Reklama

Mężczyzna zginął kilka kilometrów od domu

08/04/2014 14:08
Do tego tragicznego wypadku doszło w czwartek w godzinach wieczornych, już po zmroku.

- Dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Trzebnicy otrzymał zgłoszenie o 20.55 - mówi Iwona Mazur, oficer prasowy komendy w Trzebnicy. Warunki atmosferyczne były dobre: nie było mgły, nie padał deszcz, na dworze było ciepło. Młody 35-letni mężczyzna, mieszkaniec Kopaszyna wyjeżdżał z drogi podporządkowanej od strony Obornik Śl. i chciał się włączyć do ruchu na krajowej "piątce". Nie ustąpił pierwszeństwa 36-letniemu kierowcy. Rozpędzone, jadące główną drogą, mitsubishi outlander, na kłodzkich numerach rejestracyjnych, uderzyło w bok opla astry kombi. Siła uderzenia około dwutonowego suva była tak duża, że oba samochody wpadły do rowu po lewej stronie drogi, patrząc w kierunku Wrocławia.

Więcej przeczytasz w wydaniu papierowym lub po zalogowaniu się.

[hidepost=0]Jak poinformował nas Dariusz Zajączkowski, rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Trzebnicy, na miejsce wypadku pierwsi dotarli strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej z Prusic, który do miejsca zdarzenia mieli kilkaset metrów. - Strażacy musieli użyć sprzętu hydraulicznego, aby wydostać ofiary z samochodów. Po chwili na miejsce dotarli także strażacy z PSP i OSP z Obornik Śl. i Pawłowa Trzebnickiego. Kierowca i pasażer outlandera, po udzieleniu pierwszej pomocy, zostali odwiezieni przez pogotowie ratunkowe do trzebnickiego szpitala. Zespół karetki podjął reanimacje kierowcy opla. Niestety, mężczyzny nie udało się uratować i lekarz stwierdził jego zgon - powiedział Dariusz Zajączkowski. W akcji ratunkowej uczestniczyło łącznie 21 strażaków z czterech jednostek. Strażacy zabezpieczali miejsce wypadku i udzielali wsparcia pomocy pasażerom outlandera. Podczas akcji ratunkowej, na "piątce" powstał gigantyczny korek. Policjanci i strażnicy miejscy z Prusic kierowali ruchem, kiedy na miejscu pracowały służby, między innymi technik kryminalistyki, a ponieważ w wypadku zginął człowiek wezwano również prokuratora. Kiedy fachowcy przeprowadzili oględziny miejsca tragedii, pomoc drogowa zabrała samochody na podstawione lawety i odstawiła wraki na parking strzeżony w Cerekwicy. Trasa została udrożniona po godz. 23 i już przed północą korek całkowicie się rozładował. Nie wiadomo dlaczego kierowca opla wjechał pod rozpędzonego outlandera. Jak podaje Iwona Mazur, kierowca z Kłodzka jechał prawidłowo, a badanie alkomatem wykazało, że był trzeźwy. - Policja prowadzi czynności, które mają na celu wyjaśnić okoliczności sprawy. Śledztwo odbywa się pod nadzorem prokuratora. W tej chwili nie mogę nic więcej powiedzieć - dodała policjantka.[/hidepost]

 

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do