Do tego tragicznego wypadku doszło w czwartek w godzinach wieczornych, już po zmroku.
- Dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Trzebnicy otrzymał zgłoszenie o 20.55 - mówi Iwona Mazur, oficer prasowy komendy w Trzebnicy. Warunki atmosferyczne były dobre: nie było mgły, nie padał deszcz, na dworze było ciepło. Młody 35-letni mężczyzna, mieszkaniec Kopaszyna wyjeżdżał z drogi podporządkowanej od strony Obornik Śl. i chciał się włączyć do ruchu na krajowej "piątce". Nie ustąpił pierwszeństwa 36-letniemu kierowcy. Rozpędzone, jadące główną drogą, mitsubishi outlander, na kłodzkich numerach rejestracyjnych, uderzyło w bok opla astry kombi. Siła uderzenia około dwutonowego suva była tak duża, że oba samochody wpadły do rowu po lewej stronie drogi, patrząc w kierunku Wrocławia.
Więcej przeczytasz w wydaniu papierowym lub po zalogowaniu się.
[hidepost=0]Jak poinformował nas Dariusz Zajączkowski, rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Trzebnicy, na miejsce wypadku pierwsi dotarli strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej z Prusic, który do miejsca zdarzenia mieli kilkaset metrów. - Strażacy musieli użyć sprzętu hydraulicznego, aby wydostać ofiary z samochodów. Po chwili na miejsce dotarli także strażacy z PSP i OSP z Obornik Śl. i Pawłowa Trzebnickiego. Kierowca i pasażer outlandera, po udzieleniu pierwszej pomocy, zostali odwiezieni przez pogotowie ratunkowe do trzebnickiego szpitala. Zespół karetki podjął reanimacje kierowcy opla. Niestety, mężczyzny nie udało się uratować i lekarz stwierdził jego zgon - powiedział Dariusz Zajączkowski. W akcji ratunkowej uczestniczyło łącznie 21 strażaków z czterech jednostek. Strażacy zabezpieczali miejsce wypadku i udzielali wsparcia pomocy pasażerom outlandera. Podczas akcji ratunkowej, na "piątce" powstał gigantyczny korek. Policjanci i strażnicy miejscy z Prusic kierowali ruchem, kiedy na miejscu pracowały służby, między innymi technik kryminalistyki, a ponieważ w wypadku zginął człowiek wezwano również prokuratora. Kiedy fachowcy przeprowadzili oględziny miejsca tragedii, pomoc drogowa zabrała samochody na podstawione lawety i odstawiła wraki na parking strzeżony w Cerekwicy. Trasa została udrożniona po godz. 23 i już przed północą korek całkowicie się rozładował. Nie wiadomo dlaczego kierowca opla wjechał pod rozpędzonego outlandera. Jak podaje Iwona Mazur, kierowca z Kłodzka jechał prawidłowo, a badanie alkomatem wykazało, że był trzeźwy. - Policja prowadzi czynności, które mają na celu wyjaśnić okoliczności sprawy. Śledztwo odbywa się pod nadzorem prokuratora. W tej chwili nie mogę nic więcej powiedzieć - dodała policjantka.[/hidepost]
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie