Reklama

Afera PCK zatacza szerokie kręgi

10/03/2019 06:20

Ogólnopolskie media donoszą o nowych wątkach dotyczących tak zwanej afery PCK. Z dolnośląskiego oddziału miały nie tylko wypływać pieniądze, ale i żywność przeznaczona dla ubogich. Do nieprawidłowości miało dochodzić w czasie, kiedy PCK współkierował poseł Piotr Babiarz z PiS, który zaangażowany był w poprzednie wybory starosty powiatu trzebnickiego, gdy wybrano Waldemara Wysockiego. Dziennikarze wskazują jeszcze jeden wątek związany z Trzebnicą.


Dziennikarze ogólnopolskich mediów od ponad dwóch lat opisują aferę związaną z Polskim Czerwonym Krzyżem. W czasie, kiedy dolnośląskim oddziałem kierowali politycy związani z PiS, z organizacji wyprowadzono 1,1 mln zł. Gazeta Wyborcza podała powołując się na ustalenia prokuratorów, że grupa pracowników PCK, pod przywództwem Jerzego G. (pełnił funkcję dyrektora PCK, był sejmikowym radnym poprzedniej kadencji z PiS) kradła odzież z kontenerów PCK, a pieniądze ze sprzedaży ubrań brała dla siebie, a część pieniędzy miała wspierać kampanie wyborcze lokalnych członków PiS.


Powołując się na zeznania świadków dziennikarze podali, że na kampanię Piotra Babiarza miało zostać przekazane 7 tys. zł. Oprócz pieniędzy z PCK miało zniknąć 46 ton żywności. Jeden z byłych pracowników PCK miał powiedzieć dziennikarzom, że żywność (osobno duże ilości jabłek) była rozdawana wśród ludności w czasie ostatniej kampanii wyborczej do Sejmu. "Na pewno (jabłka - przyp. red.) wywożone były w rejon Trzebnicy i Milicza i tam rozdawane wśród mieszkańców." - podano w GW.


Piotr Babiarz miał się pochwalić rozdaniem 20 ton jabłek (w Trzebnicy i Miliczu), a także żywności, przed wyborami w 2015 roku. Dziennikarze dotarli do rozliczenia przedstawionego w PKW, z którego wynika, że zakupił on jedynie 26 kg jabłek za 46,68 zł. Jak zaznaczono w tekście, przed wyborami poseł był szefem wrocławskich struktur PiS (nie kieruje strukturami od marca zeszłego roku). Na pytanie dziennikarzy miał odpowiedzieć SMSem o treści: "W czasie kampanii rozdawałem jabłka zakupione od trzebnickiego sadownika". Zapewnił także, że ma na to stosowne papiery, a poza kampanią, przy jego wsparciu, kilka gmin, bezpośrednio lub przez lokalne NGO, też otrzymywały jabłka. Ich rozdział i prawidłowość dostawy był potwierdzany przez pracowników Wojewódzkiej Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno - Spożywczych.


Sprawę opisywały różne gazety, w telewizji TVN również poruszano ten temat. W SMSie przysłanym do stacji TVN miał napisać: "Nigdy na jakichkolwiek moich wiecach czy zebraniach wyborczych nie była wydawana żywność. To jest pomówienie!!! Proszę sprawdzić od kiedy działa program FEAD i kiedy były pierwsze dostawy do lokalnego PCK. Wg mojej wiedzy brak jest dokumentów z wydania żywności, ale za 2016r. Jeszcze raz - to jest pomówienie".

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do