Trzeba przyznać, że grzyb robił wrażenie z kapeluszem o ponadpółmetrowej średnicy. Był zdrowy i choć napoczęły go już ślimaki, prezentował się okazale. - Czekał na mnie przez cały tydzień – powiedziała p. Tatiana, bo choć teraz w sezonie chodzi na grzyby codziennie, z powodu kursu, na który ostatnio uczęszczała musiała chwilowo z tej przyjemności zrezygnować.
- Uwielbiam zbierać grzyby, a w podpęgowskich lasach jest ich bardzo dużo. Wiem, gdzie można znaleźć najwięcej prawdziwków, ale nie zdradzę moich ulubionych miejsc. Chodzę codziennie i codziennie przynoszę pięciolitrowe naczynie. Dziś, oprócz tego, zebrałam 2 kg – powiedziała nam znalazczyni rekordzisty. - Ale ten grzyb rósł jakieś dwieście metrów ode mnie. Ludzie koło niego przechodzili, ale nikt nie zauważył przez tyle dni.
Mimo takiej konkurencji, warto jednak spróbować i wczesnym rankiem wybrać się do lasu, bo jak zapewnia pęgowianka, w tym roku jest ich dużo więcej niż w latach poprzednich. – Najważniejsze, żeby iść wcześnie, skoro świt. Po pierwsze dlatego, że trzeba być przed takimi grzybiarzami jak ja, bo wszystko wyzbieramy. Po drugie, grzyby o świcie "świecą", bo zebrana na nich rosa mocno odbija promienie wschodzącego słońca – powiedziała.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie