Reklama

Sprawa burmistrza. Biegli zbadali nie ten staw

09/09/2014 06:40

Grupa radnych o swych wątpliwościach powiadomiła prokuraturę jeszcze w 2012 roku. Sygnalizowali, że mogło dojść do nieprawidłowości przy rozliczaniu dotacji do wysypiska śmieci w Marcinowie i inwestycji związanej z remontem stawu w Trzebnicy. Prokuratura przeprowadziła szereg czynności, przesłuchała świadków i powołała biegłych, którzy mieli zbadać koszt prac przeprowadzonych na stawie. Po kilku miesiącach, w grudniu ubiegłego roku, prokuratura postawiła burmistrzowi Markowi Długozimie zarzuty przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego oraz wyrządzenie znacznej szkody materialnej (imię i nazwisko podajemy za zgodą zainteresowanego – przyp. red.). Wtedy wydawało się, że lada moment powstanie akt oskarżenia i sprawa trafi do sądu. Tymczasem postępowanie dalej nie jest zakończone. Co więcej w wyniku błędu okazało się, że biegli badali... nie ten staw!

- To prawda, poprzednia wycena prac dokonana została nie na tym stawie. Była pomyłka w operacie wodnym, chodzi o złe numery i dlatego biegli zbadali nie ten staw. Gdy ujawniliśmy ten fakt, natychmiast zlecona została uzupełniająca opinia biegłych w zakresie wyceny prac na nieruchomości, chodzi o staw. Tym razem wszystko jest już prawidłowo, a prace biegłych mają się zakończyć do 30 września – powiedziała nam prokurator Iwona Krzyżewska z oleśnickiej prokuratury. Gdy zapytaliśmy, czy w międzyczasie prokuratura cokolwiek jeszcze robiła, prokurator odpowiedziała: - Wykonywano też szereg czynności, takich jak przesłuchania świadków. Gromadzone są też dowody w postaci dokumentów. Na razie żadnemu z urzędników nie postawiano jeszcze żadnych zarzutów – dodała Iwona Krzyżewska. Prokurator bada też wątek poświadczenia nieprawdy w dokumentach, które może skutkować tym, że teraz gmina będzie musiała zwrócić gigantyczną kwotę. O sprawie piszemy obok.

Jak pisaliśmy, już sam kosztorys przygotowany przez austriacką firmę, który bezkrytycznie został zaakceptowany przez gminę budzi wiele kontrowersji. Czytamy w nim, że podczas remontu stawu, wycięto 200 drzew o grubości od 10-15 cm za kwotę ponad 340 tys. zł oraz, że wycięto 39 drzew o grubości od 46-55 cm za kwotę około 260 tys. zł. Do tego wykarczowano krzaki za kwotę około 425 tys. złotych. Do tego doliczono ok. 460 tys. zł, za wywiezienie krzaków i gałęzi. A więc, razem, tylko wycinkę drzew i krzaków oraz usunięcie gałęzi i krzewów wyceniono na... prawie 1,5 miliona złotych!

Kolejną "ciekawostką", na którą napotykamy w kosztorysie jest rzekome położenie ponad 2,3 km rur drenarskich. Czy to możliwe, żeby na tak małym stawie ułożono tyle kilometrów drenażu?

Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że urzędnicy tłumaczyli, iż drenarskie rury ułożono tylko na czas robót, a w tej chwili na stawie ich już po prostu nie ma. Ale i ten wątek wyjaśnia prokuratura. Kiedy zakończy się postępowanie? Tego prokurator nie umiała powiedzieć. Na pewno po opinii biegłych odbędą się kolejne przesłuchania i być może dodatkowe konfrontacje.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do