Przypomnijmy, że w grudniu oleśnicka prokuratura postawiła Markowi Długozimie, burmistrzowi Trzebnicy zarzuty przekroczenia uprawnień i działania na szkodę gminy. (Marek Długozima wyraził zgodę na publikację jego wizerunku oraz pełnego imienia i nazwiska – przyp. red.). Sprawa ma związek z pracami przy stawie przy ul. Leśnej, które za kwotę ponad 2 mln zł wykonała firma budująca wysypisko śmieci w Marcinowie. Dodajmy, że zrobiła to w ramach porozumienia, które w ten sposób rozliczało karę umowną naliczoną za opóźnienia przy budowie składowiska odpadów. Powołani przez prokuraturę biegli uznali jednak, że kosztorys był zawyżony o około 900 tys. zł. A jakby tego było mało, o zwrot części dotacji wraz z odsetkami, razem mniej więcej 3,5 mln zł, wystąpił do gminy wojewoda dolnośląski.
Burmistrz nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Na wezwanie wojewody odpisał, że "odmawia zapłaty wskazanej kwoty z uwagi na brak uzasadnionych podstaw prawnych i faktycznych do żądania jej zapłaty." Burmistrz dodał też, że w całości podtrzymuje złożone 30 września 2013 przez gminę zarzuty formalnoprawne i merytoryczne, których wojewoda nie uwzględnił, uznając je za bezzasadne.
[hidepost=0]Co ciekawe, burmistrz "stanowczo sprzeciwia" się stwierdzeniu czy insynuacji, jakoby "zataił fakt zawarcia Porozumienia z Wykonawcą". Uważa, że takie stwierdzenie jest nieuprawnione i narusza dobra osobiste gminy Trzebnica. Czy zatem zatajono przed kontrolerami fakt naliczenia kary umownej? Urząd wojewódzki twierdzi, że tak, a na dowód przedstawił nam dokumenty. Faktycznie, w informacji pokontrolnej z 2008 roku, na stronie 6, zapytano pracowników, dlaczego nie naliczono kar umownych za zwłokę. Naczelnik wydziału inwestycji i remontu Zbigniew Zarzeczny wyjaśnił pisemnie, że: Termin zakończenia uzależniony był od dnia dostarczenia przez zamawiającego danych niezbędnych do opracowania studium. Dlatego bezskutecznym byłoby dochodzenie od nieterminowej realizacji opracowania. Wcześniej na stronie 4, czytamy także, że prace odebrano protokołem w dniu 29 lipca 2005 roku i mimo, że opóźnienie wyniosło aż 10,5 miesiąca, to kary umowne nie zostały naliczone. Dokument podpisany jest przez burmistrza Marka Długozimę. Dlaczego ani urzędnicy, ani burmistrz nie przyznali się kontrolerom, że kilka miesięcy wcześniej, bo jeszcze w roku 2007, naliczono wykonawcy karę i że zawarto z nim porozumienie dotyczące jej rozliczenia? To pytanie, w dalszym ciągu pozostaje bez odpowiedzi. Po odmowie wojewoda skierował sprawę do swojego nadzoru prawnego, który przygotuje pozew do sądu. Sprawę, w imieniu Skarbu Państwa będzie prowadziła Prokuratoria Generalna. Tymczasem, prowadząca postępowanie prokurator, natrafiła na kolejny problem. Otóż, okazało się, że nie może uzyskać aktualnego adresu jednego ze świadków i dlatego zawiesiła postępowanie, do czasu ustalenia poprawnego adresu. Z jej decyzją nie zgodzili się radni, którzy złożyli już zażalenie na decyzję prokuratury i obrońca podejrzanego, który również wniósł zażalenie. - Zażalenia wpłynęły w zeszłym tygodniu, w tej chwili je analizuję i w tym tygodniu podejmę decyzję – poinformowała nas w poniedziałek prokurator Iwona Krzyżewska. Dodajmy, że prokurator może uznać racje stron i wtedy postępowanie zostanie natychmiast wznowione lub nie, a wtedy zażalenia rozpatrzy sąd.[/hidepost]
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie