[caption id="attachment_65959" align="alignleft" width="262"] Aleksander Wroński nieustannie chce dalej dbać o sport.[/caption]
NOWa: - W imieniu Czytelników naszej gazety gratulujemy Panu zwycięstwa w tym zaszczytnym konkursie. Czy Żmigrodzki Smok Sukcesu jest Pana spełnieniem?
Aleksander Wroński: - Dziękuję bardzo! W jakimś sensie jest to na pewno spełnienie i docenienie mojej działalności, ale z drugiej strony to też motywacja do dalszej pracy, bo jak już mówiłem nawet przy odbieraniu nagrody, cały czas czuje się jakby to był początek mojej działalności w sporcie, a nie koniec i myślę, że jeszcze wiele dobrego mogę uczynić dla tej dziedziny życia.
NOWa: - Był Pan nominowany do tej nagrody trzeci raz. Chciałoby się powiedzieć "do trzech razy sztuka".
AW: - Dokładnie, też tak sobie po cichu powtarzałem, gdy ogłoszono nominacje (śmiech). Oczywiście do samego końca nie wiedziałem kto będzie zwycięzcą, więc tym bardziej było mi milo, gdy ogłoszono moje imię i nazwisko.
NOWa: - Czym jest dla Pana sport?
AW: - Mówiąc krótko sport, to moje życie. Od zawsze byłem jego wielkim pasjonatem. Kiedyś też przez krótki czas uprawiałem go wyczynowo, teraz bardziej amatorsko i dla zdrowia, a głównie, jako działacz i trener i to już się nigdy nie zmieni.
NOWa: - Na co dzień jest Pan nauczycielem wychowania fizycznego w żmigrodzkim Zespole Szkół Dwujęzycznych. Co jest dla Pana najważniejsze w życiu zawodowym?
AW: - W życiu zawodowym najważniejsze jest dla mnie, aby młodzież w trakcie mojej pracy z nią polubiła sport i uprawiała go jak najczęściej, również w czasie wolnym, bo w końcu sport to zdrowie i najlepsze lekarstwo profilaktyczne na wszelkie choroby. A jeśli przy okazji wygramy jakieś zawody, to tym lepiej i jeszcze większa radość.
NOWa: - Wiem, że jest Pan wielbicielem sportu w każdej postaci. Czy ma Pan swoje ulubione dyscypliny sportowe?
Więcej po zalogowaniu lub w wydaniu papierowym.
[hidepost=0]
AW: - Oczywiście. Moją ulubioną dyscypliną jest koszykówka, na której można powiedzieć się wychowałem i której do dziś jestem wierny, a szczególnie koszykówka pod szyldem NBA, którą uwielbiam oglądać. Z czasem pokochałem też siatkówkę w której działam na co dzień. No i nie mogę nie wspomnieć również o futbolu amerykańskim, który nie jest u nas zbyt popularny, a który również uwielbiam oglądać, bo mecze tam są bardzo pasjonujące i to zwykle do ostatnich sekund.
NOWa: - Oprócz pracy zawodowej jest Pan również trenerem drużyny siatkarskiej ULKS "Ogień" Żmigród. Czy myśli Pan, że siatkówka w Żmigrodzie ma szansę jeszcze bardziej się rozwinąć?
AW: - Chciałbym bardzo, aby siatkówka rozwijała się na terenie naszej gminy, ale z tym jest coraz trudniej. Niestety coraz mniej ludzi ją uprawia. W tym sezonie z powodu braku chętnych nie wystartowała nawet nasza Żmigrodzka Liga Amatorska, która tyle lat istniała. A im mniej ludzi uprawia ją amatorsko, tym później też większe problemy ze znalezieniem zawodników na odpowiednim poziomie do drużyny III-ligowej. No ale jestem dobrej myśli i mam nadzieje, że po zdobyciu przez Polskę Mistrzostwa Świata i do Żmigrodu wróci przysłowiowy "boom" na siatkówkę.
NOWa: - Jest Pan również zawodnikiem drużyny koszykarskiej PSŻ Żmigród. Można powiedzieć, że już od wielu lat godnie reprezentujecie swoje rodzinne miasto we wrocławskich rozgrywkach WRONBA?
AW: - Dokładnie. Gramy w tej lidze od prawie 15 lat z mniejszymi lub większymi sukcesami. Zaczynaliśmy będąc jeszcze nastolatkami, a dziś większość drużyny ma już pozakładane rodziny i często żony i dzieci siedzą na trybunach i dopingują swoich mężów oraz ojców i to jest w tym najpiękniejsze, że minęło tyle lat, a my jako żmigrodzka drużyna trzymamy się nadal i gramy razem, i nic nie zapowiada żeby to się zmieniło w następnych latach.
NOWa: - Jako działacz sportowy pełni Pan funkcję przewodniczącego Powiatowego Zrzeszenia LZS w Trzebnicy. Jak Pan zgrywa te wszystkie role?
AW: - Przyznaje, że czasami ciężko jest pogodzić te wszystkie role, szczególnie w weekendy, gdy różne wydarzenia sportowe i mecze ligowe nakładają się na siebie. Zawsze staram się to organizować tak, aby nic mnie nie ominęło i choć z problemami, to zwykle mi się to udaje.
NOWa: - Czy zdobycie Żmigrodzkiego Smoka Sukcesu wywoła u Pana spowolnienie, czy może zobowiązuje do jeszcze większej aktywności?
AW: - Na pewno ta nagroda, to dodatkowe zobowiązanie i motywacja, więc o żadnym spowolnieniu nie może być mowy, tylko wręcz przeciwnie.
NOWa: - Osobistym sukcesem rozpoczął się dla Pana nowy rok. Czy najbliższe 12 miesięcy upłynie w podobnej atmosferze?
AW: - Mam nadzieje, że tak upłynie, a jak będzie to dopiero czas pokaże.
NOWa: - Dziękuję za rozmowę i życzę nieustannej mobilizacji do działania na rzecz sportu.
AW: - Ja również bardzo dziękuję i pozdrawiam wszystkich pasjonatów sportu.
[/hidepost]
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie