Od wielu miesięcy docierały do naszej redakcji niepokojące sygnały, że burmistrz Marek Długozima płaci krocie za obsługę prawną gminy. Nasi informatorzy dodawali także, że mimo iż od dawna gmina ma stałą umowę z kancelarią związaną z Andrzejem Góralem, to niedawno burmistrz zaczął zawierać nowe umowy z innymi kancelariami.
Tajne przez poufne
6 lutego wystąpiliśmy z pisemnym wnioskiem o udostępnienie nam umów, jakie gmina oraz jednostki podległe gminie, zawarły w roku 2011 i 2012 z prawnikami na obsługę samorządu. Sądziliśmy, że jest tylko jedna taka umowa. Dotarcie do dokumentów nie było proste, bo burmistrz z niewiadomych przyczyn i wbrew ustawie o dostępie do informacji publicznej, zamiast w ciągu 14 dni udostępnić nam dokumenty, przysłał pismo, że z umowami będziemy się mogli zapoznać dopiero 28 marca, grubo miesiąc po terminie, który nakłada na niego ustawa. Od razu nasunęło się pytanie: czy burmistrz ma coś do ukrycia?
Na bezpodstawne wydłużenie terminu i na nieprzekazanie nam w terminie umów złożyliśmy skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. O złamaniu ustawy o dostępie do informacji publicznej powiadomiliśmy też trzebnicką prokuraturę. Ta początkowo, chciała się wyłączyć z prowadzenia tego postępowania i prosiła o przeniesienie sprawy do innej prokuratury, jednak Prokuratura Okręgowa ostatecznie zdecydowała, że nie ma żadnych przeszkód, aby postępowanie sprawdzające przeprowadziła prokuratura trzebnicka. Jaki będzie wynik? Tego jeszcze nie wiemy.
W międzyczasie WSA wyznaczył na kwiecień rozprawę sądową. Nim do niej doszło, zastała nas magiczna data 28 marca, czyli dzień, w którym burmistrz zezwolił nam przeglądnąć umowy zawarte z prawnikami. Wkrótce jednak okazało się, że burmistrz przedstawił nam tylko kilka umów, jakie zawarła gmina, ale już nie pokazał nam umów jakie z prawnikami zawierały jednostki podległe gminie, czyli wszystkie zakłady budżetowe czy spółki gminne, które bądź co bądź utrzymywane są również z pieniędzy podatników. Mimo wszystko umowy, które nam udostępniono, okazały się bardzo interesujące i rzuciły zupełnie nowe światło na wydatkowanie publicznych pieniędzy.
Okazało się, że 3 stycznia 2011 roku burmistrz zawarł umowę na obsługę prawną z radcą prawnym Markiem Stalskim, za którą gmina miesięcznie płaciła 4305 zł. Była to jednak umowa warunkowa, która uległa rozwiązaniu z dniem 31 marca 2011 roku, ale zaraz na początku następnego roku, czyli 18 lutego podpisano kolejne porozumienie, w którym gmina zobowiązuje się do zapłaty prawnikowi kosztów zastępstwa procesowego.
Co ciekawe, w tym samym dniu, czyli 3 stycznia 2011 r., burmistrz zawiera inna umowę na obsługę prawną gminy. Tym razem z Kancelarią Radców Prawnych Andrzej Góral i Partnerzy. I w tym wypadku ustalone zostało miesięczne wynagrodzenie, ale już w wysokości 5166 zł.
Kancelaria miała obsługiwać zarówno gminę Trzebnica, jak i ZGK, ZPK oraz ZAPO. Jednak już w kwietniu podpisano aneks do umowy. Okazało się, że od kwietnia kancelaria będzie obsługiwać tylko gminę i ZAPO. Zmniejszył się zatem zakres, ale co ciekawe miesięczna opłata za usługi pozostała na tym samym poziomie. Jak policzyliśmy tylko w 2011 roku gmina na stałą obsługę prawną wydała łącznie ponad 77 tys. zł! Nie udało nam się ustalić, czy oprócz tego gmina zawierała też inne umowy, na przykład do konkretnych spraw, które prowadziła przed sądami i ile prawnikom zapłaciły pozostałe jednostki i spółki gminne.
Jeszcze ciekawiej było w roku 2012. Już 4 stycznia gmina zawarła kolejną umowę z Kancelarią Radców Prawnych Andrzej Góral i Partnerzy, tym razem kancelaria swe usługi miała świadczyć już tylko dla gminy Trzebnica. Wydawałoby się, że obniżona zostanie więc cena, ale jak czytamy w umowie, pozostała na niezmienionym poziomie i dalej gmina co miesiąc przelewała na konto kancelarii kwotę 5166 zł. Do tego zapłaciła jej jeszcze 1200 zł, tytułem zastępstwa prawnego z powództwa pewnej spółki.
A zatem w 2012 roku na konto tej kancelarii gmina przelała kwotę ponad 63 tys. zł. Dlaczego burmistrz wybrał właśnie tą kancelarię? Dlaczego nie ogłosił przetargu, by np. obniżyć koszty? Pewne światło na tą sprawę może rzucać fakt, że radca prawny Andrzej Góral startował w wyborach samorządowych z listy Marka Długozimy. Radnym wprawdzie nie został, ale za to burmistrz zawarł z nim umowę na obsługę prawną i to bez przetargu.
Jak burmistrz za pieniądze podatnika wynajął kancelarię do pisania sprostowań?
To jeszcze nie wszystko. W 2012 roku, mimo, że gmina miała już umowę na stałą obsługę prawną, burmistrz Marek Długozima zawiera jeszcze dwie bardzo intrygujące umowy z pewną kancelarią. Czego dotyczą i ile nas kosztują?
Otóż pod koniec ubiegłego roku, czyli 20 listopada burmistrz podpisuje umowę z kancelarią SWWB Kancelaria Prawna s.c., którą reprezentują Joanna Sitna i Sławomir Byra. Gmina zleca kancelarii przygotowanie niezbędnych dokumentów dla potrzeb nowego prawa odpadowego, czyli między innymi projektów uchwał. Ile gmina zapłaciła za tą usługę?
Niemało, bo aż 24,6 tys. zł. Płatność rozłożono w dwóch ratach. I tak w 2012 na konto kancelarii miała wpłynąć kwota prawie 16 tys. zł, a do 31 maja 2013 roku pozostałość. Dlaczego do przygotowania dokumentów i projektów uchwał burmistrz nie wynajął kancelarii Andrzeja Górala, z którą gmina już wcześniej miała podpisaną umowę na obsługę prawną i której gmina co miesiąc płaciła wynagrodzenie? I to tym bardziej, że w umowie owa kancelaria zobowiązała się do opiniowania umów czy do wydawania opinii prawnych co do bieżącej działalności. Dodajmy, że przygotowanie projektów uchwał dotyczących zmiany w sposobie gospodarki śmieciowej czy regulaminów i ogłoszenia przetargów, umiałby zrobić w miarę doświadczony urzędnik, których jak wszędzie zapewnia burmistrz, w urzędzie nie brakuje. Dlaczego zatem Marek Długozima lekką ręką wydał ponad 24 tysiące złotych i zapłacił kancelarii za dokumentację, którą pod okiem prawnika mógł zrobić doświadczony urzędnik? Tego nie wiemy, ale rąbka tajemnicy może uchylić fakt, że w tym samym dniu, czyli 20 listopada 2012 roku, burmistrz Marek Długozima podpisuje z kancelarią SWWB kolejną umowę. Tym razem chce, by kancelaria doradzała mu w sprawach związanych z ustawą o dostępie do informacji publicznej i prawa prasowego. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika (bo konkretnej odpowiedzi do dzisiaj nie otrzymaliśmy z urzędu), że wszystko sprowadziło się do tego, że owa kancelaria w imieniu burmistrza zaczęła masowo wysyłać do naszej redakcji sprostowania. Dodajmy, że prawie wszystkie nie zasługiwały na uwzględnienie. Umowa z kancelarią została zawarta na niecałe półtora miesiąca. Ile za to zapłacili podatnicy? Bagatela: 7195,50 zł!
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że wniosek o sprostowanie potrafi napisać chyba każdy, a już zapewne umiałby je napisać burmistrz, który na każdym kroku podkreśla, że ma wykształcenie prawnicze. Co więcej, w urzędzie mamy zatrudnionych przecież dwóch zastępców i sekretarza, którzy proste sprostowanie pewnie umieliby przygotować. Dlaczego zatem za pisanie sprostowań burmistrz płaci gminnymi pieniędzmi? Tym bardziej, że z przysyłanych treści wynika, że to urzędnicy wskazują co ich zdaniem jest nieścisłe, bo to oni byli na opisywanych przez nas spotkaniach, a nie mecenasi, którzy podpisują się pod wnioskiem o sprostowanie. I wreszcie, wydaje nam się, że burmistrz Marek Długozima wystarczająco dużo zarabia (w zeszłym roku było to prawie 160 tys. zł), a skoro tak, to skoro już ma taką fanaberię, to powinien za tą usługę zapłacić ze swojej, a nie z naszej, czyli mieszkańców kieszeni. Dla porządku warto dodać, że w 2012 roku, na opisane wyżej umowy burmistrz Długozima z gminnej kasy wydał ponad 86 tys. zł!
A to jeszcze nie wszystko. Opisane przez nas umowy to tylko wierzchołek góry lodowej. Okazuje się, że np. kancelaria SWWB, prawdopodobnie, przynajmniej w części obsługuje również gminne spółki, czyli Aquapark czy nową spółkę, która powstała na bazie przychodni. Z tymi umowami również chcieliśmy się zapoznać. Jednak burmistrz do dzisiaj nie chce nam ich udostępnić. Dlaczego? Tego nie wiemy. Może jednostki zależne od gminy i spółki gminne płacą kolosalne pieniądze za obsługę prawną? Jakie to mogą być kwoty? Kto na tym najwięcej zarabia?
Aby uzyskać dostęp do tych informacji stoczyliśmy kolejną batalię w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym. 25 kwietnia zapadł wyrok, który w tej chwili jest już prawomocny. Sąd nakazał burmistrzowi rozpoznanie naszego wniosku w zakresie udostępnienia wszystkich umów i faktur za usługi prawnicze z lat 2011-2012 zawartych przez jednostki podległe Burmistrzowi i Gminie. Jednocześnie Sąd kolejny raz zasądził od burmistrza na rzecz redaktora naczelnego NOWej gazety trzebnickiej kwotę 100 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania sądowego. Przypomnijmy, że to już kolejna sprawa wygrana przez naczelnego NOWej i kolejne koszty dla burmistrza, który za przegrane sprawy płaci z... konta gminy.
Mamy nadzieję, że burmistrz tym razem nie będzie już nic ukrywał i udostępni nam wszystkie umowy jakie zawarto z prawnikami, w końcu chodzi o publiczne pieniądze, a jak wiadomo opinia publiczna ma prawo wiedzieć gdzie i na co są one wydawane. W tym miejscu warto dodać, że Marek Długozima często powtarza, że nie ma nic do ukrycia. Problem tylko w tym, że gdy zaczynamy pytać o wydatki czy umowy z różnymi firmami, to nagle dostęp do nich jest nam utrudniany.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Może należałoby prześwietlić działalność kancelarii pracujących na tajemniczych umowach, jeśli to kolesiostwo trzeba byłoby to ukrócić, dlaczego mają się dorabiać na gminnej kasie?
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Może należałoby prześwietlić działalność kancelarii pracujących na tajemniczych umowach, jeśli to kolesiostwo trzeba byłoby to ukrócić, dlaczego mają się dorabiać na gminnej kasie?