Reklama

Będę walczył o odszkodowanie

30/11/2012 08:33
W czwartek, 11 października w Miłonowicach ktoś zastrzelił psa rasy chart mieszany. Pies miał skończone trzy lata i jak twierdzi właściciel nie był agresywny i był przywiązany do dzieci. Przez cały czas znajdował się na podwórku. Nie był też uczony polowania.

- Tego dnia byłem w pracy. Przyjechała córka z wnuczką. Pies biegał sobie po podwórku, rozbrykał się i w pewnym momencie wyleciał zza niego. Gdy wróciłem z pracy i mi o tym powiedzieli,  od razu pobiegłem za nim. Zacząłem gwizdać. U nas w Miłonowicach są spore górki. Gdy poleciałem na swoje pole i zacząłem gwizdać za psem, usłyszałem strzał. A ponieważ u nas jest kilka lasków, nie wiedziałem skąd ten strzał było słychać, skąd poniosło echo. Gdy poleciałem na górkę, co prawda była już szarówka, ale widziałem z odległości ok. 500 metrów odjeżdżający ciemny, terenowy samochód. Nie poszedłem tam jednak, ale wróciłem do domu - powiedział właściciel zabitego czworonoga.

W piątek pan Edward wrócił z pracy i poszedł dalej szukać psa. Bezskutecznie. W sobotę do pracy nie poszedł więc ponownie poszedł szukać zwierzaka.

  - Szedłem i w pewnym momencie zobaczyłem ściernię u sąsiada, a tam ślady samochodu w miejscu, gdzie wcześniej widziałem, że odjeżdżał. Tymi śladami szedłem w stronę domu. I gdzie sąsiad ma 2 ha kukurydzy zobaczyłem pierwszy ślad, z którego wynika, że z ok. 30 metrów od kukurydzy ktoś strzelił mojemu psu prosto w szyję. Kula rozerwała mu się w środku - opowiada pan Edward, dodając:

- W okolicy znajdowała się świeża pszenica, która dopiero kiełkowała. Podejrzewam, że dwóch mężczyzn go ciągnęło za nogi, grzbietem po ziemi, ponieważ tam też zauważyłem rysę i krew. Pies po prostu został przeciągnięty i schowany w kukurydzę.

Właściciel zabitego czworonoga zadzwonił na policję, która poleciła mu aby tego psa stamtąd zabrał. Powiedzieli mu także, że przyjadą, więc właściciel czworonoga postanowił go nie ruszać tylko poszedł na podwórko i czekał około 30 minut na przyjazd funkcjonariuszy policji.

- W końcu policjanci przyjechali i powiedzieli, że pies z pewnością latał bez smyczy i wypiszą mi za to mandat w wysokości 200 zł. Zdenerwowałem się i powiedziałem, że mogą dać nawet 1 tys. zł, ale ja myśliwym i tak tego nie odpuszczę. Wiem, że myśliwi kłusują, strzelają czasem nawet z okna samochodów np. do znajdujących się w kukurydzy dzików, a ponieważ później boją się tam wejść, to te postrzelone zwierzęta czasami zdychają tam w męczarniach a później rozkładają się, powodując wielki smród - dodaje właściciel czworonoga, z którym policja pojechała na pole skąd dopiero w ich obecności zabrał martwe zwierzę i na polecenie policjantów zawiózł je do najbliższego lekarza weterynarii w Zawoni.

- Niestety pan Zdziarski nie jest przysięgły, więc zrobił psu obdukcję i dał mi tylko takie zaświadczenie, że pies został zastrzelony i ma dziurę. Rano pojechałem do myśliwego zajmującego się wpisywaniem, który myśliwy kiedy i gdzie będzie się znajdował. Niestety nie udało mi się go zastać - powiedział nam pan Edward, który w niedzielę pojechał z psem do weterynarza przysięgłego do Wrocławia i tam zrobił psu obdukcję. Wszystko też nagrał na płytę.

W karcie informacyjnej wizyty napisał:"W okolicy wpustu doczaszkowego klatki piersiowej rana postrzałowa, z biernym krwawieniem z uszkodzonych naczyń. W obrazie RTG widoczny "kanał" toru kuli od wpustu doczaszkowego klatki piersiowej do jamy otrzewnej. Odma śródpiersiowa. W klatce piersiowej liczne drobne fragmenty metaliczne. W jamie otrzewnej liczne, duże fragmenty cieniujące - po otworzeniu powłok brzusznych wydobyto fragment kuli - zabezpieczono jako potencjalny materiał dowodowy. Ponadto w obrazie RTG obraz dwóch nabojów śrutowych w ścianie klatki piersiowej - nie usuwano".

Właściciel psa powiedział, że nie odpuści dopóki nie dowie się, kto zastrzelił jego psa i dopóki ta osoba nie zostanie ukarana. Będzie więc walczył o odszkodowanie.

- Niektórzy twierdzą, że ja z tym psem kłusowałem. Ale to nieprawda. Miałem nawet założoną sprawę w sądzie, ale nigdy niczego mi nie udowodniono. Nie mogą mi udowodnić, bo ja naprawdę nie kłusuję - powiedział właściciel psa.

Iwona Mazur, oficer trzebnickiej policji poinformowała nas o tym, że policja prowadzi dochodzenie w tej sprawie i dopiero po jej zakończeniu będzie mogła udzielać jakichkolwiek informacji.

Właściciel czworonoga uważa, że myśliwi nie mieli prawa zastrzelić jego psa i chce walczyć o odszkodowanie w sądzie. Zapytaliśmy więc Andrzeja Grzelaka, czy w przypadku gdy pies biega sobie bez właściciela po polach i terenach leśnych, myśliwy ma prawo do niego strzelać czy nie.

- Ustawa o ochronie zwierząt z nowelizacją Prawa Łowieckiego, która od stycznia 2009 r. uznawała psy i koty za szkodniki łowieckie i zezwalała myśliwym na odstrzał wałęsających się psów i kotów. Niedawno jednak weszła nowelizacja tej ustawy. Według niej myśliwy, który strzela do bezpańskiego psa musi udowodnić, że pies ten był stale widywany jak straszy zwierzynę lub ją zagryza, a to jest bardzo trudno udowodnić - powiedział nam Andrzej Grzelak, prezes koła łowieckiego "Trop", dodając:

- Sam miałem kiedyś bardzo podobną sytuację, gdy jeden z psów rasowych notorycznie uciekał właścicielom pod siatką z posesji i biegał po sporym obszarze leśnym. Wielokrotnie miałem przy sobie broń, ale nigdy do niego nie strzelałem, tylko i wyłącznie dlatego, że pies był rasowy. Każdy myśliwy sam jednak musi podjąć decyzję, czy będzie do zwierzęcia strzelał czy nie.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    wiszniak - niezalogowany 2012-11-30 20:58:39

    Art. 10a. 3. Zabrania się puszczania psów bez możliwości ich kontroli i bez oznakowania umożliwiającego identyfikację właściciela lub opiekuna - to tak à propos wspomnienej ustawy. Kocham psy ale beztroska niektórych właścicieli mnie przeraża - chart to nie jamnik, którego można ominąć. Z tego co mówi właściciel wynika, że pies biegał bez opieki kilka godzin - kolejnego psa radziłbym lepiej pilnować.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do