Być dziennikarzem w prasie lokalnej to rzecz specyficzna. Ludzi, których opisujesz, spotykasz potem na ulicy albo w kolejce w sklepie. Napiszesz coś, co przez kogoś jest odebrane negatywnie – znajdujesz się pod ostrzałem często niesłusznych ataków i oskarżeń, napiszesz coś przychylnego – pojawiają się osoby, które będą przesadnie okazywać swoją życzliwość. Nawet jeśli oddźwięk artykułu jest neutralny, to ludzie potrafią zaczepiać na ulicy z różnymi zastrzeżeniami, a radni na sesjach samorządowych wylewać kubeł z pomyjami na głowy obecnych przedstawicieli prasy. Może niektórych zaskoczę lub zawiodę, ale rzetelna praca dziennikarska nie polega na uporczywym szukaniu dziury w całym lub knuciu intryg przeciwko władzy. Ta praca polega na tym, żeby zdobywać informacje u wiarygodnych źródeł, przedstawiać różne punkty widzenia na opisywaną sprawę oraz rzecz pozostawić do oceny i refleksji czytelnika. Wydaje się proste, ale dla wielu osób z którymi wciąż przychodzi nam się stykać w tym zawodzie wciąż nieoczywiste.
Głównym źródłem wiedzy mediów lokalnych na tematy istotne dla mieszkańców są urzędy miejskie i pracownicy innych lokalnych instytucji. Dziennikarz, który chce się skontaktować z urzędnikiem lub osobami z wyższych szczebli władzy, może spotykać się z niechęcią i nastawieniem w stylu "Z czego ci dziennikarze znowu chcą zrobić aferę". Otóż tak nie jest. Każda próba kontaktu nawiązywana przez dziennikarza z przedstawicielami danej instytucji jest szansą dla tych właśnie osób na przedstawienie swojego punktu widzenia w przygotowywanym materiale prasowym. Kluczowe jest tu zrozumienie słowa "szansa". Jeśli takiego dziennikarza się zbywa lub odmawia rozmowy z nim, trzeba być wyjątkowo naiwnym, żeby liczyć na przedstawienie sprawy przemawiającej na korzyść osoby odmawiającej udzielenia informacji. Oczywiście są w naszym powiecie samorządowcy czy burmistrzowie, którzy umożliwiają prasie dostęp do informacji w sposób grzeczny i z należytym szacunkiem do tego zawodu. Taka postawa u samorządowca wymaga jednak klasy i rozumienia pełnionej przez siebie funkcji.
Główną siłą napędową tytułów lokalnych są czytelnicy i ich sprawy, z którymi zgłaszają się do redakcji lub poszczególnych dziennikarzy, a nie, jak się może niektórym wydawać, wymyślane godzinami konspiracje w ciemnych korytarzach redakcji, późną nocą i tematem: jak tu zaszkodzić lokalnej władzy?
Ważne dla lokalnej siły politycznej jest zrozumienie, że nie należy nadinterpretować tekstów, które ukazują się w gazecie. Jeśli na przykład piszę o tym, że chodnik się zapada, to dokładnie to mam na myśli, i nie należy tekstowi nadawać dodatkowych znaczeń typu "napisali, że chodnik się zapada, na pewno chcą przez to powiedzieć, że samorząd nie ma funduszy i czasu żeby to naprawić". Dziennikarska wolność wypowiedzi, w naszym demokratycznym kraju, jest na tyle duża, że gdyby dziennikarz to właśnie miał na myśli, nie bawiłby się w aluzje tylko napisałby o tym wprost. Żeby nie popaść w skrajność, dodam także, że nieprawdą jest stereotyp, że prasa dla zasady musi pozostawać z samorządem w konflikcie. Sama miałam okazję doświadczyć uprzejmości i poważnego traktowania mojej osoby ze strony wysokich urzędników miasta, w którym mieszkam, co przełożyło się tylko i wyłącznie na rzetelność napisanych przeze mnie tekstów, jaki by one oddźwięk nie miały.
Podsumowując, głównym powodem, powodującym że dziennikarz odwiedza urząd, jest zdobycie rzetelnej informacji, a poprawne relacje między prasą lokalną a samorządem leżą w interesie mieszkańców, którzy dla jednej strony są wyborcami, a dla drugiej – czytelnikami. Warto o tym pamiętać.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Artykuł jest długi i porusza kilka spraw a ja chciałbym odnieść się tylko do dwóch zdań. Cytat: "Jeśli takiego dziennikarza się zbywa lub odmawia rozmowy z nim, trzeba być wyjątkowo naiwnym, żeby liczyć na przedstawienie sprawy przemawiającej na korzyść osoby odmawiającej udzielenia informacji. Oczywiście są w naszym powiecie samorządowcy czy burmistrzowie, którzy umożliwiają prasie dostęp do informacji w sposób grzeczny i z należytym szacunkiem do tego zawodu. " 1. Dziennikarz powinien być obiektywny bez względu na to jak jest traktowany - to czy ktoś okazuje mu sympatię lub wrogość nie powinno mieć znaczenia w opisywanej sprawie - to się nazywa profesjonalizm. 2. Na szacunek trzeba sobie zapracować rzetelną pracą. Broda nie czyni mędrcem. A zakup identyfikatora z napisem prasa nie gwarantuje "należnego" szacunku.
odpowiedz
Zgłoś wpis
Anty Anty - niezalogowany
2013-02-22 11:51:15
Już się tak nie wybielajcie, byliście i jesteście stronniczy. Szukacie czegokolwiek aby było nie przychylne burmistrzowi, cokolwiek aby zasiać ziarno nienawiści. Myślicie jak poseł Kurski "ciemny lud to kupi" Ale lub już dawno przestał być "ciemny".
odpowiedz
Zgłoś wpis
ntsc28 - niezalogowany
2013-02-22 00:00:50
Bełkot jak za PRL w Trybunie Ludowej. . Wyjdźcie cienkopisy na ulice i popytajcie ludzi co chcą czytać w lokalnym pisemku. Reklamówka z dino jest bardziej ekscytującą lekturą niż wasze wypociny o tym, że urzędasy mają na was w...ne. Też bym miał...
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Artykuł jest długi i porusza kilka spraw a ja chciałbym odnieść się tylko do dwóch zdań. Cytat: "Jeśli takiego dziennikarza się zbywa lub odmawia rozmowy z nim, trzeba być wyjątkowo naiwnym, żeby liczyć na przedstawienie sprawy przemawiającej na korzyść osoby odmawiającej udzielenia informacji. Oczywiście są w naszym powiecie samorządowcy czy burmistrzowie, którzy umożliwiają prasie dostęp do informacji w sposób grzeczny i z należytym szacunkiem do tego zawodu. " 1. Dziennikarz powinien być obiektywny bez względu na to jak jest traktowany - to czy ktoś okazuje mu sympatię lub wrogość nie powinno mieć znaczenia w opisywanej sprawie - to się nazywa profesjonalizm. 2. Na szacunek trzeba sobie zapracować rzetelną pracą. Broda nie czyni mędrcem. A zakup identyfikatora z napisem prasa nie gwarantuje "należnego" szacunku.
Już się tak nie wybielajcie, byliście i jesteście stronniczy. Szukacie czegokolwiek aby było nie przychylne burmistrzowi, cokolwiek aby zasiać ziarno nienawiści. Myślicie jak poseł Kurski "ciemny lud to kupi" Ale lub już dawno przestał być "ciemny".
Bełkot jak za PRL w Trybunie Ludowej. . Wyjdźcie cienkopisy na ulice i popytajcie ludzi co chcą czytać w lokalnym pisemku. Reklamówka z dino jest bardziej ekscytującą lekturą niż wasze wypociny o tym, że urzędasy mają na was w...ne. Też bym miał...