Reklama

Czysty biznes radnego

01/04/2014 06:27

Myjnia powstała błyskawicznie. Budowa, o której nie zostali powiadomieni sąsiedzi, rozpoczęła się w sierpniu ub. roku, a już w grudniu przyjmowano samochody. Ważną informacją jest, że właścicielem myjni jest prezes znajdującego się na tej samej posesji marketu Intermarche, a także radny Rady Miejskiej w Obornikach Śl. Łukasz Budas.

Naprzeciw, po drugiej stronie ulicy, w odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów od myjni stoją dwa domy. Ich właściciele – państwo Kwolikowie i Komorowscy jako pierwsi próbowali dowiedzieć się, dlaczego, przy wydawaniu zgody na tę inwestycję, nie sporządzono żadnych raportów oddziaływania myjni na środowisko, ani o jej szkodliwości dla mieszkańców. Jedyną obietnicą, jaką udało im się uzyskać jest obietnica, że starostwo przeprowadzi postępowanie administracyjne w tej sprawie stosownie do obowiązujących przepisów.

Hałas najbardziej przeszkadza w soboty i niedziele, zwłaszcza popołudniami, kiedy na ogół wypoczywa się w domach. – Właśnie w weekendy ruch jest tu największy, bo dziennie jest nawet 160 samochodów. Hałas jest tak duży, że nie można nie tylko wyjść do ogrodu, ale nawet uchylić okno, bo szum przeszkadza mówią państwo Kwolikowie.

Prawie się dogadali

 Obie rodziny próbowały się porozumieć bezpośrednio z inwestorem. Początkowo wydawało się, że do porozumienia dojdzie: – Pan Budas zgodził się na wybudowanie ekranów dźwiękowych, nawet gdyby okazało się, że nie są przekroczone normy hałasu – powiedzieli nam skarżący się oborniczanie. – Po jakimś czasie napisaliśmy list przypominający obietnicę. Prosiliśmy o podanie choćby przybliżonego czasu, w jakim zamierza postawić obiecane ekrany. Zaproponowaliśmy mu także jeszcze jedno rozwiązanie. Mianowicie, żeby ograniczył działanie myjni tylko do godzin otwarcia sklepu Intermarche, z wyłączeniem niedziel i świąt, żebyśmy mieli trochę spokoju. My nie żądamy, żeby zamknął myjnię  – dodali.

 W odpowiedzi właściciel myjni nie podał żadnych terminów. Zaproponował mieszkańcom żeby zwrócili się  do odpowiedniego organu, wydającego pozwolenie na emisję hałasu dla środowiska w celu zbadania, czy normy hałasu są przekraczane. Jeśli rzeczywiście taka sytuacja ma miejsce (...) zastosuję się do wytycznych ww. organu i dołożę wszelkich starań, aby zapewnić spełnienie wymaganych prawem norm. Nie zgodził się natomiast na jakiekolwiek skrócenie czasu pracy myjni.

Zadzwoniliśmy do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska z pytaniem, jak to załatwić. Poinformowano nas, że oni nie mają kompetencji wydawania decyzji o budowaniu ekranów. Nie mają też kompetencji, żeby mówić jak powinien wyglądać taki ekran. Oni, po stwierdzeniu przekroczenia norm, mogą tylko nałożyć karę, niską przy małych przekroczeniach – wyjaśniają p. Kwolikowie. – W dodatku procedurę trzeba będzie powtórzyć w lecie, gdy będzie ciepło, bo zmieni się natężenie ruchu. Badanie wydłuży się o cztery miesiące, potem pół roku, potem będą wybory, a potem... Wszyscy zapomną...

Skarżący się mieszkańcy wysłali kolejny list do właściciela myjni. Przypominając o obietnicy wybudowania ekranów, napisali również, co dowiedzieli się o badaniach hałasu przez WIOŚ. Nawiązując do propozycji ograniczenia pracy myjni, dodali decyzja w tej sprawie należy wyłącznie do Pana i byłaby niewątpliwie wyrazem dobrej woli. Na to pismo nie otrzymali jednak odpowiedzi.

Paragraf na ekrany

O sytuacji powiadomili więc burmistrza i radnych. Pod prośbą do burmistrza o interwencję podpisało się już 13 osób. Radny Łukasz Budas podczas sesji nie chciał zabierać głosu we własnej sprawie.

Pierwsze rozmowy na temat myjni odbyły się z panem Kwolikiem w okolicy grudnia minionego roku. Następnie państwo Kwolikowie i Komorowscy spotkali się ze mną i przedstawili swój pogląd, który był dość jednoznaczny: zażądali bowiem zamknięcia myjni w soboty, niedziele i święta oraz ograniczenia jej działania do godzin działania sklepu, czyli od 6 do 21. Dodatkowo moi sąsiedzi zażądali postawienia ekranów dźwiękochłonnych. Chciałbym, aby było jasne, iż podczas rozmów godziłem się na ekrany dźwiękochłonne, jeśli będą one potrzebne z uwagi na obowiązujące przepisy, ale nigdy nie zdeklarowałem zamknięcia myjni lub ograniczenia godzin jej działania. Wyszedłem z założenia że jeśli jesteśmy sąsiadami, to będziemy w stanie znaleźć kompromis i dojść do porozumienia – powiedział nam Łukasz Budas. – Dodatkowo, podczas naszych rozmów wskazałem moim sąsiadom, że jedynym organem władnym do oceny zaistniałej sytuacji jest Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Zachęcałem więc państwa Kwolików i Komorowskich do wystąpienia do WIOŚ z wnioskiem o zbadanie poziomu emitowanego hałasu. Decyzja wydana przez WIOŚ pokaże czy myjnia emituje hałas przekraczający normy. Z żalem muszę przyznać jednak, iż postawa moich sąsiadów skupiała się jednak na kierowaniu różnych skarg do przeróżnych organów, które de facto nie mają mocy takiej, jaką ma w zaistniałej sytuacji WIOŚ. Postawa ta, jest dla mnie potwierdzeniem faktu, iż państwo Kwolikowie i Komorowscy, od samego początku naszych rozmów, nie byli gotowi na żadne kompromisy - dodał właściciel myjni.

Postępowanie będzie wznowione

Jak się dowiedzieliśmy, wniosek  do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska o zbadanie natężenia hałasu przy myjni złożył burmistrz Obornik Śląskich.

Natomiast właściciele sąsiadujących z myjnią posesji złożyli w starostwie wniosek o wznowienie postępowania w sprawie wydania pozwolenia na jej budowę. Wniosek uzasadnili tym, że nie zostali uwzględnieni jako strona w postępowaniu, w związku z czym został naruszony ich interes prawny.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do