NOWa: Kiedy zaczął Pan trenować, to czy z czasem zmienił swoje nawyki żywieniowe?
- Tak, teraz staram się jeść więcej w ciągu dnia, natomiast kolacji praktycznie nie jadam. Jest takie powiedzenie, do którego staram się stosować: "śniadanie jedz po królewsku, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację zostaw dla wroga". Jem tyle samo, ale inaczej rozkładam posiłki.
NOWa: Co zadecydowało o tym, że zaczął pan trenować bieganie?
- Kiedy parę lat temu przyszedłem na bieg sylwestrowy jako kibic, zobaczyłem uczestników - ludzi starszych ode mnie, którzy biegają. Wtedy powziąłem postanowienie, że w przyszłym roku wystartuję i tak też się stało.
NOWa: Czy po raz pierwszy bierze pan udział w akcji przygotowującej uczestników przed startem w biegu?
- Dzisiaj (tj. w niedzielę - dop. autor), spotkałem się tutaj przypadkowo. Raczej wolę biegać sam, swoim tempem. Zwykle raz w miesiącu, w okolicach Lasu Bukowego odbywają się Leśne Przedbiegi, w których biorę udział. Nie wiem, które miejsce zająłem w klasyfikacji końcowej, bo brałem udział w tych zawodach nieregularnie. Nie biegam dla osiągnięcia wyników, tylko dla zdrowia.
NOWa: Jak ocenia Pan pomysł prowadzenia Leśnych Przedbiegów?
- To bardzo fajna inicjatywa, trasa jest na pewno wymagająca, ale pozwala przygotować się do biegów płaskich. Wtedy człowiek nabiera siły biegowej, co bardzo pomaga. Po Biegu Sylwestrowym startowałem w Półmaratonie Ślężańskim, i dzięki Leśnym Przedbiegom nie odczułem, że jest to trudny bieg. Podobnie było z maratonem w Wałbrzychu - dla mnie nie były to strome podbiegi, bo tutaj mamy je na co dzień.
NOWa: Jeszcze kilka tygodni pozostało do biegu sylwestrowego. Jak wyglądają Pana przygotowania?
- Trenuję 4 razy w tygodniu; mam ułożony plan, którego staram się trzymać. Dla mnie nie jest ważna pora: czy jest jasno, ciemno, czy pada deszcz, czy sypie śnieg. Jeżeli mam w danym dniu zapisane w kalendarzu, że biegnę, to staram się to wykonać, chyba, że jestem chory - wtedy odpuszczam.
NOWa: Jak ocenia pan start w tak dużej imprezie i nową trasę?
- Trasa w tym roku jest trochę trudniejsza i lekko wydłużona, ale po prostu trzeba ją przebiec. Natomiast sam start razem z pozostałymi uczestnikami to coś zupełnie innego, jak przygotowywanie się. W takim biegu inaczej się odczuwa tempo, trzeba bardzo się kontrolować, by pod wpływem ludzi nie zacząć biec za szybko. Adrenalina przed startem uderza i człowiek jest tak nabuzowany, że musi się cały czas kontrolować, by przebiec własnym tempem. Najgorzej jest pobiec na początku za szybko, a potem na końcówce brakuje sił. Mam już opracowany swoje tempo, jeżeli 31 grudnia nim pobiegnę, to będzie dobrze.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie