Przed dwoma tygodniami opisaliśmy sytuację mieszkanki, która dwa lata temu dostała pismo z ZGM, że ma opuścić zajmowaną od dwudziestu lat piwnicę i przenieść swoje rzeczy do dwóch klitek, o znacznie mniejszej łącznej powierzchni. Dodajmy, że piwnice w tej kamienicy nigdy nie były przydzielane lokatorom. Zajęli je kiedyś sami i zamieniali się w zależności od potrzeb lub gdy zwalniało się któreś z mieszkań.
Rzekomym powodem nakazu opuszczenia podziemnego pomieszczenia był remont komina. Jednak po remoncie piwnicę przydzielono sąsiadce. Jak się okazało, w międzyczasie – w związku z wnioskami o wykup mieszkań – gmina zrobiła zamówiła operat szacunkowy, który przewidywał nowy rozdział piwnic: proporcjonalnie do powierzchni zajmowanych mieszkań.
Jak ustaliliśmy, nowy pozdział najbardziej zmieniał stan posiadania dwóch lokatorek: pani Zofii, która jest najemczynią największego mieszkania i p. Genowefy, zajmującej największą piwnicę.
Pani Genowefa twierdzi, że ponieważ dobrowolnie nie opróżniła piwnicy, pracownicy ZGM włamali się do niej i bez zgody właścicielki przenieśli jej rzeczy do dwóch malutkich pomieszczeń, stawiając panią Genowefę przed faktem dokonanym. Przy okazji "zginął gdzieś" przechowywany zapas opału.
Klucze do piwnicy i umowę jej najmu na podstawie "aktu podziału", otrzymała w grudniu 2011 p. Zofia. Nie cieszyła się nimi jednak długo: zdążyła tylko odmalować pomieszczenie, gdy z ZGM dostała wiadomość, że umowa jest nieważna bo zakład w sądzie zawarł – bez zgody, a nawet wiedzy innych lokatorów domu – ugodę z panią Genowefą i "przywrócił" jej prawo korzystania z dużej piwnicy (kluczy jednak nie zwrócił). Pani Zofia uznała, że w takim razie swoich praw musi też dochodzić w sądzie i pozwała ZGK. Obecnie dużą piwnicę zajmuje – już bez umowy – pani Zofia, a dwie małe – choć na mocy umowy powinna je oddać gminie – pani Genowefa.
Dlaczego doprowadziła do takiej sytuacji i jaki zamierza rozsupłać ten węzeł, spytaliśmy Beatę Gorzałę, kierownik komunalki. Nie chciała z nami rozmawiać, żądając pytań na piśmie. Przesłaliśmy je nazajutrz, ale na formalną odpowiedź musieliśmy czekać dwa tygodnie. Formalną, bo merytorycznie pani kierownik pokazała nam, a właściwie lokatorkom kamienicy "gest Kozakiewicza".
Na pytanie, na jakiej podstawie prawnej nakazano p. Genowefie opróżnienie zajmowanego przez nią ww. pomieszczenia i przeniesienie rzeczy do znacznie mniejszych i nieprzydatnych dla lokatorki pomieszczeń, kierownik odpowiedziała: "Na podstawie par. 2 ust. 1 umowy najmu lokalu mieszkalnego z dnia 02.11.1999 r".
Ta odpowiedź jest co najmniej dziwna, bo we wrześniu ub. roku Beata Gorzała mówiła radnym, że przed 2011 rokiem nie było żadnych decyzji o przydziale piwnic. Poprosiliśmy więc kierownik o treść paragrafu 2 ustęp 1 umowy najmu, ale odmówiła, zasłaniając się... ochroną danych osobowych! Kierownik nie odpowiedziała również na pytanie, dlaczego bez zgody i wiedzy lokatorki zniszczono kłódkę na drzwiach piwnicy i przeniesiono część jej mienia do mniejszych pomieszczeń. Odpisała natomiast, że: "Mieszkańcy budynku zgłaszali problem przedostawania się dymu z piwnicy do mieszkań. W związku z tym zagrożeniem zaistniała konieczność przeprowadzenia przeglądu kominiarskiego. W przedmiotowym pomieszczeniu zaistniało zagrożenie pożarowe z powodu składowania dużych ilości drewna przy kominie przez panią Genowefę. Ponadto wszelkie rzeczy ruchome jak narzędzia, maszyny należące do syna pani Genowefy, który nie zamieszkuje w tym budynku mieszkalnym zostały przez niego uporządkowane."
W odpowiedzi na pytania, co się stało z przechowywanym w piwnicy opałem i dlaczego nie zwrócono go właścicielce, kierownik ZGM napisała: "Opał również został uprzątnięty przez syna najemczyni i zamknięty w innym pomieszczeniu, do którego dostęp ma Pani Genowefa Zabiegło. Żadnego opału nie zabrano Pani Genowefie Zabiegło."
Zapytaliśmy również, dlaczego ugoda zawarta przed sądem między kierownik ZGK i p. Genowefą nie została wprowadzona w życie.
Najemczyni innego lokalu mieszkalnego w tym budynku wniosła do sądu pozew o ustalenie prawa do pomieszczenia piwnicznego P-6. "Do chwili obecnej sprawa nie została rozstrzygnięta" odpisała Beata Gorzała. Dodajmy, że ta najemczyni została wcześniej oszukana: podpisano z nią umowę na najem tej piwnicy (pierwsza taka umowa w kamienicy!), a następnie umowę jednostronnie unieważniono.
Chcieliśmy też wiedzieć, gdzie wg kierownik ZGK p. Genowefa mogłaby teraz bezpiecznie, nie bojąc się o kradzież, składować węgiel i drewno.
"Pani Genowefa korzysta obecnie z dwóch innych pomieszczeń piwnicznych, do których posiada klucze. Ponadto może skorzystać z trzeciego, pustego pomieszczenia. Niestety, nie wyraziła na to zgody" – odpowiedziała Beata Gorzała. Tymczasem p. Genowefa twierdzi, że piwnice, z których pozwolono jej korzystać, są za małe, by oprócz rzeczy osobistych można tam jeszcze trzymać opał. Trzecie pomieszczenie piwniczne, którego rzekomo nie chciała przyjąć, znajduje się na... strychu.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie