
Od lat fragment chodnika na wysokości wejścia głównego, prowadzącego na dziedziniec Gimnazjum nr 1 w Trzebnicy, zajęty jest przez uczniów. Grupki młodzieży, już po skończonych zajęciach, czekają na przyjazd gimbusa. Są poza terenem szkoły. Wygłupiają się, żartują, rozmawiają o swoich codziennych sprawach. Jedni robią to bardziej subtelnie, inni są bardziej "wyraziści" w wyrażaniu swoich wypowiedzi. Zapewne niektórzy widząc takie zachowanie ze strony nastolatków, przejdą chodnikiem obok nich, bez komentarza. Są jednak tacy, którym to przeszkadza. Mówimy tutaj o mieszkańcach kamienicy położonej naprzeciwko budynku szkoły, którzy są zbulwersowani niewłaściwym zachowaniem młodzieży. Jak twierdzą, w rozmowie z naszą gazetą, od kilku lat interweniowali u dyrekcji, by wprowadziła zasady obowiązujące uczniów, którzy oczekują na autobus szkolny. Do tej pory bezskutecznie. - Tak było dotąd praktykowane i od kiedy jestem dyrektorem nie słyszałam od mieszkańców żadnych skarg - powiedziała Elżbieta Nowak, dyrektorka gimnazjum.
Uczniowie nie łamią żadnych przepisów. Przeglądając ustawę mówiącą o zapewnieniu dowozu dzieci do szkoły, dowiadujemy się jedynie, że to obowiązek spoczywający na gminie, a dzieci powinny być dowożone zgodnie z rejonizacją, tak by placówka znajdowało się jak najbliżej miejsca zamieszkania ucznia. W ustawie nie znajdziemy zapisu mówiącego o tym, w jakim miejscu młodzież powinna oczekiwać na przyjazd gimbusa: czy to ma być na terenie szkoły, czy już poza nim.
Na początku ubiegłego tygodnia do naszej redakcji zgłosiła się jedna z mieszkanek wspomnianej kamienicy. Pani Anna jest już zmęczoną tą przepychanką, jaką codziennie musi toczyć z uczniami, by wejść do klatki schodowej. Zwraca uwagę tym, którzy palą, na podwórku za budynkiem. Kobieta twierdzi, że wszystkie próby rozwiązania problemu z młodzieżą, doskwierającego jej i sąsiadom nie dały żadnego rezultatu, dlatego przyszła do naszej redakcji z prośbą o podjęcie interwencji.
Idziemy z panią Anną do kamienicy, w której mieszka. Wieloletni budynek, niedawno odmalowany już zdobią "arcydzieła" nastolatków - przy wejściu do budynku dwa bazgroły namalowane markerem. Idziemy na podwórko, gdzie nasza rozmówczyni wskazuje wnękę, która w czasie przerw szkolnych stale wykorzystywana jest przez młodzież. To właśnie m.in w tym miejscu urządzili sobie palarnię: - Za każdym razem rzucają niedopałki i jest bałagan, dodatkowo właśnie w tym miejscu rozwieszam pranie, które potem przechodzi zapachem papierosów. Mieliśmy ławkę, którą zniszczyli. Na domiar złego mieszkam na parterze, więc nawet, gdy mam zamknięte okna (wychodzące na podwórko i ulicę), to słyszę wszystkie rozmowy, jakie prowadzą. W większości są wulgarni, dużo klną, wyzywają różnych nauczycieli czy znajomych. Czy ja i sąsiedzi musimy to słyszeć przez cały czas? Za każdym razem, gdy wchodzę do klatki, to muszę przepraszać, by się usunęli z drogi. Ile razy można przepraszać, tylko dlatego by się dostać do własnego domu? Nieraz idę z wnuczkiem, a taki uczeń albo się przesunie bez słowa, albo puści wiązankę. W ubiegłym tygodniu zapchali nam zamek do drzwi wejściowych. Jesteśmy już zmęczeni tą sytuacją, a odpoczywamy tylko wtedy, gdy są wakacje - żaliła się kobieta.
Nasza rozmówczynie twierdzi, że mieszkańcy kamienicy od lat zabiegają o to, by wyznaczyć miejsca, gdzie młodzież będzie czekać na gimbusa. Idealnym do tego miejscem byłby np. dziedziniec szkolny. Słowa kobiety potwierdza sąsiadka, która włączyła się do rozmowy: - Niech sobie palą te papierosy, to nie moja sprawa, ale są bardzo wulgarni. Kiedy zapytałam jednego ucznia, który przebywał na naszym podwórku, dlaczego nie jest w szkole, odpowiedział, że do szkoły już nie idzie. Nauczyciele powinni bardziej pilnować uczniów w czasie przerw, aby nie opuszczali terenu szkoły i nie wagarowali. Dzwoniłam nawet do sekretariatu w tej sprawie, ale poinformowano mnie, że z tą sprawą powinniśmy zadzwonić na policję albo do straży miejskiej - dodaje kobieta.
Pani Anna zadzwoniła do straży miejskiej w ubiegłą środę, gdy uczniowie popisali budynek Została jednak poinformowana, że zgłoszenie zostało przyjęte, ale strażnik odpowiedział, że w tej chwili jest zmiana i możliwe, że tak szybko nikt nie przyjdzie: - Nie było ich w ogóle. W piątek sama zobaczyłam patrol, więc zaprowadziłam ich do naszej kamienicy i pokazałam zniszczenie. Strażnik zrobił zdjęcie komórką. Dodał również, że w sprawie młodzieży czekającej na chodniku na gimbusa trzeba napisać pismo.
Po rozmowie z mieszkankami udaliśmy się na rozmowę do szkoły. Poprosiliśmy o komentarz do zaistniałej sytuacji, dyrektorkę Elżbietę Nowak: - Sekretarka przekazała mi informację o tym, że jedna z mieszkanek kamienicy zgłosiła się do szkoły w sprawie uczniów i zapowiedziała, że skontaktuje się ze mną osobiście. Mimo zapowiedzi, nikt do mnie nie przyszedł. Na pewno nie wyeliminujemy śmiechu czy też głośnego zachowania ze strony młodzieży. Jednak rozumiem, że dla mieszkańców pobliskiej kamienicy może być to uciążliwe, mają prawo do ciszy i spokoju. W związku z tym podjęłam decyzję, by wyznaczyć miejsca uczniom, którzy oczekują na odjazd gimbusa. Podczas czwartkowego apelu porządkowego poinformowałam uczniów o nowych zasadach i wyznaczonych miejscach, gdzie będą czekać na autobus: to dziedziniec szkoły, hall lub świetlica. Tak to będzie praktykowane i mam nadzieję, że usatysfakcjonuje mieszkańców - wyjaśniła Elżbieta Nowak.
Dyrektorkę szkoły zapytaliśmy także o problem wychodzenia uczniów w czasie przerw na papierosa: -Problem wychodzenia poza teren szkoły dotyczy wszystkich szkół, a w szczególności gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych. Nie możemy zabronić uczniom wychodzenia na podwórko w czasie przerw. Nauczyciele i pracownicy obsługi dbają, by nie wychodzili oni poza teren szkoły. Ale, jak wiadomo, jeśli ktoś chce wyjść, to i tak to zrobi. Bardzo mocno wspiera nas straż miejska, która patroluje tereny wokół szkoły, przychodzi systematycznie na pogadanki. Zajęcia te cieszą się ogromną popularnością (dotyczyły: odpowiedzialności prawnej nieletnich, bezpiecznych ferii oraz cyberprzemocy i uzależnienia od internetu). Są to spotkania na tyle atrakcyjne, że redaktor szkolnej gazetki pytał mnie ostatnio, dlaczego nie odbywają się częściej. Zajęcia prowadzone są zgodnie z harmonogramem, a straż prowadzi także zajęcia profilaktyczne i edukacyjne w innych szkołach i ma także inne zadania do realizacji. Wracając do wychodzenia uczniów poza teren szkoły, jeśli ktokolwiek spotka młodzież poza terenem szkoły w godzinach nauki, to powinien powiadomić odpowiednie instytucje (szkołą, policja, straż), ponieważ taki uczeń w tym momencie łamie prawo szkoły, jest na wagarach. Wszyscy powinniśmy na to reagować i szkoła, i rodzice, którym zgłaszane są takie zdarzenia i lokalna społeczność.
Elżbieta Nowak zapytana przez nas, czy zmieniłaby zasady oczekiwania uczniów na autobus, gdyby nie reakcja ze strony mieszkańców, odpowiedziała, że jak dotąd nie widziała takiej potrzeby: - Cieszę się jednak, że ten temat został zgłoszony, a my mogliśmy zareagować. Dzięki temu, że młodzież pozostanie na terenie szkoły nie będzie przeszkadzać mieszkańcom i mam nadzieję, że będzie przestrzegać nowych ustaleń. Jeśli jednak ktoś ten zakaz złamie, szkoła zastosuje kary przewidziane regulaminem.
W poniedziałek rozmawialiśmy z komendantem trzebnickiej straży miejskiej, Krzysztofem Zasiecznym. Chcieliśmy wyjaśnić sprawy związane z interwencjami strażników, odnośnie młodzieży wagarującej, która w tym czasie pali papierosy. Czy strażnicy znają te miejsca, gdzie spotyka się młodzież, jakie kary spotykają nieletnich, którzy zostali złapani przez strażników? - Kontrolujemy podwórka przy gimnazjum, czy szkołach na Żeromskiego czy Wojska Polskiego. Współpracujemy ze szkołą i doskonale wiemy, na których przerwach, i gdzie gromadzi się młodzież. Mamy dostępne wykazy, a także klucze do niektórych przejść, o jakich młodzież nie wie. Problem z palącą młodzieżą jest, ale na pewno nie rozwiążemy go jedną, czy dwoma interwencjami. Jeżeli złapiemy osobę nieletnią, to wówczas doprowadzamy ją do szkoły. Jeżeli osoba ma ukończone 17 lat, to dodatkowo jest ukarana mandatem albo wnioskiem, w zależności od jej decyzji. Jeżeli jest pełnoletnia, to kończymy tylko na legitymowaniu, bo ta osoba decyduje sama o sobie. Poważniejsze przypadki dotyczą spożywania alkoholu przez nieletnich, wówczas zawsze powiadamiamy policję i opiekunów. Nie mogę wszystkim obiecać, że będziemy na każdym podwórku, ale staramy się je patrolować w miarę możliwości.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie