Reklama

Po kolędzie

31/01/2011 18:55
Jak co roku o tej porze (koniec stycznia) ścieżki codzienności zawiodły nas do podtrzebnickich Księgnic do gościnnego domu państwa Pilarczyków. Dziś już niewiele osób pamięta, że kiedyś mieściła się tam mała wiejska szkółka.

Po jej likwidacji zanosiło się na najgorsze (patrz obecny los dawnej szkoły w Biedaszkowie Wlk.), ale na szczęście znalazł się ktoś, kto ten obiekt zakupił, gruntownie wyremontował i nadał mu wytworny, niemal pałacowy wygląd. Dziś "Gościniec", bo taką nazwę nosi lokal, służy do organizacji różnego rodzaju spotkań integracyjnych, z weselami włącznie.

Ale raz do roku, miesiąc po Bożym Narodzeniu, w dzień powszedni, w porze wieczorowej, zjeżdżają się tu zwolennicy wspólnego śpiewania pięknych polskich kolęd. Te nasze wokalne spotkania mają już kilkuletnią tradycję. Początkowo odbywały się w gościnnych progach Krystyny i Władysława Zwierzchowskich. Tam pod potężną, pachnącą choinką zostały odczarowane na kolędową nutę legendarne skrzypeczki, które Władysław przywiózł aż z Lubomierza, gdzie przygotowywał się do zawodu nauczyciela muzyki. Liczba chętnych do wspólnego kolędowania jednak stale rosła i coraz trudniej było się u Władków pomieścić, dlatego już od czterech lat korzystamy z gościnnego "Gościńca". I jest nam tam dobrze, o co dba osobiście szef Mr. Wacław.

Stałymi uczestnikami naszych spotkań są osoby duchowne. Bardzo często uczestniczył w nich nieodżałowany ksiądz profesor Antoni. W tym roku śpiewał z nami ks. Jerzy, proboszcz trzebnickiej bazyliki. Grono uczestników było spore, około 25 osób. Byli tacy, którzy starają się nie opuścić żadnego kolędowego spotkania, ale były także osoby po raz pierwszy w nim uczestniczące.

Atmosfera była sympatyczna, a kolędy śpiewaliśmy tak jak trzeba, to jest radośnie i ochoczo. Wykonaliśmy niemal wszystkie bożonarodzeniowe pieśni, nawet te mniej znane. Zgodnie z tradycją najdłuższa była papieska wersja "Oj, Maluśki, Maluśki" - moja Mama wspomina, że kiedyś, zaraz po wojnie, śpiewał ją w Polskim Radiu Wrocław śp. ksiądz dziekan Wawrzyniec Bochenek. Ale ponieważ nie pamiętałem w Ksiegnicach jeszcze jednej zwrotki tej pieśni, przeto przytaczam ją teraz z dedykacją dla wszystkich uczestników tego spotkania:

"Gdybym ja tam jako Ty, jako Ty, tak królował sobie,

nie chciałbym ja przenigdy, przenigdy w tym spoczywać żłobie."

Pięknym momentem naszego wieczornego spotkania było solowe wykonanie przez panią Grażynę wzruszającej pieśni Beaty Rybotyckiej z muzyką Zbigniewa Preisnera "Kolęda dla nieobecnych", której słuchaliśmy wspominając naszego Wielkiego Nieobecnego - księdza Antoniego:

..."Przyjdź na świat, by wyrównać rachunki strat,

Żeby zająć wśród nas, puste miejsce przy stole."

Równie niezwykła była recytacja wiersza Marii Konopnickiej. Wykonawca, Pan Stanisław zaimponował nam doskonałą pamięcią i piękną interpretacją długiego przecież utworu. Z kolei Piotr przypomniał trochę zapomnianą, chociaż wykonywaną przez trzebnicki Chór św. Jadwigi "Jasną kolędę" Juliusza Słowackiego, umieszczoną w dramacie "Złota czaszka":

"Chrystus Pan się narodził

Świat się cały odmłodził...

Et mentes..."

Piszę o tym naszym spotkaniu, bo tak się niestety składa, że na świecie, w którym żyjemy zanika obyczaj wspólnego śpiewania, nawet kolędowych pieśni. Było co prawda "Kolędowanie klasztorów" w drugim dniu Bożego Narodzenia", ale zanikła niestety, wprowadzona parę lat temu przez młodzież, tradycja śpiewania w Kawiarence Jadwiżańskiej. Z powodu zawirowań z Klub-"ikiem" nie odbyło się także w tym roku kolędowanie przy fortepianie. W tym roku po raz pierwszy zdarzyło mi się także, że ministranci towarzyszący księdzu "po kolędzie", nic nie zaśpiewali. W czasie Mszy św. w bazylice wierni prawie nie podejmują śpiewu kolęd, a co gorsza zdarza się, że wychodzą w czasie strofki "Podnieś rączkę Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę miłą...". Co powiedziałby na to śp. ks. dziekan Bochenek, którego 15 rocznicę śmierci obchodziliśmy w niedzielę tak jakoś bardzo skromnie. A szkoda, bo przecież tak bardzo potrzeba dziś autorytetów.

Tym, którzy są zakochani w polskich kolędach przypomnieć trzeba, że w środę kończy się już definitywnie okres śpiewania tych przepięknych pieśni. Może więc warto, tak jak umawialiśmy się w Ksiegnicach, przyjść na wieczorną Mszę św., zająć miejsca w pierwszych ławkach i raz jeszcze wspólnie pokolędować. Bo w czwartek będzie już zupełnie po kolędzie.

 

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do