
Jak się dowiedzieliśmy, kierowca z Wielkopolski, prowadzący ciągnik siodłowy daf z naczepą, przyznał się, że próbował wyprzedzić inny pojazd w miejscu niedozwolonym. Jadąc z Borkowic widział znak ograniczający prędkość do 40 km/h. Prawdopodobnie też nie mógł nie zauważyć, że przed sobą ma wzniesienie, i że pasy jezdni rozgranicza podwójna ciągła linia, choć farba w tym miejscu jest mocno wytarta. Mimo to rozpędził ciężki zestaw do prędkości - jak ustalił biegły - ponad 80 km/h. Prawdopodobnie, gdy zauważył nadjeżdżającą z przeciwka hondę, próbował odbić w prawo, ale naczepa "złapała" pobocze i wpadła w poślizg, ściągając cały zestaw na samochód osobowy. Gdyby trzebniczanka nadjechała sekundę później, miałaby szansę wyminąć ciężarówkę, która stoczyłaby się do rowu.
Prokurator rejonowy postawił kierowcy zarzut z art. 177 par. 2. KK. Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym kierowcy grozi kara do ośmiu lat więzienia.
Prokurator złożył też wniosek o zastosowanie wobec podejrzanego tymczasowego trzymiesięcznego aresztu, jednak Sąd Rejonowy w Trzebnicy nie dopatrzył się przesłanek, by areszt zastosować. - Zaskarżyliśmy tę decyzję do Sądu Okręgowego we Wrocławiu. W tym tygodniu powinna nadejść odpowiedź - powiedział nam prokurator rejonowy Leszek Wojtyła.
Odcinek drogi między Droszowem, a Borkowicami, mimo że prosty - a może właśnie dlatego - jest bardzo niebezpieczny. Dochodziło tu wielokrotnie do wypadków, ponieważ kierowcy lekceważą ograniczenie prędkości. - Zasygnalizowaliśmy policji, żeby zwiększono w tym miejscu częstotliwość kontroli - dodał prokurator.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie