Reklama

Kto zapłaci za uszkodzone nagrobki?

21/04/2015 08:00
O drzewie, które na cmentarzu parafialnym w Trzebnicy powaliła wichura, jaka przeszła nad powiatem na początku kwietnia, pisaliśmy w ubiegłym tygodniu. Upadające drzewo uszkodziło osiem nagrobków.

Trzebniczanki w Wielki Czwartek pojechały na cmentarz, żeby uporządkować przed świętami grób rodzinny. To co zastały przeraziło je: poprzewracane cokoły, popękane płyty nagrobne, porozrzucane ułomki kamienia wymieszane z gałęziami. – Odsunęli tylko ten główny pień i położyli na podporach, nie wiadomo dlaczego. Resztę zostawili, bo podobno dopiero dzisiaj będą sprzątać – mówią trzebniczanki. – Z grobów ludzie sami sprzątają, ale nie wiadomo co z nagrobkami. Zarządca odsyła do proboszcza, a proboszcz jest nieosiągalny, bo zbliżają się święta. My tego nie odpuścimy, bo gdyby to było zdrowe drzewo i powaliła go wichura to trudno. Ale ono było suche. Myśmy przez trzy lata walczyli o jego ścięcie i cały czas byliśmy odsyłani. Zarządca mówił, że nie da z własnej kieszeni tysiąca złotych na ścięcie.  Próbowaliśmy to załatwić w gminie, w wydziale ochrony środowiska, ale powiedziano nam, że my nie jesteśmy właścicielami cmentarza, że owszem, oni mogą sprawdzić i wydać zezwolenie na ścięcie, ale wystąpić o to musi właściciel lub zarządca cmentarza. A to było chore drzewo; co burza, to spadały mniejsze lub większe gałęzie.

Największy żal do proboszcza mam o to, że od wtorku do dziś nie przyszedł tutaj, nie zobaczył, nie podjął żadnych decyzji. Bo sam zasiądzie sobie do świątecznego stołu, a ludzi zostawi z tym nieszczęściem samych sobie – dodaje pani Danuta.

Więcej po zalogowaniu lub w wydaniu papierowym.


[hidepost=0]  [/hidepost]




Więcej po zalogowaniu lub w wydaniu papierowym.


[hidepost=0]



[caption id="attachment_70111" align="aligncenter" width="640"] Spadające drzewo zniszczyło osiem nagrobków.[/caption]

Na cmentarzu zastaliśmy pana Mariana z grupą pracowników, którzy usuwali gałęzie. Zaprzeczył jakoby był zarządcą cmentarza. – Ja jestem pracownikiem kościoła. Szefem cmentarza jest ksiądz proboszcz – powiedział nam pan Marian, kierujący pracami na cmentarzu. Potwierdził, że przyjmował zgłoszenia o drzewach zagrażających nagrobkom; zaprzeczył jednak, że ktoś mówił o klonie, który powaliła wichura: – Mnie nikt nie zgłaszał. Owszem, zawsze była mowa, ale nie o tym klonie, a o topolach, które rosły w innym miejscu cmentarza. Ludzie się skarżyli, że łamały się same, nawet bez wiatru. Tego drzewa na pewno nikt nie zgłaszał. Ono wyglądało zdrowo. Ja byłem zaskoczony tym, że się tak położyło – powiedział pan Marian. – Gdy zobaczyłem, co się stało, zawiadomiłem proboszcza. Powiedział, że wie, ale teraz mamy uroczystości. Teraz też próbuję się dodzwonić i nikt nie odbiera. Nieoficjalnie wiem, że ktoś był u proboszcza i proboszcz powiedział, że po świętach będzie to naprawiane. Bo chyba cmentarz jest ubezpieczony.

W Wielki Piątek nikt w parafii nie odbierał telefonu. Na drzwiach kancelarii zobaczyliśmy kartkę z informacją, że dziś jest nieczynna

Z ks. proboszczem Jerzym Olszówką skontaktowaliśmy się dopiero we wtorek po świętach: – Niech oni się zgłoszą do mnie. Cmentarz jest ubezpieczony, niech się oni zgłoszą do mnie, a nie do gazety, bo wy im nie pomożecie, a ja jestem w stanie – skwitował ksiądz. – Niech rozmawiają ze mną, bo ja jestem zarządcą, a nie grabarz - dodał, gdy powiedzieliśmy, że nasze rozmówczynie szukały najpierw pomocy u pracowników cmentarza.

Sprawdziliśmy, co naszym rozmówczyniom udało się załatwić w ubiegłym tygodniu.

Byliśmy u księdza proboszcza już po świętach. Stwierdził tylko, że cmentarz jest ubezpieczony i na tym temat się zakończył. Nie powiedział: czy oszacowano straty,ani w jaki sposób będą usuwane szkody – powiedziała nam pani Aneta. – Nie odpowiedział, dlaczego nic do tej pory w tej sprawie nie zrobił. Drzewo spadło we wtorek przed świętami i była cisza. Dopiero w Wielki Piątek troszeczkę posprzątali. Z firmami kamieniarskimi nie ma o czym rozmawiać, bo nie wiadomo, czy ubezpieczyciel oszacował straty, czy będą naprawiać szkody, czy zwrócą pieniądze? Wiadomo tylko, że cmentarz jest ubezpieczony. Teraz to już wszyscy wiemy. Ale czy to oznacza, że jest już po temacie? Kto naprawi szkody? Jedyne, co powiedział, to że jest mu bardzo przykro z powodu tego co się stało, ale on nie jest w stanie wyciąć wszystkich drzew na cmentarzu. Powiedział jeszcze, że sprawa jest w toku. I na tym temat się skończył.

Trzebniczanki na razie czekają, ale zapowiadają, że sprawy nie odpuszczą.

[/hidepost]

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do