Powraca temat "Wilczego Jaru", czyli toru motocrossowego, który funkcjonował na obrzeżach Wilczyna. Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej w Obornikach Śl., Jolanta Łojkuc, radna a jednocześnie sołtys wsi, dopytywała o ten teren. - Wszyscy wiedzą, że u nas był motocross i budził wielkie emocje. W 2008 lub 2009 roku mieliśmy takie małe referendum i mieszkańcy w większości opowiedzieli się za tym, że nie chcą motocrossu. W 2012 roku, na zebraniu z mieszkańcami bardzo prosiliśmy, żeby wpisać do planu zagospodarowania terenu, aby na tym terenie nie było motocrossu - mówiła radna i podała, że obecnie zapisy planu są takie, że jest to teren dla sportu, rekreacji i usług. - My prosiliśmy, żeby dopisać "z wyjątkiem sportów motorowych". W tej chwili utworzyła się jakaś nieformalna grupa, która na tym terenie trenuje. Mieszkańcy już głośno wyrażają swoje obawy, że znów się coś dzieje. Policja nie jest w stanie tych ludzi zatrzymać, bo przecież tymi motorami szybko uciekają - mówiła radna, która twierdziła, że choć oficjalnego wniosku nie było, to zostało to mieszkańcom obiecane.
CAŁY TEKST DOSTĘPNY PO ZALOGOWANIU REJESTRACJA
[loggedin]
Burmistrz Arkadiusz Poprawa przypomniał, że wszystkie zmiany w planach zagospodarowania terenu leżą w gestiach rady.
- Nie mieliśmy wiedzy, że coś się tam teraz dzieje. Przypomnę, że teren jest w części gminny, a w części Lasów Państwowych - powiedział burmistrz.
Rafał Szkwerko zwrócił uwagę na fakt, że "Wilczy Jar" był miejscem idealnym do sportów motocrossowym. - Pamiętam, że były nawet próby znalezienia rozwiązania, które wygłuszyłoby odgłosy motocykli - mówił radny i powiedział, że jego zdaniem, jeśli nie będzie "legalnego miejsca" do jazdy, to nadal będą rozjeżdżać okoliczne lasy. - Niech mają gdzie jeździć. W Wilczynie odbywały się już imprezy, które miały swoją renomę. Może powinniśmy pomyśleć o tym, żeby dobrze zabezpieczyć, wygłuszyć ten teren - proponował Rafał Szkwerko.
Jolanta Łojkuc przypomniała, że konflikt powstał wiele lat temu, ponieważ motocross nie powstawał w dobrej atmosferze ani zgodnie z prawem. Mówiła także, że nie ma się co dziwić mieszkańcom, że teraz za każdym razem, kiedy słyszą motocykle denerwują się.
- Mieszkańcy, którzy osiedlali się w Wilczynie kilka lat temu, mieli inne warunki. Myślę, że powinniśmy rozmawiać z ludźmi, że jeśli damy im zabezpieczenie, że ustawione zostaną jakieś ekrany dźwiękochłonne czy ekrany, to może daliby się przekonać - mówił burmistrz Henryk Cymerman.
Agnieszka Zakęś zaproponowała, aby sprawą zająć się na komisji polityki społecznej.
[/loggedin]
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie