
Opuściłam głowę by ukryć uczucie buntu, które zaczerwieniło moją twarz. W chwili, która mogła zmienić całe moje życie, rozporządzanie moją osobą wydawało mi się niewłaściwe. Czy powinnam się ugiąć i zaakceptować wolę ojca jako akt poddania się woli Boga. To prawda, że w grę wchodził nie tylko mój los; moi rodzice skorzystaliby także, gdybym zasiadła na tronie Francji. Odpowiedziałam obojętnym głosem:
- Mam więc poślubić dziecko, by odzyskać utracone zaszczyty.
Oblicze mego ojca zasępiło się, a jego głos przybrał ton mrukliwy:
- Ludwik XV jest z pewnością młody, ale on jest już mężczyzną. A jego królestwo jest najpotężniejsze na świecie.
Miałam wielkie trudności z zaśnięciem tej nocy. Nie wiedziałam przecież, jak król Francji mnie znalazł, ani dlaczego proponuje mi małżeństwo. Nagle coś sobie przypomniałam. Kilka miesięcy temu na wiejskiej drodze napotkałam starą żebraczkę. W jej ramionach jęczało chore dziecko. Dałam jej to, co posiadałam: ludwika, monetę, którą ojciec właśnie mi ofiarował:
- Będziesz Pani królową Francji - powiedziała mi wtedy, jako podziękowanie.
Zaśmiałam się, myśląc, że podobizna króla na pieniążku miała wpływ na to, co powiedziała ta biedna kobieta. Czy przewidziała ona coś więcej, co zwróciło moją szczególną uwagę.
Od tego momentu wizerunek Ludwika narzucał się moim myślom, utkwił we mnie głęboko. Nie widziałam jego innego portretu, poza tym, który był umieszczony w gazetach opisujących jego koronację - młodzieńcza twarz, którą czczono we wszystkich prowincjach kraju. I przypominam sobie, że modliłam się za niego z wielkim wzruszeniem i łzami, za tego, który był naszym dobroczyńcą.
Król Francji był dziś piętnastoletnim młodzieńcem. Często twierdzono, że jest najpiękniejszym mężczyzną królestwa. Owładnął mną straszny niepokój. Miałam przecież ponad dwadzieścia jeden lat. Czy nie ocenią mnie jako zbyt starą? Czy jestem wystarczająco ładna by mu się podobać? Czy nie okaże się, że jestem zbyt wysoka?
Wersal ukazywał mi się jako świat bardzo obcy, a dwór jak piekło. Obawiałam się, że poczuję się tam nieśmiałą i zagubioną, nie wiedziałam przecież, jak powinnam się zachowywać jako królowa. Całkiem po prostu bałam się opuścić spokojny Wissemburg i pogrążyć się w wirze intryg. Przypominały mi się relacje naszych gości i drżałam przerażona myślą o tych wszystkich perwersjach "upiększanych sztuką", które oni z takim zachwytem opisywali. Odczuwałam ból, wyobrażając sobie najgorsze i oskarżałam Boga, że mnie opuścił. Dlaczego popychał mnie do złudnych zaszczytów, podczas gdy ja ofiarowałam Mu skromność mego życia? W ciszy nocnej usłyszałam, że to jest moim przeznaczeniem. Niech więc decyduje o tym potęga Króla Niebios.
Następnego dnia przybył z wielkim orszakiem biskup Strasburga, kardynał de Rohan, w towarzystwie hrabiego Burgu - przedstawiciela władzy królewskiej. Dla mieszkańców Wissemburga ich wizyta nie była niczym nadzwyczajnym. Znali swych panów i wiedzieli o długoletniej przyjaźni, jaką darzyli oni króla Polski. Przed naszym małym i skromnie urządzonym dworem, potwierdzili oni królewską prośbę.
- Hiszpańska infantka opuściła Wersal - poinformował kardynał - ale powinniśmy zaczekać, aż przekroczy granicę. Wtedy Jego Wysokość osobiście wystosuje oficjalne zawiadomienie. Aż do tej chwili jesteśmy zobowiązani do zachowania całkowitej tajemnicy. To potrwa najwyżej kilka dni.
Skierował wzrok w moją stronę i zrozumiałam, że chce usłyszeć, co postanowiłam. Od rana miałam przygotowaną odpowiedź, więc skłoniwszy się oświadczyłam: - Panie kardynale, jestem przejęta wdzięcznością za honor, który czyni mi król Francji. Moja decyzja zależy od rodziców i ich zgoda będzie moją zgodą.
Mój ojciec dorzucił kilka słów, które wyrażały jego wdzięczność i wzruszenie, a potem przekazał list adresowany do księcia Bourbon - Conde, który dał mi do przeczytania trochę później. Pismo kończyło się słowami: "Wasza Książęca Mość wie, że ofiarowałem się Jej wraz z całą moją rodziną. Skoro Święta Opatrzność tak zdecydowała i skoro wasza niezrównana mądrość tak rozstrzygnęła, przekazuję Wam Najjaśniejszy Panie moje prawo ojca do córki, w zastępstwie tego małżonka, który został jej przeznaczony. Skoro Jego Królewska Mość prosi o jej rękę, otrzyma ją za Waszym pośrednictwem... Ufam bowiem, że podoba się to Panu Całej Potęgi, który w tym przejawia swą chwałę i majestat.
Potem ojciec podszedł do mnie, uściskał serdecznie i pobłogosławił. Schylając się wyszeptał mi do ucha: - Nie zapomnij nigdy tych, którzy cię wychowali.
Wszyscy zebrani przystąpili do mnie, chcąc pogratulować i uściskać przyszłą królową Francji. Wszystko odbyło się zgodnie ze zwyczajem, łącznie z ucztą wydaną a la polonaise w naszej jadalni, oświetlonej wielką ilością świec. Dowiedziałam się wtedy o tym, co mną wstrząsnęło, o problemie dynastycznym, który co prawda jeszcze nie istniał, ale trzeba było podjąć środki, aby się nie pojawił. Ludwik Orleański, syn zmarłego regenta ożenił się z księżniczką niemiecką, z którą miał już dwoje dzieci. Zaś Ludwik XV musiałby czekać kilka lat, zanim infantka będzie w stanie dać mu potomka.
- Jeśli spadkobierca Króla Słońce umarłby wcześnie j- wyjaśnił kardynał - na tron powrócą książęta Orleanu. Książę Pan nie może tego znieść. To spędza mu sen z oczu. Uważam, że zrobił dobrze przyspieszając sprawy.
- Czy król jest słabego zdrowia? - zapytałam zaniepokojona.
- Niech Wasza Wysokość będzie spokojna - odpowiedział natychmiast książę Burga. Jego Wysokość ma postawę gwardzisty szwajcarskiego, apetyt olbrzyma, gibkość fauna, oblicze anioła i wdzięk pod każdym względem doskonały. Król tryska energią życiową, którą podsyca polując całymi dniami na jelenie lub dziki. W istocie już nadszedł dla niego czas, by znalazł dla siebie odpowiednią kobietę.
(koniec cz. 2)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie