Reklama

Awaria w oczyszczalni ścieków

20/06/2014 16:34
Przy ul. Milickiej jest awaria. Nie przyjmują ścieków w wozach asenizacyjnych. Te z kanalizacji wypuszczane są bez oczyszczania – powiedział nam mieszkaniec jednej z podtrzebnickich wiosek. Wyjaśnił, że umówił się na wywóz nieczystości z szamba, ale właściciel beczkowozu zadzwonił, że nie przyjedzie, bo ścieki nie są przyjmowane w zakładzie utylizacji. Pośrednik miał poinformować naszego Czytelnika, że w oczyszczalni jest awaria i ścieki nie są oczyszczane.

Nie zdążyliśmy jeszcze sprawdzić informacji u źródła, gdy do redakcji zadzwoniła zaniepokojona mieszkanka Komorowa. – Od jakichś dwóch tygodni codziennie rano przyjeżdża do nas beczkowóz. Jedzie od Trzebnicy, a za wsią skręca na pola i tam rozrzuca ścieki. Później wraca w kierunku miasta i znowu wywala zawartość przyczep. Wygląda to strasznie, a jeszcze gorzej śmierdzi. Wieczorem, gdy zaczyna parować, trudno tu wytrzymać; nie można otworzyć okien. Właścicielem pola jest poznaniak. On tu często nie bywa, więc nie wiadomo, czy wie, co się na jego uprawach dzieje... Zadzwoniłam do Straży Miejskiej w Trzebnicy, to mnie przełączyli do ochrony środowiska. Tam jakaś pani powiedziała, że się zajmą, ale do tej pory nic nie zrobili.

Żadnego zgłoszenia o awarii w oczyszczalni nie było. Mieliśmy natomiast anonimowe zgłoszenie o wywozie nieczystości. Nie zareagowaliśmy na razie, bo zgłoszenie jest anonimowe. Nie wiemy gdzie, co i kto wywozi. Przecież to może być zupełnie legalne – powiedział nam naczelnik wydziału ochrony środowiska Urzędu Miejskiego Szczepan Gurboda.

Stwierdzenie o tyle dziwne, że na bramie oczyszczalni rzeczywiście wisiała karteczka: "10 i 11 czerwca oczyszczalnia nieczynna". A więc jednak.

Oczyszczalnia nie była ani na chwilę wyłączona. "Chodzi" cały czas. Ograniczony był tylko dowóz ścieków wozami asenizacyjnymi, dlatego, że mieliśmy awarię jednej dmuchawy. Trzeba ją było zdemontować i oddać do naprawy. Spowodowało to, że mieliśmy za mało tlenu, potrzebnego do uzdatniania ścieków. Jednak wieczorem, gdy temperatury były niższe i mniejsze było zapotrzebowanie na tlen, przyjmowaliśmy niewielkie ilości. Z kanalizacji miejskiej ścieki przez cały czas były przyjmowane normalnie. To co wychodziło z oczyszczalni było w pełni oczyszczone i zbadane – powiedział nam kierownik oczyszczalni ścieków w Trzebnicy Marian Nowicki. – To nie jest szlam, to jest osad nadmierny z oczyszczalni ścieków. Właściciel działki wyraził na to zgodę. Ten osad przed wywiezieniem jest badany w niezależnym akredytowanym laboratorium i w żadnym wypadku nie jest szkodliwy. Przeciwnie, służy do użyźniania gleby; można powiedzieć jako nawóz. Nie wiem jak długo dokładnie jest wywożony do Komorowa, ale nikt tutaj u nas się nie skarżył. Także z gminy nie miałem żadnych sygnałów o skargach. My składujemy osad w miejscu wskazanym przez rolnika. Jeśli były skargi, ktoś z wydziału ochrony środowiska powinien pojechać i sprawdzić, czy jest to uciążliwe, czy nie.

 – Tak, zgadzam się na składowanie tych odpadów z oczyszczalni ścieków, bo wiem, że są one badane i nieszkodliwe. Rozrzucam je jako nawóz pod kukurydzę. Stosuję je także na innych moich gruntach. Do tej pory nie było żadnego problemu - powiedział nam właściciel pola, rolnik z Wielkopolski. - W Komorowie zdecydowałem się przyjmować osady po raz pierwszy. Jednak, jeśli to przeszkadza mieszkańcom, to zrezygnuję, bo chce dobrze żyć z sąsiadami - zadeklarował.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do