
Grupa radnych o swych wątpliwościach powiadomiła prokuraturę jeszcze w 2012 roku. Sygnalizowali, że mogło dojść do nieprawidłowości przy rozliczaniu dotacji do wysypiska śmieci w Marcinowie i inwestycji związanej z remontem stawu w Trzebnicy. Prokuratura przeprowadziła szereg czynności, przesłuchała świadków i powołała biegłych, którzy mieli zbadać koszt prac przeprowadzonych na stawie. Po kilku miesiącach, w grudniu ubiegłego roku, prokuratura postawiła burmistrzowi Markowi Długozimie zarzuty przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego oraz wyrządzenie znacznej szkody materialnej (imię i nazwisko podajemy za zgodą zainteresowanego – przyp. red.). Wtedy wydawało się, że lada moment powstanie akt oskarżenia i sprawa trafi do sądu. Tymczasem postępowanie dalej nie jest zakończone. Co więcej w wyniku błędu okazało się, że biegli badali... nie ten staw!
- To prawda, poprzednia wycena prac dokonana została nie na tym stawie. Była pomyłka w operacie wodnym, chodzi o złe numery i dlatego biegli zbadali nie ten staw. Gdy ujawniliśmy ten fakt, natychmiast zlecona została uzupełniająca opinia biegłych w zakresie wyceny prac na nieruchomości, chodzi o staw. Tym razem wszystko jest już prawidłowo, a prace biegłych mają się zakończyć do 30 września – powiedziała nam prokurator Iwona Krzyżewska z oleśnickiej prokuratury. Gdy zapytaliśmy, czy w międzyczasie prokuratura cokolwiek jeszcze robiła, prokurator odpowiedziała: - Wykonywano też szereg czynności, takich jak przesłuchania świadków. Gromadzone są też dowody w postaci dokumentów. Na razie żadnemu z urzędników nie postawiano jeszcze żadnych zarzutów – dodała Iwona Krzyżewska. Prokurator bada też wątek poświadczenia nieprawdy w dokumentach, które może skutkować tym, że teraz gmina będzie musiała zwrócić gigantyczną kwotę. O sprawie piszemy obok.
Jak pisaliśmy, już sam kosztorys przygotowany przez austriacką firmę, który bezkrytycznie został zaakceptowany przez gminę budzi wiele kontrowersji. Czytamy w nim, że podczas remontu stawu, wycięto 200 drzew o grubości od 10-15 cm za kwotę ponad 340 tys. zł oraz, że wycięto 39 drzew o grubości od 46-55 cm za kwotę około 260 tys. zł. Do tego wykarczowano krzaki za kwotę około 425 tys. złotych. Do tego doliczono ok. 460 tys. zł, za wywiezienie krzaków i gałęzi. A więc, razem, tylko wycinkę drzew i krzaków oraz usunięcie gałęzi i krzewów wyceniono na... prawie 1,5 miliona złotych!
Kolejną "ciekawostką", na którą napotykamy w kosztorysie jest rzekome położenie ponad 2,3 km rur drenarskich. Czy to możliwe, żeby na tak małym stawie ułożono tyle kilometrów drenażu?
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że urzędnicy tłumaczyli, iż drenarskie rury ułożono tylko na czas robót, a w tej chwili na stawie ich już po prostu nie ma. Ale i ten wątek wyjaśnia prokuratura. Kiedy zakończy się postępowanie? Tego prokurator nie umiała powiedzieć. Na pewno po opinii biegłych odbędą się kolejne przesłuchania i być może dodatkowe konfrontacje.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie