Reklama

Śmiertelne zatrucie metanolem

04/12/2012 04:55
Pięćdziesięciodwuletni letni mieszkaniec Kowal został znaleziony nieprzytomny i przewieziony do trzebnickiego szpitala we wtorek, 13 listopada. Tam stwierdzono ostre zatrucie i jeszcze tego samego dnia zabrano go do specjalistycznego szpitala we Wrocławiu, na oddział toksykologii. Lekarze walczyli o życie pacjenta do 20 listopada. Nie udało się im jednak uratować  mężczyzny. Choć w domu denata znaleziono 4 litry metanolu, dopiero sekcja zwłok potwierdziła, że to właśnie tym alkoholem zatruł się mieszkaniec Kowal..

- Na razie trwa śledztwo i nie mogą zdradzać jego szczegółów - mówi Iwona Mazur, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Trzebnicy. - Najważniejsze jest teraz, aby znaleźć źródło, w którym mężczyzna nabył trujący alkohol. Policja wystosowała apel do mieszkańców powiatu, a także do jednostek samorządu terytorialnego o nagłośnicie sprawy. Być może dzięki temu uda się zapobiec kolejnym tragediom - dodała policjantka.

Nie wiadomo kiedy i gdzie mężczyzna zakupił skażony alkohol. Sąsiedzi z Kowal  twierdzą, że mężczyzna kupił alkohol z "dużego samochodu". Z informacji do jakich dotarliśmy wynika, że denat był wcześniej znany policji. Zajmował się podejrzanymi interesami i dlatego właśnie dość często był odwiedzany przez funkcjonariuszy, gdy w okolicy dochodziło do kradzieży czy włamań.

- Nie dostaliśmy oficjalnych informacji o tym, że doszło do zatrucia metanolem, ani od policji ani od prokuratury, ani też od Głównego Inspektoratu Sanitarnego - mówi Renata Widłak-Stępień, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Trzebnicy. -W ostatnim czasie, od początku listopada pracownice trzebnickiej stacji przeprowadziły liczne kontrole punktów, zarówno sklepów, hurtowni, jak i restauracji, które legalnie sprzedają alkohol. Trzeba zaznaczyć, że nasi pracownicy kontrolują legalnie działające punkty, a nie meliny. Podczas kontroli wręczaliśmy decyzje o wycofaniu całego asortymentu alkoholu z Czech. Nie konfiskowaliśmy czeskich trunków, bo nie mamy do tego podstawy prawnej. Po przebadaniu alkoholu z Czech został on ponowienie dopuszczony do obrotu - wyjaśnia Widłak-Stępień i dodaje, że stacja powinna blisko współpracować z policją w takich przypadkach. -  Podejrzewam, że podobnie jak w Czechach, do zatrucia doszło alkoholem z nielegalnego źródła, a nie skażonym alkoholem z legalnie działającej wytwórni.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do