Reklama

Prokuratoria Generalna złożyła pozew przeciwko gminie Trzebnica

09/09/2014 06:44

Pozew pod koniec lipca złożyła Prokuratoria Generalna, która działa w imieniu Skarbu Państwa. Jak powiedział NOWej Paweł Dobroczek, rzecznik prasowy Prokuratorii pozew wpłynął dosyć późno, ale to dlatego, że prawnicy musieli sprawdzić, czy przesłane z dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego dokumenty są kompletne. Rzecznik dodał, że w pozwie Prokuratoria żąda zwrotu części dotacji w wysokości nieco ponad 2 mln 34 tys. zł, plus zwrotu odsetek liczonych od lat 2007 i 2008. Według naszych wyliczeń razem może chodzić o kwotę grubo przekraczającą 3 mln zł. Wszystko bowiem zależeć będzie od tego, kiedy gmina zapłaci należność. Jeśli Sąd przyzna rację Skarbowi Państwa, a niestety jest to wielce prawdopodobne, Gmina Trzebnica nie tylko będzie musiała zwrócić kwotę główną i odsetki, które do tego czasu znacznie wzrosną, ale również pokryć koszty sądowe i koszty zastępstwa procesowego, które w przypadku spraw cywilnych i tak wielkich kwot będą ogromne. Rzecznik prasowy Sądu Okręgowego poinformował nas, że 24 lipca wydano zarządzenie o przekazaniu gminie pozwu i wezwano gminę do odpowiedzi, wyznaczając 30 dniowy termin. Termin teoretyczne już upłynął, ale jak nas poinformowano, trzeba jeszcze poczekać kilka dni, bo może odpowiedź została wysłana pocztą. Dlaczego Skarb Państwa domaga się od trzebnickiej gminy zwrotu tak gigantycznej sumy?

Wszystko zaczęło się kilka lat temu. W 2007 i 2008 roku gmina Trzebnica rozliczała dotację, którą otrzymała na budowę wysypiska śmieci w Marcinowie. Zgodnie z umową, gdyby gmina naliczyła wykonawcy jakiekolwiek kary umowne, to powinna oddać część dotacji w wysokości równej naliczonym karom. I faktycznie, austriacki wykonawca grubo przekroczył termin zakończenia inwestycji. Gmina Trzebnica naliczyła ponad 2 mln zł kary, ale zamiast wyegzekwować należność burmistrz Długozima zawarł z wykonawcą dość kuriozalną umowę. Na jej mocy firma miała wyremontować i uszczelnić jeden staw przy ul. Armii Krajowej w Trzebnicy. Staw, który w ogóle nie był związany z realizowaną w Marcinowie inwestycją. Jakby tego było mało, trzebniccy urzędnicy bez mrugnięcia okiem, zaakceptowali przedstawiony przez austriacką firmę "kosztorys", który oczywiście opiewał na kwotę prawie identyczną jak naliczona kara. A zatem, można powiedzieć, że gmina za wyremontowanie stawu, "zapłaciła" ponad 2 mln zł. Oczywiście na roboty nie ogłoszono żadnego przetargu. Same prace też wzbudzają wiele kontrowersji. Co więcej, gdy Urząd Wojewódzki przeprowadzał kontrolę wydatkowania dotacji unijnej, pracownicy trzebnickiego magistratu oznajmili, że żadnych kar umownych wykonawcy nie naliczono. Dlaczego zatajono przed kontrolerami tajemnicze porozumienie? To między innymi bada oleśnicka prokuratura. Przypomnijmy, że w grudniu 2013 roku, prokuratura postawiła burmistrzowi Markowi Długozimie szereg zarzutów (nazwisko i imię publikujemy za zgodą burmistrza – przyp. red.), do dzisiaj jednak akt oskarżenia nie wpłynął do sądu (szerzej piszemy o tej sprawie w osobnym artykule – przyp. red.).

Tymczasem w 2012 r., zaraz po zawiadomieniu prokuratury, o dziwnej umowie dowiedział się też Urząd Wojewódzki, który zlecił ponowną kontrolę rozliczenia dotacji. Burmistrz początkowo odmawiał kontrolerom udostępnienia dokumentów, twierdząc, że ci nie mają prawa już go kontrolować. Gdy prawnicy udowodnili, że jest inaczej kontrolerzy zostali wpuszczeni. Otrzymali też dokumentację, ale jak twierdzą nie całą. Mimo to, ich przypuszczenia się potwierdziły. Okazało się, że faktycznie gmina zawarła porozumienie i rozliczyła sobie karę umowną, nie informując o tym Urzędu Wojewódzkiego. Czy w tym wypadku chodziło o celowe zatajenie informacji? Czy w dokumentach poświadczono nieprawdę? Tego nie wiemy. Prokuratura bada również i ten wątek, ale jak powiedziała nam prokurator Iwona Krzyżewska, do tej pory urzędnikom nie postawiono jeszcze zarzutów.

 

O komentarz do tej sprawy, poprosiliśmy też radnych:

- Przyznam, że nic o tym nie wiem. Nie znam też dogłębnie sprawy. Szczerze mówiąc, to dopiero po zapoznaniu się z materiałem będę mógł coś więcej powiedzieć – powiedział nam Andrzej Łoposzko, przewodniczący komisji rewizyjnej w Radzie Gminy Trzebnica.

 

- Bardzo mi przykro, że przez nieodpowiedzialne decyzje burmistrza Marka Długozimy, gmina może stracić kilka milionów złotych. Mam nadzieję, że tak się nie stanie, jednakże biorąc pod uwagę politykę inwestycyjną burmistrza w ostatnich latach, obawiam się, że może to być wierzchołek góry lodowej. Jeszcze raz podkreślam, liczę na to, że uda się uniknąć wydatkowania tej kwoty z budżetu – powiedział nam radny Wojciech Wróbel, z opozycyjnego ugrupowania "Trzebnica ponad Podziałami".

 

- Przepraszam, ale nie mogę w tej chwili rozmawiać, bo jestem w samolocie – odpowiedział przewodniczący komisji budżetowej Jan Zielonka.

 

- Zarzuty, które podnosili radni okazały się trafne, a rozsiewanie opinii o radnych, że są donosicielami, jest zwykłym pomówieniem. Szkoda tylko, że w wyniku dziwnych posunięć burmistrza, teraz mogą ucierpieć przyszłe inwestycje, a z wielu potrzebnych mieszkańcom zadań będzie trzeba zrezygnować lub znacznie je ograniczyć – skomentował decyzję Prokuratorii, radny Adam Gubernat, który zamierza kandydować w tym roku na burmistrza Trzebnicy.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do