Reklama

Zamiast budowy dworca, miasto inwestuje w kolejną zatoczkę

22/02/2014 10:13

Radni, omawiając zmiany w budżecie, zapytali burmistrza jaki jest cel inwestowania pieniędzy w kolejne zatoczki autobusowe. Dodali, że ich zdaniem w ten sposób tylko odwleka się w czasie zamiar budowy dworca autobusowego (Data budowy dworca była już przez burmistrza kilkakrotnie przesuwana, a zgodnie z aktualną wieloletnią prognozą inwestycyjną, to zadanie ma zakończyć się w... 2017 r.). Burmistrz odpowiedział, że przyszły dworzec wiąże się z rozbudową komunikacji w mieście.

- Był apel przewoźników, by w tym miejscu umiejscowić zatokę. To ma służyć mieszkańcom, którzy tam mieszkają, żeby mogli z niej korzystać jadąc w stronę Wrocławia - odpowiedział Marek Długozima. Kiedy jednak radni, w dalszej części dyskusji dopytywali: którzy przewoźnicy apelowali o budowę kolejnej zatoczki, włodarz nie odpowiedział.

Opozycja już na sesji wyraziła swoje stanowisko w sprawie ten inwestycji; ich zdaniem stawianie na skrzyżowaniu ulicy Wrocławskiej z Kolejową kolejnej zatoczki, to "prowizorka, mająca na celu odsunięcie w czasie budowy dworca autobusowego", tak stwierdzili na sesji.

Z tym stanowiskiem nie zgodził się burmistrz, który dodał, że zatoczka będzie służyć także dla potrzeb komunikacji miejskiej.

- Przecież w niedalekiej przyszłości ruszy budowa dworca, po co w takim razie budowa tej zatoczki. Tymi działaniami tylko utrudniamy komunikację w mieście - stwierdził radny Janiak.

- Każdorazowa organizacja ruchu jest oceniana przez zespół do spraw organizacji ruchu, na którego opinii bazujemy - odpowiedział Marek Długozima.

Zenon Janiak odpowiedział, że istniejące zatoczki także zostały zaopiniowane przez ten zespół, a przecież nie trudno o wypadek na ruchliwej ulicy ks. Bochenka.

- W mojej ocenie przewoźnicy i ludzie, którzy korzystają z tych zatoczek, uważają, że są bardzo bezpieczne i dobrze usytuowane. Przy urzędzie było więcej wypadków, jesteśmy w przygotowaniu dokumentacji na dworzec - skomentował burmistrz.

Radny, tocząc dalej dyskusję z burmistrzem, wyraził swoje zdanie w tej sprawie. Stwierdził, że burmistrz raczej nie korzysta z autobusów. Idąc dalej tym tokiem dodał: - Pan nie widzi tych kierowców autobusów, którzy łamią przepisy i zdrowy rozsądek, kiedy wyjeżdżają spod bazyliki lub zmieniają pas, zawracając z jednej zatoczki na drugą. Jeśli pan mówi, że to super rozwiązanie, to może wycofajmy się z planu budowy dworca i zostawmy tę popelinę.

Do dyskusji wtrącił się przewodniczący Mateusz Stanisz, który odniósł się do wypowiedzi radnego, stwierdzając, że jeżeli kierowcy łamią przepisy, to jest to tylko i wyłącznie ich wina, a nie rozwiązań komunikacyjnych.

- Czy co 400 metrów musi być przystanek - zapytał Paweł Wolski -  przecież odległość od zatoczki przy banku do tej przy stacji Orlen wynosi 800 metrów. Niby wydanie tych 50 tys. zł na inwestycję to nic, ale ja nie mogę się doprosić o 100 zł na medale dla dzieci.

- To w pana wyobraźni tak funkcjonuje. Trzeba patrzeć w sposób globalny. Życie pokaże, czy była potrzebna ta zatoczka, czy też nie - odpowiedział burmistrz.

Z kontrą wyszedł także przewodniczący Stanisz: - Dla pana 400 metrów to jest nic, ale co z osobami starszymi i z dziećmi?

50 tys. zł
to koszt budowy zatoczki autobusowej przy ul. Wrocławskiej

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do