
Kilka tygodni temu radna Małgorzata Lecyk poinformowała nas, że złożyła rezygnację z funkcji radnej. Poprosiliśmy ją wtedy, aby przesłała nam potwierdzenie złożenia takiego dokumentu. Do dzisiaj radna go nie przesłała, a po długiej nieobecności nagle pojawiła się na sesji. Czy jest jakieś drugie dno tej sprawy?
Radna Małgorzata Lecyk startowała do rady z klubu opozycyjnego do panującego w Trzebnicy burmistrza czyli z Koalicji Obywatelskiej. Mieszkańcy, którzy na nią zagłosowali, to raczej ludzie, którzy nie popierają działań obecnego włodarza. Radna dostała mandat i zasiadała w gronie opozycji. Na sesjach jednak raczej nie zabierała głosu, ale głosowała razem ze swoim klubem. Wszystko zmieniło się kilka miesięcy temu, gdy radna nagle, bez zapowiedzi i wytłumaczenia, nagle odeszła z klubu KO. Od tamtej pory nie przychodziła zarówno na sesję, jak i na komisję.
Gdy rozmawialiśmy z radnymi z klubu KO, mówili wprost, że ich po prostu zdradziła. Dodawali, że być może dostała od burmistrza propozycję nie do odrzucenia, ale jej zachowanie i styl w jakim to zrobiła, jest poniżej krytyki. Radni zastanawiali się tylko, co takiego jej obiecano, że zdecydowała się na taki krok i dodawali, że prędzej czy później i tak się wszyscy dowiedzą o co chodzi.
Tuż przed świętami, radna Małgorzata Lecyk pojawiła się w naszej redakcji. Opowiedziała nam, że wielokrotnie była naciskana i namawiana do przejścia na "stronę radnych burmistrza". Sugerowano jej, że dzięki temu pewne sprawy mogą być załatwione. Ale, jak mówiła, najgorsze było to, że w pewnym momencie zasugerowano, że jej córka może stracić na tym, że ona jest w opozycji. Córka chodziła do podstawówki i uprawiała sport. Radna twierdziła, że córkę odsuwano od pewnych działań szkoły, choć wcześniej to właśnie ona była do nich angażowana. Radna mówiła nam wtedy, że ma już dość tych ciągłych podchodów i nacisków. Mówiła, że źle zrobiła, że odeszła z klubu KO, ale dodała, że nie miała wyjścia. Gdy zapytaliśmy co dalej, czy nie czuje, że zdradziła swoich kolegów powiedziała, że złożyła właśnie pismo o rezygnacji z mandatu radnego. Powiedziała, że pismo złożyła w urzędzie. Poprosiliśmy ją o przesłanie kopii. Obiecała, że to zrobi, ale do dzisiaj takiego pisma nam nie przekazała.
Teraz nagle pojawiła się na ostatniej sesji rady. Jednak nie usiadła na swoim miejscu, czyli obok radnych z klubu KO, tylko przeniosła się na skraj strony, obok radnych PiS. Jednak z głosowań wynikało, że w wielu sprawach głosuje tak jak radni burmistrza Długozimy. Na sali widać było, że "zdradzeni" koleżanki i koledzy, nie chcą z nią rozmawiać. My jednak po sesji zadaliśmy radnej Lecyk kilka pytań:
NOWa: - Chcielibyśmy zapytać o Pani sytuację. Mówiła nam Pani, że złożyła rezygnację z mandatu radnej, a dzisiaj widzimy Panią na sesji podczas głosowań?
Małgorzata Lecyk: - Miałam złożyć, przemyślałam wszystko, byłam na zwolnieniu lekarskim i jestem radną niezależną... od dzisiaj.
- A dlaczego Pani zrezygnowała z klubu Koalicji Obywatelskiej?
- Odpowiednie oświadczenie o tym wydam w późniejszym czasie. Będzie Pan pierwszą osobą, która to oświadczenie dostanie. Najpierw muszę to jeszcze wyjaśnić moim kolegom z poprzedniej grupy, w której działałam.
- W głosowaniach, tych najważniejszych widzieliśmy, że głosowała Pani z radnymi burmistrza, czy to oznacza, że przechodzi Pani do tego ugrupowania?
- Nie przechodzę do tego ugrupowania. Głosowałam za budżetem, tak jak radni Marka Długozimy. Reszta głosowań była moim niezależnym wyborem, przez nikogo nie wskazanym, ani nakazanym.
- A to, że teraz siedzi pani przy radnych z PiS, może oznaczać, że chce Pani wstąpić do PiS?
- Nie, nie wstąpię do żadnego klubu i będę działać jako radna niezależna. Wiem, że być może większość wyborców było wyborcami, którzy głosowali na listę koalicji i bardzo im za te głosy dziękuję. Ale też znam siebie i wiem, że większość, no może połowa, to były głosy oddane na mnie, jako na osobę. Po głębokich przemyśleniach doszłam do wniosku, że złożenie mandatu byłoby "zakopaniem głowy w piasek", a po prostu chcę gdzieś jeszcze funkcjonować. Może do końca tej kadencji, a co do dalszych planów, nie mam po prostu sprecyzowanego stanowiska.
- A nie uważa Pani, że może jednak faktycznie uczciwiej byłoby jednak ten mandat złożyć, tak jak Pani początkowo chciała?
- Wie Pan co, może tak, może nie. Ja ciągle jeszcze jestem w takim rozkroku. Także co ja jeszcze ze sobą zrobię i jak to będzie wyglądało, po prostu potrzebuję czasu. Przebywam na długim zwolnieniu lekarskim, miałam skomplikowaną sytuację, ale nie chcę się tłumaczyć i składać jakiś wybiegających w czasie deklaracji. Dziękuję bardzo.
Kiedy radna poinformuje radnych, kiedy wyda oświadczenie o którym wspominała, nie wiemy. Faktem jest, że jej decyzja była dość zaskakująca, choć niektórzy twierdzą, że już wcześniej domyślali się, że coś jest na rzeczy. Jeden z radnych powiedział nam wprost: - Honor nakazywałby złożenie mandatu, ale widać widmo utraty diety było silniejsze - podsumował, ale prosił o nie podawanie jego nazwiska.
Na portalu www.nowagazeta.pl można zobaczyć rozmowę video z radną.
DD
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie