Reklama

Pyły pogarszają zdrowie dziecka

02/10/2014 16:58
Pani Ewa przez wiele lat mieszkała w Skokowej, w mieszkaniu, które wynajmowała od kolei. Dostała je jako pracownik PKP. - Postanowiłam wraz z mężem, że staniemy się rodziną zastępczą dla dziewczynki z naszej rodziny. Myśleliśmy, że może uda się nam zaopiekować również jej rodzeństwem, które było w domu dziecka, ale niestety nie daliśmy rady. Żeby móc być rodziną zastępczą, musieliśmy spełnić określone warunki, które podał nam sąd. W Skokowej zajmowaliśmy 30-metrowy lokal, a na taką ilość osób w rodzinie"musieliśmy mieć znacznie większe mieszkanie - mówi pani Ewa.

Przeprowadzka na dworzec


Postarała się o większy lokal. Akurat zwolniło się mieszkanie po starszym panu, w budynku dworca PKP w Obornikach Śląskich.

- Teraz żałuję tamtej decyzji, bo wyremontowaliśmy mieszkanie za swoje pieniądze. Przeprowadziliśmy się tu w 2007 roku. Wtedy zrobiliśmy w mieszkaniu łazienkę i wc, bo wcześniej trzeba było korzystać z łazienki znajdującej się osobno, do której wejście było z korytarza. Zrobiliśmy podłogi i ogólne cały remont. W tej chwili bardzo żałuję swojej decyzji z tamtego czasu, bo już wiem, że mogliśmy wziąć kredyt, kupić mieszkanie i mieć własne. Teraz mamy lokal o powierzchni 83 metrów, płacimy za niego 1030 zł czynszu, a i tak ciepłą wodę musimy grzać sami - mówi pani Ewa.

Grzyb? Ubezpieczcie się!


Więcej w wydaniu papierowym lub po zalogowaniu się.

[hidepost=0]

Najemczyni lokalu narzeka nie tylko na jego stan techniczny, ale i na podejście władz PKP.

- W pokojach wychodzi nam grzyb. Wyrzuciłam już jedno zgniłe łóżko, teraz muszę wyrzucić kolejne. Regularnie zmywam pleśń ze ścian. W pokojach, z sufitu odpadają nam kasetony. Kiedyś, po mojej interwencji pracownicy PKP przyjechali i pomalowali ścianę. Innym razem, kiedy bombardowałam kierowników zajmujących się sprawami lokatorskimi i prosiłam o interwencję, powiedziano mi, że jeśli zalewa mnie woda z rynny, to powinnam ubezpieczyć mieszkanie - żali się pani Ewa i dodaje, że jej prawdziwe problemy rozpoczęły się wraz z remontem budynku dworca.

Dusimy się w pyle


- Wszyscy mi mówią, że nie powinno nas tu być w czasie remontu, który nie tylko dla pasażerów PKP, ale i dla mieszkańców dworca jest bardzo uciążliwy - uważa pani Ewa. Jej zdaniem PKP powinno zaproponować na czas tak generalnego remontu mieszkania zastępcze. - Nie możemy sobie pozwolić na opłacanie czynszu i dodatkową opłatę za wynajęcie innego lokalu na wolnym rynku. Dlaczego tak zależy mi na innym lokalu podczas remontu? Bo mój syn ma astmę. Bierze silne leki, między innymi sterydy. W wieku 6 lat waży już ponad 30 kg, a teraz, kiedy cały czas żyjemy w kurzu i pyle, syn czuje się bardzo źle. On się po prostu tu dusi, a ja nie mogę mu pomóc. Informowałam o swojej sytuacji przedstawicieli PKP, ale nie chcieli mi pomóc, przyznając lokal zastępczy - mówi kobieta i dodaje, że czuje się "uwięziona" w mieszkaniu. - Nie możemy otworzyć okien, bo wszędzie jest pył i kurz: na zewnątrz i na klatce schodowej. Ostatnio pracownicy piaskowali ściany, to można sobie wyobrazić, co się działo - mówi pani Ewa i podkreśla, że teraz jest w kropce.

Mieszkanie od gminy się nie należy


Pani Ewa szukała pomocy w obornickim urzędzie. - W wydziale spraw lokatorskich powiedzieli mi, że nie mogę zostawić podania o lokal komunalny ani socjalny, bo skłamałaby, że nie mam gdzie mieszkać, a ja przecież mam prawo najmu lokalu, na podstawie umowy, którą podpisałam z PKP.

Pracownik wydziału spraw lokatorskich Urzędu Miejskiego w Obornikach Śl. przyznaje, że sytuacja jest trudna.

- Warunki, jakie należy spełniać, aby ubiegać się o lokal socjalny i komunalny reguluje ustawa z dnia 21 czerwca 2001 r. o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego (w szczególności rozdz. IV) oraz uchwała Rady Miejskiej z dnia 30 października 2007 r. nr 0150/XVII/77/07 w sprawie zasad wynajmowania lokali wchodzących w skład mieszkaniowego zasobu gminy Oborniki Śląskie,w szczególności par. 3 i 4. Pani, o której mowa, do dnia dzisiejszego nie złożyła wniosku o najem lokalu z zasobów gminy, który jest rozpatrywany i opiniowany przez Społeczną Komisję Mieszkaniową. Komisja, na podstawie informacji zawartych we wniosku, analizuje czy dana osoba spełnia warunki określone w cytowanych przepisach. W przypadku pani Ewy, komisja mieszkaniowa nie miała możliwości dokonania takiej analizy. Jedyny tryb zawarcia umowy najmu lokalu to złożenie stosownego wniosku i oczekiwanie na rozpoznanie go przez społeczną komisję - mówi pracownik spraw lokatorskich. Tak więc pani Ewa, nie złożyła podania o lokal znajdujący się w zasobach gminy, bo po prostu nie mogła tego zrobić.

PKP pytało o zastępczy lokal?


- Przed rozpoczęciem każdej inwestycji, jeżeli na dworcu znajdują się lokale mieszkalne informujemy o tym lokatorów. Wtedy istnieje również możliwość wystąpienia o lokal zastępczy. Działamy z dużym wyprzedzeniem, przed rozpoczęciem prac budowlanych, po to żeby można było znaleźć odpowiedni lokal i wykonać w nim prace adaptacyjne - zapewnia Bartłomiej Sarna rzecznik prasowy PKP S.A. we Wrocławiu.

- Lokatorka, o której państwo wspominają, jeszcze przed rozpoczęciem prac budowlanych na dworcu, w styczniu tego roku podpisała oświadczenie, w ramach którego zadeklarowała chęć pozostania na dworcu podczas przebudowy. Nie wnioskowała o mieszkanie zastępcze - przekonuje rzecznik.

- Wykonawca i inwestor, mając na uwadze stan zdrowia dziecka, który zamieszkuje z lokatorką podjęli wszystkie możliwe działania, żeby jak najbardziej wykluczyć wpływ inwestycji na stan zdrowia dziecka. Na przykład, w pierwszej kolejności właśnie tej rodzinie wymieniono okna w mieszkaniu - mówi Bartłomiej Sarna i dodaje, że prośby ze strony lokatorki pojawiły się pod koniec sierpnia. - Do PKP S.A. nie wpłynął jednak wniosek o lokal zastępczy na czas modernizacji dworca. Jeżeli taka prośba wpłynie, postaramy się rozwiązać tę sprawę. Nie mniej jednak na obecnym etapie inwestycji, wszystkie prace uciążliwe, na przykład rozbiórki, wymiana okien, renowacja elewacji, remont dachu zostały już zakończone - zapewnia rzecznik.

Pani Ewa nie przypomina sobie, aby podpisywała dokument, że nie chce lokalu zastępczego na czas remontu. - Przed remontem przyszli pracownicy i prosili o zgodę na wejście do mieszkania podczas wykonywania prac. Nie było mnie wtedy w domu i córka, która jest w tej chwili pełnoletnia zgodę podpisała. Nie było tam jednak mowy o lokalu zastępczym - mówi pani Ewa.

Kiedy poprosiliśmy rzecznika PKP o to, aby udostępnił nam dokument, który według jego słów miała podpisać pani Ewa odpowiedział, że nie może tego zrobić.

- Wiem, że zrobiliśmy błąd przeprowadzając się na dworzec, ale wtedy bardzo zależało nam na tym, aby spełnić wymogi rodziny zastępczej. Mam nadzieję, że ktoś z PKP nam pomoże i da lokal zastępczy, bo remont ma się skończyć dopiero w przyszłym roku. Wiem na pewno, że nikt już nam nie zwróci pieniędzy, które włożyliśmy w remont mieszkania, a teraz obawiam się dodatkowo, że w związku z tym, że cały budynek przejdzie remont generalny, dla nas konsekwencją nie będzie jedynie jego lepszy stan techniczny, ale i podwyżka czynszu - martwi się pani Ewa.

[/hidepost]

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do