Reklama

Dlaczego nie chciała żyć?

23/10/2012 08:46
O tej tragedii, do dziś trudno jeszcze mówić nauczycielom obornickiego gimnazjum. Szok był ogromny dla wszystkich. Jeszcze dzień wcześniej nic nie wskazywało, że Ania nie będzie chciała żyć.

W środę przyjechała szkolnym autobusem ok. godz. 7.30, ale zamiast na lekcje poszła na górę, w kierunku Grzybka, jednak minęła aleję kasztanową, gdzie na ławkach można posiedzieć, gdy ktoś ma wolny czas. Poszła dalej na skwer, gdzie rosło rozłożyste drzewo. Tam powieszoną, znaleźli ją kilkadziesiąt minut później inni gimnazjaliści, którzy szli na drugą lekcję. Natychmiast zaalarmowali szkołę.

- Gdy pobiegłem na miejsce wskazane przez chłopców, podjąłem czynności ratunkowe. Na miejsce szybko przyjechała policja, która kontynuowała akcję ratunkową dziewczynki, aż do momentu przyjazdu karetki pogotowia. Wtedy nie mieliśmy jeszcze pewności, że to uczennica naszej szkoły. Dopiero później, gdy policja ustaliła tożsamość zawołaliśmy wychowawcę, który z całą pewnością potwierdził, że to jednak uczennica naszego gimnazjum - powiedział wicedyrektor szkoły Robert Koszel.

[tresc_platna zacheta="Sprawdź, jakie po tej tragedii kroki podjęła szkoła..."]

- Z chwilą, gdy potwierdziliśmy, że to dziewczynka z naszej szkoły, powiadomiłam burmistrza jako organ prowadzący oraz kuratorium. Następnie zadzwoniłam do dyrektorki poradni psychologiczno-pedagogicznej w Trzebnicy - Danuty Buczek, z prośbą o zorganizowanie przyjazdu psychologów do naszej szkoły. Niemal natychmiast otrzymaliśmy pomoc z poradni psychologicznej. Wraz z dyrektorką poradni ustaliliśmy program wsparcia dla młodzieży. Zaraz przyjechało sześciu psychologów, którzy w środę i w czwartek objęli wsparciem wszystkich uczniów w szkole. Zebraliśmy też informacje od wychowawców, kto potrzebuje dodatkowego wsparcia i w piątek indywidualnie zajęli się nimi psychologowie. Specjalistów zaprosiliśmy także na poniedziałek, na zebrania z rodzicami. Chodzi o to, by udzielili wsparcia rodzicom, żeby dostarczyli informacji, na jakie zachowania dzieci należy zwracać uwagę, jak im pomagać, gdy napotykają na różne trudności oraz gdzie można uzyskać pomoc. Jesteśmy wdzięczni pani dyrektor poradni, która wydała zarządzenie, że psycholodzy są do dyspozycji szkoły i, jeśli zajdzie potrzeba, poprowadzą rozmowy także w domach uczniów, że służą wszelką pomocą - stwierdziła dyrektorka gimnazjum Jadwiga Grekulińska.

- Otrzymaliśmy pełną informację ze szkoły dotyczącą zdarzenia, podjętych działań oraz o sytuacji szkolnej i rodzinnej dziewczynki. Nie dopatrujemy się żadnych nieprawidłowości ze strony dyrekcji szkoły. Podjęto działania zgodnie z obowiązującą procedurą. Po rozmowie z dyrektorką szkoły kurator oświaty skontaktowała się ze starostą trzebnickim, by zapewnić pełną opiekę psychologiczną dzieciom, zwłaszcza tym chłopcom, którzy znaleźli dziewczynkę, ale także rodzicom - powiedziała nam Janina Jakubowska, rzecznik Kuratorium Oświaty we Wrocławiu.

Na razie nikt nie zna odpowiedzi na pytanie, dlaczego?


Ania była dzieckiem spokojnym i radosnym. Nie miała problemów z nauką. Brała udział w zawodach sportowych, była bardzo aktywna na zajęciach artystycznych. Dzień przed tragedią występowała w przedstawieniu dla dzieci. Uczęszczała także na SKS. Właśnie trening po południu, to były ostatnie jej zajęcia w szkole. - Była wesoła i uśmiechnięta jak co dzień. Nic nie wskazywało, że stanie się coś złego. Po SKS-ie pobiegła do autobusu jak co dzień. W żadnym wypadku nie można było dostrzec, że coś ją trapi - powiedział wychowawca klasy i nauczyciel wychowania fizycznego Artur Szabat.

Nikt nie wie, co zdarzyło się w ciągu kolejnych kilkunastu godzin.

- Sekcja zwłok potwierdziła, że było to samobójstwo przez powieszenie. W tej chwili prowadzimy czynności, żeby wyjaśnić jego przyczyny - powiedział nam prokurator rejonowy Leszek Wojtyła.

Dyrektorka gimnazjum dementuje pogłoski, jakoby Ania lub jej koleżanki już wcześniej usiłowały targnąć się na życie, a szkoła nie zareagowała. Jako plotki określa też informacje o tym, że dziewczynka brała narkotyki. - Nie tylko u Ani, ale u nikogo w szkole nie znaleziono nigdy narkotyków. Nie mieliśmy także żadnych sygnałów z zewnątrz, żeby ktoś się narkotyzował - dodała Jadwiga Grekulińska.

Pogrzeb Ani odbył się w sobotę. Uczestniczyli w nim koledzy ze szkoły, ale nie wszyscy. Jedna z mam koleżanek powiedziała nam, że podstawiono tylko jeden autobus. - To chyba było nie fair, że przewieziono tylko kolegów z jej klasy. Przecież ona była lubiana przez wiele osób. Kolegowała się też z dziećmi z innych klas. Oni na pogrzeb musieli jechać autostopem, bo szkoła zapomniała o nich. To nie jest w porządku. Tak się nie robi - powiedziała wczoraj matka, prosząca o zachowanie anonimowości.

- To jest jakieś nieporozumienie. To z inicjatywy szkoły zorganizowany został wyjazd. Pogrzeb miał być w sobotę, a my dowiedzieliśmy się o nim w piątek po południu. Nie byłoby żadnych szans na przygotowanie zorganizowanego wyjazdu. Pożegnanie przez kolegów z klasy planowaliśmy wcześniej. Trzeba było się przygotować, uzyskać zgody rodziców na wyjazd, załatwić potrzebną ilość pojazdów, a my nie wiedzieliśmy, kto chciałby jechać. Gdyby były jakieś sygnały, że ktoś jeszcze wybiera się na pogrzeb, myślę, że dałoby się to załatwić, zwłaszcza że wielu nauczycieli jechało własnymi samochodami. Jednak potrzebna była pisemna zgoda rodziców, przydałaby się też ich pomoc w postaci dodatkowej opieki. Nie mieliśmy jednak żadnych takich próśb, ani ze strony uczniów, ani rodziców - wyjaśniła dyrektorka szkoły. - Poza tym na pogrzebie było dużo uczniów, którzy przyjechali z rodzicami lub nauczycielami.

Imię dziewczynki zostało zmienione.

[/tresc_platna]

 

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do