
Myjnia powstała błyskawicznie. Budowa, o której nie zostali powiadomieni sąsiedzi, rozpoczęła się w sierpniu ub. roku, a już w grudniu przyjmowano samochody. Ważną informacją jest, że właścicielem myjni jest prezes znajdującego się na tej samej posesji marketu Intermarche, a także radny Rady Miejskiej w Obornikach Śl. Łukasz Budas.
Naprzeciw, po drugiej stronie ulicy, w odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów od myjni stoją dwa domy. Ich właściciele – państwo Kwolikowie i Komorowscy jako pierwsi próbowali dowiedzieć się, dlaczego, przy wydawaniu zgody na tę inwestycję, nie sporządzono żadnych raportów oddziaływania myjni na środowisko, ani o jej szkodliwości dla mieszkańców. Jedyną obietnicą, jaką udało im się uzyskać jest obietnica, że starostwo przeprowadzi postępowanie administracyjne w tej sprawie stosownie do obowiązujących przepisów.
Hałas najbardziej przeszkadza w soboty i niedziele, zwłaszcza popołudniami, kiedy na ogół wypoczywa się w domach. – Właśnie w weekendy ruch jest tu największy, bo dziennie jest nawet 160 samochodów. Hałas jest tak duży, że nie można nie tylko wyjść do ogrodu, ale nawet uchylić okno, bo szum przeszkadza – mówią państwo Kwolikowie.
Obie rodziny próbowały się porozumieć bezpośrednio z inwestorem. Początkowo wydawało się, że do porozumienia dojdzie: – Pan Budas zgodził się na wybudowanie ekranów dźwiękowych, nawet gdyby okazało się, że nie są przekroczone normy hałasu – powiedzieli nam skarżący się oborniczanie. – Po jakimś czasie napisaliśmy list przypominający obietnicę. Prosiliśmy o podanie choćby przybliżonego czasu, w jakim zamierza postawić obiecane ekrany. Zaproponowaliśmy mu także jeszcze jedno rozwiązanie. Mianowicie, żeby ograniczył działanie myjni tylko do godzin otwarcia sklepu Intermarche, z wyłączeniem niedziel i świąt, żebyśmy mieli trochę spokoju. My nie żądamy, żeby zamknął myjnię – dodali.
W odpowiedzi właściciel myjni nie podał żadnych terminów. Zaproponował mieszkańcom żeby zwrócili się do odpowiedniego organu, wydającego pozwolenie na emisję hałasu dla środowiska w celu zbadania, czy normy hałasu są przekraczane. Jeśli rzeczywiście taka sytuacja ma miejsce (...) zastosuję się do wytycznych ww. organu i dołożę wszelkich starań, aby zapewnić spełnienie wymaganych prawem norm. Nie zgodził się natomiast na jakiekolwiek skrócenie czasu pracy myjni.
– Zadzwoniliśmy do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska z pytaniem, jak to załatwić. Poinformowano nas, że oni nie mają kompetencji wydawania decyzji o budowaniu ekranów. Nie mają też kompetencji, żeby mówić jak powinien wyglądać taki ekran. Oni, po stwierdzeniu przekroczenia norm, mogą tylko nałożyć karę, niską przy małych przekroczeniach – wyjaśniają p. Kwolikowie. – W dodatku procedurę trzeba będzie powtórzyć w lecie, gdy będzie ciepło, bo zmieni się natężenie ruchu. Badanie wydłuży się o cztery miesiące, potem pół roku, potem będą wybory, a potem... Wszyscy zapomną...
Skarżący się mieszkańcy wysłali kolejny list do właściciela myjni. Przypominając o obietnicy wybudowania ekranów, napisali również, co dowiedzieli się o badaniach hałasu przez WIOŚ. Nawiązując do propozycji ograniczenia pracy myjni, dodali decyzja w tej sprawie należy wyłącznie do Pana i byłaby niewątpliwie wyrazem dobrej woli. Na to pismo nie otrzymali jednak odpowiedzi.
O sytuacji powiadomili więc burmistrza i radnych. Pod prośbą do burmistrza o interwencję podpisało się już 13 osób. Radny Łukasz Budas podczas sesji nie chciał zabierać głosu we własnej sprawie.
– Pierwsze rozmowy na temat myjni odbyły się z panem Kwolikiem w okolicy grudnia minionego roku. Następnie państwo Kwolikowie i Komorowscy spotkali się ze mną i przedstawili swój pogląd, który był dość jednoznaczny: zażądali bowiem zamknięcia myjni w soboty, niedziele i święta oraz ograniczenia jej działania do godzin działania sklepu, czyli od 6 do 21. Dodatkowo moi sąsiedzi zażądali postawienia ekranów dźwiękochłonnych. Chciałbym, aby było jasne, iż podczas rozmów godziłem się na ekrany dźwiękochłonne, jeśli będą one potrzebne z uwagi na obowiązujące przepisy, ale nigdy nie zdeklarowałem zamknięcia myjni lub ograniczenia godzin jej działania. Wyszedłem z założenia że jeśli jesteśmy sąsiadami, to będziemy w stanie znaleźć kompromis i dojść do porozumienia – powiedział nam Łukasz Budas. – Dodatkowo, podczas naszych rozmów wskazałem moim sąsiadom, że jedynym organem władnym do oceny zaistniałej sytuacji jest Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Zachęcałem więc państwa Kwolików i Komorowskich do wystąpienia do WIOŚ z wnioskiem o zbadanie poziomu emitowanego hałasu. Decyzja wydana przez WIOŚ pokaże czy myjnia emituje hałas przekraczający normy. Z żalem muszę przyznać jednak, iż postawa moich sąsiadów skupiała się jednak na kierowaniu różnych skarg do przeróżnych organów, które de facto nie mają mocy takiej, jaką ma w zaistniałej sytuacji WIOŚ. Postawa ta, jest dla mnie potwierdzeniem faktu, iż państwo Kwolikowie i Komorowscy, od samego początku naszych rozmów, nie byli gotowi na żadne kompromisy - dodał właściciel myjni.
Jak się dowiedzieliśmy, wniosek do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska o zbadanie natężenia hałasu przy myjni złożył burmistrz Obornik Śląskich.
Natomiast właściciele sąsiadujących z myjnią posesji złożyli w starostwie wniosek o wznowienie postępowania w sprawie wydania pozwolenia na jej budowę. Wniosek uzasadnili tym, że nie zostali uwzględnieni jako strona w postępowaniu, w związku z czym został naruszony ich interes prawny.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie