Z prośbą o pomoc i interwencję zwrócił się do nas pan Zdzisław, którego syn buduje właśnie dom we wsi Pietrowice Małe. - Syn ma już wylane fundamenty. Jego dom powstaje na działce, która jest na końcu drogi przy ulicy, która nie ma jeszcze nazwy. Kiedy byłem u niego na budowie, zauważyłem, że firma nawozi zmielony asfalt i z niego robi drogę. Wielkie było moje zdziwienie, kiedy dowiedziałem się, że droga nie zostanie poprowadzona do końca. Cały odcinek ma około 150 metrów, a robotnicy powiedzieli mi, że mają zrobić tylko 90 metrów. Tak więc nowa nawierzchnia kończy się jeszcze przed działką syna. Dlaczego? - taka odpowiedź bardzo zdziwiła pana Zdzisława. Dlatego postanowił zapytać o przyczyny takiego stanu rzeczy burmistrza Prusic.
Więcej w wydaniu papierowym lub po zalogowaniu się.
[hidepost=0] - Kiedy zadzwoniłem do Igora Bandrowicza, najpierw zaczął mnie wypytywać, czy jestem zameldowany w gminie Prusice, po czym powiedział mi, że nie płacę podatków w tej gminie więc nie będzie budował dla mnie drogi. To skandal! Burmistrz nie kończy drogi, bo mówi, że nie płacę tu podatku. A to nieprawda, bo przecież mój syn płaci wszystkie podatki, a ja również wnoszę opłatę, bo uprawiam działkę teściowej - mówi pan Zdzisław, który podkreśla, że czuje się urażony słowami burmistrza, bo ten nawet nie sprawdził czy faktycznie jakieś pieniądze wpływają z jego konta na konto gminy.
Droga będzie, jak będą mieszkać
O komentarz do sprawy poprosiliśmy burmistrza Prusic Igora Bandrowicza. Jak się okazało, ten doskonale pamiętał rozmowę z panem Zdzisławem.
- Kiedy pan Zdzisław zadzwonił do mnie, zapytałem go, czy jest mieszkańcem gminy, czy jest zameldowany i czy mieszka u nas. Kiedy opowiedział, że nie, zapytałem, kiedy zamierza się w takim razie wprowadzić. Na co on odpowiedział, że jeszcze nie wie. Rozmawiałem z nim spokojnie i wytłumaczyłem, że najważniejsze są dla nas drogi w miejscach, w których mieszkańcy mieszkają od lat. Poprosiłem, żeby Pan uzbroił się w cierpliwość - mówi Igor Bandrowicz.
- Jeżeli coś jest na etapie procedowania lub budowania, to w momencie kiedy się to wybuduje i ktoś zacznie u nas mieszkać i zgłosi, że chce się, aby zrobić drogę, to zostanie ona wybudowana. Na dzień dzisiejszy sytuacja wygląda tak, że staramy się inwestować tam, gdzie ludzie już mieszkają. A są miejsca, w których mieszkańcy od urodzenia, czy od czasu osiedlenia się na tych terenach po zakończeniu II wojny światowej, chodzą jeszcze po kostki w błocie. Drogi w takich miejscach mają u nas pierwszeństwo. Nie chcę powielać błędów mojego poprzednika, który budował drogi tam, gdzie jeszcze nikt nie mieszkał. Dla mnie i dla całej Rady Miasta i Gminy priorytetem jest to, aby budować tam, gdzie mieszkają ludzie, a tam gdzie dopiero się budują dostaną lepszy dojazd, kiedy już się wprowadzą. Są miejscowości - jak chociażby Krościna - w których ludzie wiedzą, że nie da się wszystkiego od razu zrobić, bo nie ma na to pieniędzy i cierpliwie czekają. Jakby to wyglądało, jakbyśmy zrobili drogę, tam gdzie w tej chwili jeszcze nikt nie mieszka? - pyta Igor Bandrowicz.
- Rozumiem, że burmistrz chce robić drogi tam, gdzie ktoś mieszka, ale jaki jest sens robienia połowy drogi? Niedługo trzeba będzie znowu zatrudniać firmę, a to przecież znowu będą koszty. W przyszłym tygodniu na budowę ma przyjechać samochód z blisko 30 tonami piachu. Jak nie zakopie się na tej drodze gruntowej to będzie cud! - mówi pan Zdzisław.
[/hidepost]
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
W tej miejscowości mieszkam od prawie 5-ciu lat i od mostku do nr 31 tez nie ma wylanej drogi błoto jest okropne. A burmistrz "olewa" sprawę.