- Kilka lat temu dostaliśmy zgłoszenie o samowoli budowanej w Marcinowie. Nasza kontrola potwierdziła, że rozbudowa istniejącego budynku o pomieszczenia gospodarcze powstała w sposób niezgodny z przepisami ustawy, czyli bez pozwolenia na budowę.
NOWa - Pan Marian mówi o daszku z "pleksy"...
- Nie mówimy o daszku, tylko o rozbudowie istniejącego budynku o pomieszczenia o funkcji gospodarczej, które mają ściany, dach i podłogę. Pan Kowalski przedmiotową rozbudowę wykonywał etapami, podczas których powstawały kolejne elementy, w tym też ten tzw. daszek. Nakaz rozbiórki dotyczy całości rozbudowy.
NOWa - Czy była szansa na legalizację?
- Owszem, była taka możliwość. Pan Kowalski mógł dostarczyć niezbędne dokumenty i wpłacić opłatę legalizacyjną, nie zrobił tego. W tej chwili jest już za późno na legalizację. Sprawa przeszła przez wszystkie możliwe urzędy i sądy. Decyzja o rozbiórce została utrzymana w mocy przez organ drugiej instancji, który potwierdził prawidłowość prowadzonego postępowania i wydanej decyzji o rozbiórce
NOWa - Prawie 100 tysięcy złotych grzywny?
- W tej chwili jesteśmy na etapie egzekwowania nakazu rozbiórki. Pan Marian miał już kilkakrotnie przesuwany termin rozebrania samowoli, jednak nie podporządkował się nakazowi. Zgodnie z prawem musiałem nałożyć grzywnę, żeby go zdyscyplinować. Jej wysokość ściśle określają przepisy, to nie jest moja dobra czy zła wola. Jeśli samowola zostanie rozebrana, grzywna może być oczywiście umorzona. Nie chodzi o to, żeby zostawić pana Kowalskiego bez grosza, tylko, żeby zdyscyplinować osobę zobowiązaną do wykonania nakazu objętego decyzją ostateczną.
NOWa - Daszek został zdemontowany, eksponaty niszczeją...
- Proszę zrozumieć, że według przepisów jest to rozbudowa istniejącego budynku o pomieszczenia gospodarcze. Pan Kowalski podlega prawu jak wszyscy, niezależnie od tego, czego dokonał i kim jest. Każdy ma swoje racje i dowodzi je przed organami administracyjnymi i sądami. Jutro może do mnie przyjść człowiek, który będzie tłumaczył, że ma, dajmy na to, dziesięcioro dzieci i w związku z tym musiał dobudować trzecie piętro w domku jednorodzinnym. Tak nie można. Przepisy są jasno określone. Wobec prawa wszyscy są równi, niezależnie od tego, czy mają muzeum, czy hodują gęsi.
NOWa - Kilka lat temu była abolicja na samowole budowlane, wystarczyło zapłacić niewielką sumę a samowola byłaby zalegalizowana.
Procedura legalizacyjna, stosowana do obiektów budowlanych wybudowanych bez pozwolenia na budowę w sytuacji, gdy przed dniem 11 lipca 2003 r. nie zostało wszczęte postępowanie administracyjne przez właściwy organ nadzoru budowlanego prowadzona jest w trybie ustawy z dnia 10 maja 2007 r. Ustawa ta obowiązywała do końca roku 2007r.
W niniejszym przypadku należy stwierdzić, iż pan Marian nie skorzystał z dobrodziejstw ustawy z dnia 10 maja 2007r. i do terminu jej obowiązywania nie złożył żadnego wniosku do organu nadzoru budowlanego a zatem może mieć pretensje jedynie sam do siebie. Należy dodatkowo wyjaśnić iż ww. ustawa dotyczyła obiektów wybudowanych w okresie po dniu 31 grudnia 1994 r., a przed dniem 11 lipca 1998 r. Rozbudowa pana Kowalskiego została zakończona po 1998r. co wynika z materiału dowodowego w sprawie.
NOWa - Muzeum w Marcinowie odwiedzają turyści, przyjeżdża dużo dzieci. Pan Marian przyjmuje ich również w budynku, który nie ma pozwolenia na użytkowanie. Załóżmy, że wydarzyłby się jakiś wypadek, że np. zawalił by się daszek. Co w takiej sytuacji?
Zgodnie zart. 61 ustawy Prawo budowlane każdy właściciel lub zarządca obiektu budowlanego jest obowiązany utrzymywać i użytkować obiekt zapewniając spełnienie wymagań dotyczących m.in. bezpieczeństwa konstrukcji, bezpieczeństwa przeciwpożarowego, bezpieczeństwa użytkowania, zapewniając również odpowiednie warunki bezpieczeństwa i higieny pracy. Kto nie spełnia określonego ww. obowiązku podlega przepisom karnym.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie