
Szewce, droga wylotowa w kierunku Wrocławia. Tam, na wysokości mostu, przy ul. Kwiatowej znajduje się od lat ogrodzona działka będąca własnością Agencji Nieruchomości Rolnej. Na bramie wjazdowej znajduje się tablica z czerwonym napisem "Wstęp wzbroniony". Kierowcy jadąc tą trasą mogą zauważyć stosy niepotrzebnych śmieci: m.in. pralek czy opon. Być może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Agencja Nieruchomości Rolnych nic nie wie o nieswoich przedmiotach zalegających na jej działce.
W piątek do redakcji zadzwonił mieszkaniec Paniowic, który poinformował nas, że w sprawie nielegalnego składowiska interweniował już w gminie: - Tam są zużyte pralki, komputery, a pilnujący terenu pracownicy palą niektóre części tych przedmiotów. Nieraz, jak wracałem z pracy z kolegą, to widziałem unoszący się tam dym - powiedział pan Rafał.
Zgłaszający dowiedział się w gminie, że właściciele firmy, małżeństwo z Brzegu Dolnego, zajmują ten teren nielegalnie, a dalszymi losami składowiska zajmą się pracownicy z wydziału ochrony środowiska. - Postanowiłem zgłosić tę sprawę do urzędu, ponieważ kiedyś widziałem program w telewizji o nielegalnych składowiskach odpadów urządzeń elektronicznych i wiem, do jakich zniszczeń może doprowadzić niewłaściwe ich utylizowanie - dodał pan Rafał.
Pojechaliśmy sprawdzić, jak wygląda opisywane składowisko. Dwóch mężczyzn pilnowało niesprawnego "dobytku". Ponieważ nie mogliśmy wejść do środka, robiliśmy zdjęcia z zewnątrz. Zauważył nas jeden z mężczyzn, który podszedł do ogrodzenia i zapytał się w czym rzecz. Kiedy naświetliliśmy mu sprawę odparł: - Niech pani najpierw sprawdzi informacje. Jeden z tych panów został przez nas zatrzymamy kilka dni temu na kradzieży, sprawa trafiła do sądu i teraz się mści. Jeśli pani chce pisać, to niech pani sprawdzi od kogo ma pani informacje - pouczył nas jeden ze stróży.
Rozmówca unikał jednak odpowiedzi na pytania: "czy teren zajmują legalnie?" oraz "czy w ostatnim czasie byli kontrolowani przez gminę?" Jednak chwilę później podszedł do naszego samochodu i powiedział: - Byliśmy tutaj przez 5 lat i teraz musimy się stąd wyprowadzić właśnie przez takich złodziei. Ukradli nam nie tylko rzeczy, ale również palety, nawet fragment siatki ogrodzeniowej zabrali, żeby wejść do środka. Szkoda, że nie była pani tutaj w czwartek, kiedy przyjechał tir z rzeczami, zobaczyłaby pani ile tego zwozimy - dodał. Ponownie nie odpowiedział na pytanie "czy prawdą jest, że pracownicy palą niektóre ze zwożonych rzeczy na miejscu?", natomiast na pytanie "co palą aktualnie?", odpowiedział: - Palimy deski z palet, bo na dworze jest zimno. - Czy ostatnio teren sprawdzali pracownicy z gminy? - zapytaliśmy raz jeszcze. Tym razem odpowiedź była twierdząca: - Tak, ale to już jest załatwione, takie tam sprawy załatwialiśmy - dodał.
Te "sprawy", to kontrola, którą pracownicy z wydziału ochrony środowiska przeprowadzili po zgłoszeniu telefonicznym: - Na terenie, którego właścicielem jest Agencja Nieruchomości Rolnych znajduje się kontener, części elektroniczne, palety. Wystąpiliśmy do właściciela działki z pytaniem "komu dzierżawią teren?". Po wstępnej wizji lokalnej okazało się, że teren nie jest nikomu wynajmowany. ANR miała sprawę zgłosić na policję. Nie wiadomo, w jaki sposób właściciele firmy zajęli ten teren. Od mężczyzn, którzy pilnują składowiska dowiedzieliśmy się niewiele: że pilnują tutaj terenu i że się niedługo wyprowadzą, bo zostali okradzeni - powiedział Marcin Buczak, z wydziału ochrony środowiska Urzędu Gminy w Wiszni Małej. Pracownikom nie udało się dowiedzieć skąd zabierane były bezużyteczne przedmioty: - Powiedzieli nam, że ich magazyny zostały zalane i się nie mieszczą - dodał Marcin Buczak. Decyzją wydziału, właściciele mają w ciągu dwóch tygodni uporządkować teren.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie