
Poniedziałek, kilkanaście minut po godzinie 11 pojawiamy się na deptaku. Ulica Daszyńskiego podzielona jest na dwa odcinki. Na oddanym do użytku deptaku, dwaj pracownicy montują granitowe, sporej wielkości kule. Wkopują je w miejsce, które wydawałoby się, że miało służyć jako kwietniki dla roślin. W drugiej części ulicy prowadzone są wznowione prace rewitalizacyjne.
Podchodzimy do mężczyzn, których pytamy o to, jakie jeszcze ozdoby zostaną zamontowane, co będzie znajdować się wokół granitowych kul. - Nie wiemy co tu jeszcze będzie, my tylko montujemy - usłyszeliśmy. Deptakiem spacerują przechodnie, jedni rozglądają się, spoglądając na nowe, dość widoczne elementy ozdabiające ulicę, inni, spiesząc się nawet nie zauważają postępu prac.
Wchodzimy do sklepu spożywczego, w którym pytamy o opinie na temat nowych kul: - Szczerze, to nie wiem po co one są, czemu mają służyć - odpowiada jedna ze sprzedawczyń. Chcemy również wiedzieć, jak obecnie funkcjonuje handel na deptaku. Czy po zakończeniu prac ruch w tym miejscu jest większy? - No może trochę... Nie powiem, deptak jest ładny, ale to nie jest ta sama ulica, która była tutaj przed remontem - dopowiada kobieta.
Wchodzimy do kolejnego sklepu: - Jest bryndza - ucina krótko właściciel sklepu AGD - A te kule... Nie wiem po co one są. Uważam, że będą trudne w utrzymaniu, trzeba będzie wydać sporo środków, by je czyścić.
- Nie podobają mi się te kule, jest ich za dużo w tym miejscu. Przecież pewne rzeczy trzeba robić po to, by było nie tylko ładnie, ale także i funkcjonalnie - mówi nam kobieta, którą spotkaliśmy w jednym ze sklepów.
To czy te granitowe ozdoby przypadną do gustu, czy się spodobają czy też nie - tą ocenę pozostawiamy Czytelnikom.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie