W RAJDZIE WYSTARTOWAŁO 205 ŚMIAŁKÓW Przed uczestnikami do pokonania jest trasa długości 100 km z hakiem. PIESZO i w maksymalnie 24 godziny od startu. Bez względu na warunki i pogodę, bez względu na trudności i przeciwności losu. Trasa rajdu do chwili startu jest nieznana. Dowiadujemy się o niej w chwili rejestracji otrzymując mapę oraz opis słowny trasy.
Tegoroczny rajd odbył się 8-9 maja, wystartowało w nim 205 śmiałków z czego rajd ukończyły 64 osoby plus 2 po regulaminowym czasie (11 matartończyków oraz 55 amatorów). W rajdzie wzięli udział zawodnicy z Opolszczyzny, ale także województwa śląskiego, dolnośląskiego, a nawet Warszawy, Torunia i Włoszczowy.
W XXI edycji tego rajdu wziąłem udział. Był to mój drugi start w "Setce". W zeszłym roku poddałem się już po 48 km.
W piątek 8 maja około godziny 16.30 zarejestrowałem się w biurze rajdu w Studenckim Centrum Kultury w Opolu. Start mam wyznaczony na godzinę 18.36, na trasę ruszam razem z dobrymi znajomymi (jest nas pięcioro). Pierwsze kilometry prowadzą nas przez Opole i dalej po wale przeciwpowodziowym na południe do Rogowa Opolskiego, po drodze zaliczamy pierwszy punkt kontrolny.
Jest tłoczno, grupy startujące mieszają się, wygląda jakby wszyscy szli razem. Słońce już zachodzi, przed nami długa noc. Z Rogowa Opolskiego ruszamy na wschód i mijając drugi punkt kontrolny wchodzimy w Bory Niemodlińskie. Na szczęście nie pada, niebo jest bezchmurne, mamy wrażenie, że wszystkie gwiazdy nam kibicują, atmosfera jest znakomita. Nie czujemy znużenia ani senności. Jesteśmy skupieni na trasie. Coraz mniej osób mijamy na trasie.
[caption id="attachment_73179" align="aligncenter" width="640"] Łukasz Polak na trasie.[/caption]
Powoli dochodzimy do punktu III przy miejscowości Smolarnia na drodze Opole-Prudnik. Tam dowiadujemy się, że wiele osób już zrezygnowało a był to dopiero 37 km trasy. Stąd ruszamy dalej lasem do IV punktu kontrolnego gdzie pierwszy raz gubimy trasę. Na szczęście szybko udało nam się zorientować i inną droga wracamy na wyznaczony szlak. Mijamy wieś Przechód, potem znów las, V punkt kontrolny i prosto do Łambinowic gdzie był punkt żywieniowy i jednocześnie VI punkt kontrolny (to już ok. 63 km trasy).
Stawiliśmy się tam ok. godz. 7.45. W łambinowickim Centrum Kultury i Sportu zjedliśmy zupę, czekoladę, niektórzy wypili kawę czy herbatę, przepakowaliśmy plecaki, nakleiliśmy plastry na odciski i pęcherze, przebraliśmy się i chwilę odpoczęli.
Kolejni uczestnicy tutaj rezygnują. Wielu z nich śpi na karimatach, są zmęczeni. Widać, że tej nocy dali z siebie wszystko. Jak dowiadujemy się na metę przybiega pierwszy maratończyk – czas 12 godzin 32 minuty. Wielkie brawa!
Tymczasem my ruszamy na ostatnie 40 km trasy. Cały czas trzymamy się naszą "Dziką" piątką. Idziemy przez tereny dawnego obozu pracy w Łambinowicach, obok cmentarza, baraków, przez dawny poligon aż do punktu VII (75 km). Oj tutaj czujemy zmęczenie. Powiem tyle, że te 40 km szedłem czując odciski i pęcherze, prawie każdy krok sprawiał mi ból.
[caption id="attachment_73179" align="aligncenter" width="640"] Łukasz Polak na trasie.[/caption]
Za wsią Wydrowice gubimy szlak, tym razem nadrabiamy dużo kilometrów aby dojść do VIII punktu kontrolnego za wsią Grodziec i przede wszystkim tracimy cenny czas. Zostało nas czworo. Zmęczenie oraz obawa czy zdążymy przed upływem 24 godzin jest coraz większa. Przyspieszamy na tyle na ile jesteśmy jeszcze w stanie. Staramy się biec momentami, ale stopy już tego nie wytrzymują. Przed Ligotą Tułowicką jest IX punkt kontrolny.
Wiemy już, że ciężko będzie zdążyć ale walczymy do końca. Razem z dwiema osobami, które do nas doszły jesteśmy ostatnimi na Tarsie, którzy walczą. Reszta poddała się.
Wszystko co teraz miało się zdarzyć zależało tylko od tego czy nie poddamy się w naszych głowach. Ciało już dawno było wymęczone. Idziemy, znów biegniemy, trwa walka z czasem... słońce nam nie pomaga, w nogach czujemy, że jednak idziemy wolniej niż byśmy chcieli.
Niestety w lesie przed Łambinowicami znów gubimy drogę. Szybko kierujemy się na asfalt... a tam znak informujący, że do mety Łambinowic zostały nam 4 km. A do końca czasu ok. 10 minut. Zaczynamy biec... ból... łzy... nie daję rady... zatrzymuje się... poddałem się... coś pękło w głowie.
Widzę nasz cel ale wiem, że niestety nie zmieszczę się w 24 godzinach. Czekam na koleżankę i powoli idziemy na metę.
O godzinie 18.55 w Łambinowicach wita nas burza oklasków i gratulacji... doszliśmy... mój czas to 24 godziny i 19 minut. Rajd został zaliczony mimo niewielkiego spóźnienia.
Jesteśmy wykończeni, w oczach pojawiają się łzy zmęczenia i szczęścia, sam już nie wiem.
O godzinie 20.00 oficjalne zakończenie rajdu, wręczenie dyplomów oraz nagród rzeczowych.
Nasza grupa "Dzikusów z Pogranicza", która w całości ukończyła rajd:
Paweł Bochenek (Prudnik),
Stanisław Przyszlak (Prudnik),
Dawid Przyszak (Prudnik),
Monika Ilnicka (Opole),
Łukasz Polak (Oborniki Śląskie).
Satysfakcja z pokonania własnych słabości, przekroczenia własnych granic – BEZCENNA! Od teraz niemożliwe jest tylko z nazwy!
Wita nas burza oklasków i gratulacji... doszliśmy... mój czas to 24 godziny i 19 minut.
ŁP
Łukasz Polak (ur. 08.04.1981 w Prudniku woj. opolskie) – od 2006 roku nauczyciel wychowania fizycznego w Publicznej Szkole Podstawowej nr 3 im. Jana Pawła II w Obornikach Śląskich, trener piłki ręcznej grup młodzieżowych w SPR Bór Oborniki Śl.
Od dwóch lat z zamiłowania uczestnik ekstremalnych maratonów i rajdów górskich oraz pieszych na dystansach powyżej 30 km. Założyciel i opiekun grupy turystycznej w swojej szkole.
Osiągnięcia:
Ukończony XXI Ekstremalny Rajd Pieszy "Setka z HAKiem" 2015 w czasie 24 h 19 min.
VI miejsce w XII Prudnickim Maratonie Pieszym 2014 (50 km) w czasie 8 h 54 min.
XI miejsce w IV Rajdzie Prudnik – Pradziad 2014 (60 km) w czasie 11 h 55 min.
W latach 2013-1015 ukończonych wiele innych rajdów i maratonów górskich na terenie Polski i Czech.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie