
Sprawa dotyczy dwóch kontrolowanych inwestycji, a mianowicie budowy kanalizacji w Księginicach oraz rewitalizacji trzebnickiego Rynku. Pierwsze zadanie to czasy, gdy burmistrzem był Jerzy Hołdanowicz. Druga inwestycja nadzorowana była już przez obecnego burmistrza Marka Długozimę.
Kanalizację wsi Księginice podzielono na dwa etapy. Pierwszy zrealizowano jeszcze za kadencji Hołdanowicza i prace odebrano w 2005 roku. Drugi etap dokończył Długozima, a odbiór nastąpił w listopadzie 2007 roku. Realizacja obu etapów kosztowała ponad 4 mln 750 tys. zł, z czego blisko 2,5 mln to kwota dofinansowania przez Unię Europejską. Na co natknęli się kontrolerzy NIK?
W protokole pokontrolnym czytamy, że realizacja I etapu była nierzetelnie planowana. W uchwalonym i wielokrotnie zmienianym przez Radę Miejską Wieloletnim Programie Inwestycyjnym, na podstawie którego planowano wydatki inwestycyjne gminy, przedmiotową inwestycję najpierw planowano zrealizować w latach 2004-2006 za kwotę około 2,8 mln złotych. Tymczasem w marcu 2006 przesunięto o rok realizację i zwiększono wartość kosztorysową o 2,5%. Co więcej Rada Miejska, zamiast w budżecie zaplanować odpowiednie środki (tym bardziej, że w 2005 roku z zaplanowanych 2,4 mln zł wydano zaledwie 282 tys. zł.) uchwaliła, że na skanalizowanie wsi wystarczy 458 tys. zł, zamiast, jak przewidywał projekt i harmonogram prac, około 2,5 mln. zł. Taką propozycję przygotowali radnym pracownicy wydziału techniczno-inwestycyjnego trzebnickiego urzędu, a przedłożył ówczesny burmistrz. Rada nie przejęła się też tym, że zbliżał się koniec rozstrzygnięcia przetargu na II etap inwestycji. Gdy otwarto oferty okazało się, że najtańszy wykonawca zaproponował realizację zadanie za 2 mln 285 tys. zł., ale wtedy unieważniono przetarg uzasadniając, że w budżecie zapisano raptem 458 tys. zł. W ocenie NIK unieważnienie tego postępowania było nieuprawnione i niegospodarne, ponieważ, jak wykazano w trakcie czynności kontrolnych, gmina fizycznie posiadała (czego nie uwzględniono przy uchwalaniu jej budżetu na 2006 r.) środki na realizację II etapu zadania inwestycyjnego.
Co ciekawe, gmina już wcześniej podawała, że na kanalizację zamierza przeznaczyć ponad 2,8 mln zł, a nie 458 tys. zł. Ogłoszono zatem drugi przetarg.
Okazało się, że przy jego przeprowadzaniu zdaniem kontrolerów doszło do szeregu uchybień. NIK stwierdził, że przy rozstrzygnięciu przetargu postępowano nielegalnie, nierzetelnie i niekonsekwentnie. Dlaczego? Otóż nie wszystkie osoby wykonujące czynności w postępowaniu przetargowym złożyły oświadczenia wymagane art. 17 ust 2 ustawy Prawo zamówień publicznych (w sprawie powiązań z wykonawcami ubiegającymi się o udzielenie zamówienia skutkującym wyłączeniem z udziału w postępowaniu).
Co więcej, wybór najkorzystniejszej oferty w kwocie ok. 1 mln 900 tys. zł, został skutecznie oprotestowany przez jednego z uczestników przetargu z powodu błędnego obliczenia ceny w zwycięskiej ofercie i niedotrzymania przez tego oferenta wymogu określonego w Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia (przedłożył niekompletne sprawozdanie finansowe), co w ocenie NIK powinna była już wcześniej dostrzec powołana komisja przetargowa i wykluczyć oferenta z dalszego postępowania. Tak się jednak nie stało. Zamiast tego dokonano ponownej oceny złożonych ofert, wybrano ofertę z ceną ryczałtową brutto 2 mln 688,5 tys. zł w sytuacji, gdy gmina (zgodnie z tym co ogłosiła przed otwarciem ofert) chciała przeznaczyć na to zadanie kwotę niższą, bo w wysokości 2,6 mln zł, a mimo to nie unieważniono postępowania z tego powodu. Ciekawostką jest fakt, że oferta wybrana w powtórzonym przetargu była o około 400 tys. zł wyższa od oferty spełniającej wymogi formalne i uznanej za najkorzystniejszą w unieważnionym postępowaniu, mimo że złożyła ją ta sama firma, a od unieważnienia pierwszego przetargu do upływu terminu składania ofert w drugim postępowaniu upłynęły zaledwie 3 miesiące.
Kolejną inwestycją badaną przez NIK była rewitalizacja trzebnickiego Rynku. Już na etapie projektu kontrolerzy zauważyli, że nieprawidłowo uznano odbiór projektu budowlanego dotyczącego elewacji i dachu Ratusza. Chodzi o 15 tys. zł. W projekcie, mimo jasnych wytycznych konserwatora zabytków, nie zwymiarowano wszystkich okien, nie odniesiono się też do wytycznych dotyczących rodzaju stolarki okiennej. Urzędnicy gminy odebrali projekt, mimo iż z dokumentacji nijak nie można było odczytać, które okna mają być pojedyncze, a które podwójne. Urzędnicy próbowali wyjaśniać, że wskazanie okien pojedynczych lub podwójnych nastąpiło w trakcie realizacji robót budowlanych, ale kontrola NIK nie potwierdziła, by te dane zostały naniesione na projekt wykonawczy.
Jednak największe zastrzeżenia kontrolerów dotyczyły nienaliczenia wykonawcy kar umownych w wysokości 161 tys. zł za nieterminowe wykonanie remontu elewacji, wymiany pokrycia dachowego, stolarki okiennej i drzwiowej budynku Ratusza. Urzędnicy próbowali tłumaczyć się, że w zamian za nienaliczenie tej kwoty powierzono wykonawcy "realizację robót dodatkowych" w budynku Ratusza. Co ciekawe wartości tych robót kontrolerowi NIK jednak nie przedłożono, bo jak podano... ich wycena zaginęła!
Tymczasem ustalenia kontroli wykazały, że wykonane "roboty dodatkowe" mieściły się w kwocie ok. 47 tys. zł. (czyli 5% wartości przedmiotu umowy) do wysokości, której to wykonawca, zgodnie z zawartą umową, zobowiązany był ponieść koszty wszelkich innych robót wynikłych w trakcie realizacji prac. Ponadto urzędnicy gminni tłumaczyli, że powodem opóźnienia prac były złe warunki atmosferyczne, ale NIK nie przyjął tych wyjaśnień, tym bardziej że w dzienniku budowy nie było żadnych wpisów na ten temat.
Co więcej dokonane w wyniku kontroli oględziny remontu budynku Ratusza ujawniły przeciekające i nieszczelne okna na półpiętrach budynku, a także w sali ślubów, sali toastów i w pokoju urzędnika stanu cywilnego. Wypaczone były także główne drzwi wejściowe na poziomie parteru.
Do czasu kontroli gmina nie podjęła też skutecznych działań, by w ramach gwarancji usunąć usterki. Zdaniem NIK było to niegospodarne i nierzetelne. Burmistrz zareagował dopiero wtedy, gdy kontroler NIK powiadomił go pisemnie o możliwości powstania niepowetowanej szkody na mieniu gminy. Pismo zostało wysłane 3 sierpnia 2010 r., a gwarancja upływała 24 sierpnia. Tuż przed upływem gwarancji gmina przeprowadziła przegląd pogwarancyjny i wady zostały usunięte, a okres gwarancji na szczelność okien został przedłużony do 7 września 2011 roku.
Nieprawidłowości zdaniem NIK pojawiły się też przy przebudowie ul. Michała Drzymały. Według projektu wykonawca miał wypełnić spoiny nawierzchni kamiennej i brukowej zaprawą cementowo-piaskową i przykryć to 5-cm warstwą piasku. Wszystko po to, by zaprawa uzyskała odpowiednią wytrzymałość. Więcej, przed ostatecznym oddaniem nawierzchni do ruchu miała być posypana jeszcze 2-cm warstwą piasku lub żwiru. To miało dodatkowo zabezpieczyć materiał wypełniający spoiny.
Tymczasem gmina przy odbiorze nie stwierdziła żadnych usterek, a wykonawca na swoją pracę udzielił 36-miesięcznej gwarancji. Gmina jednak nie przeprowadziła żadnego przeglądu gwarancyjnego, bo jak tłumaczyli pracownicy gminy, inwestycja po zakończeniu była monitorowana i nie stwierdzono usterek. Tym bardziej dziwny wydaje się fakt, że jeszcze przed upływem gwarancji gmina zleciła innemu wykonawcy fugowanie 630 m2 nawierzchni kamiennej (tzw. kocie łby) na ul. Drzymały za kwotę ponad 44 tys. zł brutto!
NIK uznał, że takie działanie było przedwczesne i niegospodarne. Gmina wprawdzie tłumaczyła, że prace zlecono ponieważ wystąpiły ubytki, ale kontrolerzy NIK stanowczo uznali, że braki powinny być uzupełnione przez wykonawcę w ramach gwarancji.
W raporcie czytamy też, że przeprowadzone pod koniec lipca 2010 r. oględziny przebudowy ul. Drzymały wykazały uszkodzenia i wypłukania spoiny na wysokości domu parafialnego, kościoła i w dolnej części drogi.
Ponadto NIK uznał, że nierzetelne były odbiory robót końcowych. Na przykład odbioru i płatności za wykonanie remontu Ratusza dokonano, pomimo nieprzedłożenia przez wykonawcę wymaganej umową inwentaryzacji więźby dachowej.
Jeszcze ciekawiej wyglądał odbiór ul. Drzymały. W bezusterkowym protokole odbioru końcowego wpisano odbiór drogi o długości 280 m, podczas gdy rzeczywista długość wynosi zaledwie 200 m. Urzędnicy tłumaczyli, że... nastąpiła pomyłka. Co więcej, rodzaj robót jaki odbierano, lakonicznie wpisywano jako roboty drogowe. Taki odbiór zdaniem kontrolerów nie pozwalał na rzetelną ocenę wykonanych prac oraz sprawdzenia jakości wykonanych robót. Bowiem zgodnie z umową, wykonawca oprócz kostki kamiennej miał również odtworzyć trasy i punkty wysokościowe, naprawić studnie kanalizacyjne, wykonać chodniki, wjazdy i wyjazdy z bram oraz wybudować kamienne mury oporowe. Prace te zostały wprawdzie odebrane przez inspektora nadzoru inwestorskiego, ale, jak zauważa NIK, bez udziału przedstawicieli gminy i bez odniesienia się co do jakości wykonanych robót. Gmina nie dopełniała też obowiązku zawiadomienia Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego o zakończeniu prac na 21 dni przed zamierzonym terminem przystąpienia do użytkowania. Takiego zgłoszenia w przypadku Ratusza dokonano po 32 dniach, a w przypadku ul. Drzymały aż po 96!
Kontrolerzy NIK uznali, że podczas realizacji inwestycji mogło dojść do popełnienia przestępstwa, bowiem nienaliczone zgodnie z umową kary umowne należy wyegzekwować, a roboty dodatkowe, o ile są one uzasadnione (np. protokołami, w sytuacji gdy wcześniej robót takich nie można było przewidzieć), należy zlecić wykonawcy dodatkowo np. aneksem do umowy zasadniczej, jeżeli przewiduje ona takie przypadki. Zdaniem NIK nie ma czegoś takiego jak kompensowanie kar umownych z innymi robotami. Dlatego 14 marca NIK wysłał zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Trzebnicy o możliwości popełniania przestępstwa. Przedmiotem zawiadomienia były ujawnione przez kontrolerów NIK fakty, uzasadniające podejrzenie popełnienia przestępstwa z art. 231§1 Kodeksu karnego, przez kierownika kontrolowanej jednostki, tj. burmistrza Marka Długozimę opisane w protokole kontroli i wystąpieniu pokontrolnym, w tym m.in. niedochodzenie należnych kar umownych z tytułu nieterminowej realizacji przedmiotu umowy, tj. remontu Ratusza od wybranego w przetargu wykonawcy.
- Potwierdzam, że wpłynęło takie zawiadomienie, ale sprawę odesłaliśmy do Prokuratury Okręgowej, by przekazano ją do prowadzenia innej prokuraturze - poinformował nas Leszek Wojtyła, szef Prokuratury Rejonowej w Trzebnicy.
Wczoraj Małgorzata Klaus, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu poinformowała nas, że sprawa została już przekazana do Prokuratury Rejonowej w Miliczu.
Tymczasem od rzecznika prasowego NIK dowiedzieliśmy się, że 16 marca wysłano także pismo opisujące całe wydarzenie do przewodniczącego Rady Miejskiej w Trzebnicy.
Chcieliśmy poprosić o komentarz do tej sprawy burmistrza Marka Długozimę. Niestety, od ubiegłego tygodnia jest na urlopie. Nie udało nam się również skontaktować z nim pod numerem telefonu komórkowego.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie