Reklama

SZACHER-MACHER, czyli co w gminie piszczy?

03/09/2017 13:30

Urzędnicy podczas jawnego przetargu nie odczytali, kto złożył ofertę i jakie stawki zaproponował. Potem wyłoniono zwycięzcę, by po trzech dniach podmienić wyniki... Gmina tłumaczy, że nic takiego się nie stało, ale pozostaje wiele niejasności i niedomówień.


W jednym z ostatnich numerów NOWej opisaliśmy, jak gmina zorganizowała i jak przeprowadziła przetarg ma tak zwaną "sprzedaż" stadionu, hali sportowej i targowiska, która de facto, ze sprzedażą ma niewiele wspólnego. Okazało się bowiem, że chodzi po prostu o instrument finansowy, który ma gminie dać dodatkowy zastrzyk niezbędnej gotówki. W skrócie chodzi o to, że gmina chciała oddać firmie leasingowej swoje nieruchomości. W zamian dostać kasę, a potem nieruchomości odkupić. Oczywiście płacąc dodatkowo odsetki i wszelkie inne opłaty. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że sam przetarg i to co się działo później, to istny "szacher-macher".



Niejasności


Po pierwsze gmina, ogłosiła przetarg w oparciu o gospodarkę nieruchomościami, tak jakby faktycznie trwale je sprzedawała. Tymczasem jest to zwykły leasing operacyjny zwrotny, czyli pożyczanie pieniędzy za pomocą "teoretycznie" sprzedaży nieruchomości.


Po drugie, w jawnej części przetargu Andrzej Podsiadło, naczelnik gminnego wydziału gospodarki nieruchomościami, otworzył kopertę lub koperty, ale nie poinformował ile ich wpłynęło, od kogo i na jaką kwotę.


Po trzecie, gmina jako jedyne kryterium przyjęła cenę, za jaką zostaną przejęte nieruchomości. Słowem nie wspomniała, o tym, że najbardziej istotnym elementem powinno być kryterium odsetek, marży i innych opłat, związanych z obsługą leasingu. To trochę tak, jakby kupować dom na kredyt i wybrać bank, który zamiast pożyczyć nam 700 tys. zł, daje nam 900 tys. zł, a my nie przejmujemy się czy odsetki będą na poziomie 5% czy 15%...


Po czwarte, przetarg był ograniczony, pod warunkiem, że oferent nabędzie łącznie WSZYSTKIE trzy nieruchomości. Tymczasem przetarg rozstrzygnięto, mimo, że spółka poprawnie złożyła ofertę tylko na 2 nieruchomości.


I na końcu najciekawsza sprawa.



Więcej na kolejnej stronie


Gmina najpierw podała, że przetarg wygrała spółka BOŚ Nieruchomości, a 3 dni później podmieniła publikację wyniku i oznajmiła, że przetarg wygrała spółka BOŚ Capital. Gdy przygotowywaliśmy artykuł, urzędnicy nie umieli nam powiedzieć, jak do tego doszło, ale, po publikacji otrzymaliśmy stanowisko gminy w tej sprawie.



Czy to na pewno pomyłka?


Sekretarz gminy, Daniel Buczak wyjaśnia, że doszło do "zwykłej" pomyłki pisarskiej, ponieważ BOŚ Capital, to następca prawny spółki BOŚ Nieruchomości, która uległa przekształceniu. Zapewnia, że komisja przetargowa, przez pomyłkę przepisała dane z rubryki 6 odpisu KRS, a nie z działu 1 i na dowód załączył nam odpis KRS. Jednak każdy, kto odrobinę zna się i wie jak wygląda KRS, w takie tłumaczenie raczej nie uwierzy. Dlaczego?


Po pierwsze, KRS zawsze ma taką samą konstrukcję. Na pierwszej stronie, jasno jest napisana nazwa podmiotu. Rubryka 6, o której wspomina sekretarz, jest na stronie drugiej i zawiera spory opis przekształcenia. Treść brzmi: "spółka powstała w wyniku przekształcenia BOŚ Nieruchomości spółka z ograniczoną odpowiedzialnością spółka komandytowo – akcyjna z siedzibą w Warszawie w spółkę BOŚ Capital spółka z ograniczoną odpowiedzialnością (...)" i tak dalej, łącznie z numerami uchwały itp. Aż szkoda podawać całości tego wpisu, ale trudno uwierzyć, że cała komisja, zerknęła właśnie na stronę drugą i w dział 6 i spośród dwóch wymienionych nazw wybrała tą niewłaściwą. Dlaczego nikt nie popatrzył na stronę 1, gdzie wyraźnie podana jest prawidłowa nazwa? I jeszcze jeden istotny szczegół. Jak zauważyli nasi Czytelnicy, komentujący artykuł: "Komisja przetargowa czy jakikolwiek urzędnik nie wyszukuje w KRS, jak nazywa się firma, która składa ofertę w przetargu. Takie błędne dane musiały być wpisane przez samego oferenta (nie zna nazwy własnej firmy?) lub taka oferta w rzeczywistości w ogóle nie wpłynęła. Tego wszystkiego możemy się teraz tylko domyślać, ponieważ nie padła oficjalna informacja po otwarciu kopert z ofertami, kto je złożył. I w tym jest jakiś szwindel. Nikt w normalnych warunkach tak nie robi."



Po otrzymaniu stanowiska gminy i po kolejnych wątpliwościach, jeszcze 9 sierpnia, zwróciliśmy się do sekretarza z wnioskiem o udostępnienie do wglądu pełnej dokumentacji dotyczącej tego przetargu. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.


Jednak wiele osób zwraca nam uwagę na fakt, że skoro na jawnej części przetargu nie podano, kto złożył ofertę, to przecież teraz można "podmienić" każdy dokument. I faktycznie, pierwsze wyniki, jak pokazywaliśmy w poprzednim artykule, były podpisane, przez kilku członków komisji przetargowej, natomiast podmieniony wynik już tylko przez naczelnika Podsiadło. Przypadek?



Co kryją dokumenty?


Z pytaniami o niejasności wokół spółki i całego przetargu zwróciliśmy się również do Romualdy Lizak, prezes spółki BOŚ Capital.



Więcej na kolejnej stronie


Pytaliśmy, kto faktycznie złożył ofertę? Czy mogło dojść do pomyłki? Pytaliśmy też o warunki przetargu i przedziwny sposób jego rozstrzygnięcia, pytaliśmy także o przyjęte kryteria i co spółka sądzi o nowym przetargu na trzecią nieruchomość, gdzie 70% oferty mają stanowić koszty leasingu? Chcieliśmy wiedzieć, czy w związku z wieloma wątpliwościami prawnymi, spółka banku, podpisała już umowę i czy wystartuje do kolejnego przetargu?


Prezes poinformowała, że ofertę złożyła spółka BOŚ Capital, dalej twierdzi, że informację o podaniu, że zwycięzcą jest spółka BOŚ Nieruchomości, traktują jako pomyłkę pisarską, którą potem sprostowano i co ciekawe prezes pisze, że: "Ta poprzednia nazwa firmy podawana ujawnia Sąd Rejestrowy w informacji KRS, Dział 1". Ale w KRS, w dziale pierwszym wpisana jest właśnie poprawna, a nie zła nazwa firmy. Prezes dodała, że za warunki przetargu oraz przyjęte kryteria, odpowiada zamawiający czyli gmina. Dodaje też, że: "Konstrukcja leasingu zwrotnego oraz projekt umowy w sposób jednoznaczny określają, że gmina ma prawo, a nie obowiązek odkupu nieruchomości. Jedynie leasingodawca ma obligatoryjny obowiązek odsprzedaży nieruchomości na żądanie gminy. Gmina wybierając taki sposób zapewnienia sobie płynności, nie powiększa jednocześnie swojego długu publicznego."


I właśnie, to ostatnie zdanie jest chyba esencją całości tej operacji finansowej. Gmina po prostu mając przysłowiowy "nuż na gardle" musiała ratować się takim fortelem. Zadłużyć już się praktycznie nie mogła, a ta sztuczka, choć bardzo kosztowna, pozwoli jej zapewnić płynność finansową i uchroni od wprowadzenia np. zarządu komisarycznego.


Niestety, dopytywana przez nas Pani prezes, nie chciała ujawnić, czy umowa mimo wątpliwości prawnych związanych z samym rozstrzygnięciem przetargu, została już podpisana i czy spółka wystartuje do kolejnego przetargu. Poinformowała nas, że: "Odnośnie dalszych działań Spółka, będąc obligatoryjnie zobowiązana do przestrzegania tajemnicy bankowej i gospodarczej, nie upublicznia informacji o treści składanych ofert, zapisów zawieranych umów, czy też zamierzeń biznesowych."


Tymczasem gmina w dalszym ciągu nie ujawniła nam, dlaczego rozstrzygnęła przetarg, mimo, że nie został spełniony warunek zakupu WSZYSTKICH trzech nieruchomości. Nie ujawniła też, jakie będą koszty związane z tym leasingiem i dlaczego nagle II przetarg na niesprzedaną nieruchomość, nagle zmienił treść i pojawiły się w nim kryteria dotyczące kosztów leasingu.


 

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Piotrkowiczki - niezalogowany 2017-09-03 18:46:44

    Rzygać się chce, na tę lokalną trzebnicką politykę i to co się dzieje.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do