miejsce na wszystkie gatunki muzyki – opera, musical, rock, jazz, metal, a sale koncertowe zawsze pełne. W Polsce sztuka jest nadal niedoceniana a artyści są jakby gorszym gatunkiem, uważa się, że to nie jest "prawdziwy" zawód.


- Jak przygotowuje się Pani do roli?


- Za każdym razem jest inaczej,  kiedy wchodzę do teatru, czuję jego atmosferę, zapach, klimat, duszę. Lubię teatry barokowe, których dużo we Włoszech. Mamy mało czasu na przygotowanie się do roli, muszę znać również rolę moich partnerów, to czasem 300 stron, których trzeba nauczyć się w miesiąc. Przygotowuję się muzycznie, aktorstwo przychodzi samo, spontanicznie. Żeby być wiarygodnym trzeba się utożsamiać z postacią, którą gramy, wejść w rolę. To trudne, schizofreniczne, w pewnym momencie nie wiesz kim jesteś. Czasem śpiewam partię dramatyczną, gdzie bohater umiera, a następnego dnia operę komiczną – za to się płaci, mam huśtawkę emocjonalną, to nie jest łatwe.


- Woli Pani wzruszać czy rozbawiać?


- Wzruszać. Mam głos dramatyczny,  uwielbiam bohaterów, którzy umierają na scenie. Uwielbiam również zabijać na scenie, kiedy Tosca zabija Scarpia – to ekstremalne doświadczenie. Czarne charaktery są ciekawsze. Ale lubię również rozbawiać, wprawia mnie to w dobry nastrój.


- Co sprawiło, że Pani kariera rozwija się tak intensywnie, dlaczego właśnie Panią Włosi pokochali?


- Jestem ambitna i konsekwentna. Poza tym mam silny sopran o barwie dramatycznej, a takich głosów jest mało. Lekkie głosy, soprany koloraturowe nie są w stanie zaśpiewać np. Toski. We Włoszech jest zapotrzebowanie na takie głosy jak mój, dlatego mi się udało.


- Jakiej muzyki słucha Pani prywatnie?


- Lubię metal. Miałam kiedyś zespół Wishing Well, graliśmy muzykę gotycką. Tak naprawdę opera ma wiele wspólnego z muzyką metalową. Obie formy są monumentalne i oparte na podobnej harmonii.


- Czy jest artysta, którym się Pani inspiruje, wzoruje?


- Nie, ja szukam własnej drogi. Nawet nie słucham opery, nie chcę się, nawet podświadomie, inspirować, kopiować. Śpiewaczka, którą uwielbiam jest Maria Callas – ponadczasowa, wszechstronna, nieśmiertelna. Ale mimo tego nie chcę się na niej wzorować.


Dominika Zamara to istota niezwykła – potężny głos o pięknej barwie zaklęty w filigranowym ciele, doskonała świadomość własnej wartości, bez cienia fałszywej skromności. Jest przy tym niezwykle skromną i ciepłą osobą. Z niecierpliwością czekamy, kiedy będzie można usłyszeć jej "soprano eccezionale" w Operze Wrocławskiej.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do