
"Afera w przedszkolu pod Wrocławiem. Dzieci na zakończenie roku dostały książeczki o dwóch tatusiach i dwóch mamusiach" - tak zatytułowany został artykuł, napisany przez dziennikarza Gazety Wrocławskiej Macieja Rajfura. Rodzice dzieci z przedszkola w Strzeszowie są zbulwersowani treścią artykułu.
- Szanowna Redakcjo. Zwracam się do Państwa ze sprawą mijającego się z prawdą artykułu w Gazecie Wrocławskiej, w którym jest napisane o wręczeniu książki "Pięknie się różnimy", którą nasze dzieci otrzymały na zakończenie roku szkolnego - napisała do nas Patrycja Zawadzka, Przewodnicząca Rady Rodziców w przedszkolu w Strzeszowie. - Artykuł ma wydźwięk, jakoby każdy rodzic w przedszkolu był oburzony książką. Natomiast oburzony jest jeden rodzic, który bez konsultacji z nami wkłada w nasze usta niewypowiedziane słowa oraz burzy dobre imię kadry przedszkola - czytamy w treści maila.
Dwie niezgodności
"- To nie są absolutnie informacje dla przedszkolaków! "- grzmią zszokowani rodzice, których dzieci chodzą do przedszkola w Strzeszowie - napisał w swoim artykule Maciej Rajfur.
- Za wyjątkiem jednej osoby, wszyscy rodzice uważają, że książka jest wartościowa, a jej wręczenie dzieciom było trafną decyzją - powiedziała nam Przewodnicząca Rady Rodziców.
Tymczasem w Gazecie Wrocławskiej czytamy: "- Po naszej interwencji okazało się, że książeczki o homoseksualnych parach tworzących rodzinę, niebinarności, interpłciowości i tożsamości płciowej, zostały sfinansowane przez Radę Rodziców, ale bez konsultacji z rodzicami."
Patrycja Zawadzka podkreśla, że nauczyciele oraz rada rodziców, robiąc prezenty na zakończenie roku, nie praktykują w tym przedszkolu przeprowadzania konsultacji z rodzicami w sprawie zakupu prezentów. Tak było w poprzednich latach i nigdy nie był to problem. Zaznacza przy tym, że rada i nauczyciele szanują odmienne zdanie rodziców, że nie każdy chce czytać całą książkę.
Trzecia niezgodna z prawdą informacja
"- Do Gazety Wrocławskiej zgłosili się zaniepokojeni rodzice, których dzieci uczęszczają do publicznego przedszkola w Strzeszowie" - jest napisane w artykule. Jednak Przewodnicząca Rady Rodziców przedstawia tę sprawę zupełnie inaczej: - Niezadowolony jest tylko jeden rodzic. To on zgłosił tę sprawę dziennikarzowi Gazety Wrocławskiej. Nie rozmawiał o swoim zamiarze z innymi rodzicami, ani z dyrektor przedszkola. Kiedy mamy problem, to rozmawiamy, a nie lecimy od razu skarżyć.
- Nie miałam pojęcia, że książka kogoś zbulwersowała. Zawsze zapraszam do kontaktu, rozmowy, jeśli pojawi się nawet najmniejszy problem. Niestety w tym przypadku nie było nawet telefonu ani maila - mówi Jolanta Kosela, wicedyrektor Zespołu Szkolno - Przedszkolnego w Szewcach.
Akademia mądrego dziecka
Tak nazywa się cykl publikacji dużego, renomowanego wydawnictwa, które wydało książkę "Pięknie się różnimy". - Książka uczy akceptacji i szacunku do innych osób, które w jakiś sposób są odmienne, mające inne niż nasze przekonania, zainteresowania - mówi o książce Patrycja Zawadzka i dodaje: - Wychowawczynie, które kupiły te książki, starannie dokonały jej wyboru na podstawie pozytywnych opinii zamieszczonych w Internecie.
Zajrzeliśmy więc do Internetu. - Książka ta uczy, na czym polega niepełnosprawność fizyczna i intelektualna, pomaga też zwalczać szkodliwe stereotypy, m.in. dotyczące ról społecznych czy podziałów na „chłopięce” i „dziewczęce”. Uświadamia, że rodziną można być na wiele sposobów - ważne, by czuć się kochanym i otoczonym opieką. Niesie ze sobą też ważne przesłanie: nie zawsze się ze sobą dogadujemy, a odmienne zdania są nieuniknione, gdy przebywa się blisko innych osób. Ważne, by się szanować, traktować innych miło, a różnice wykorzystać do tego, by nauczyć się czegoś od siebie nawzajem - takie są opisy książki znajdujące się w sieci.
Co jest więc kontrowersyjne?
- Na 20 rozdziałów, dziennikarz Gazety Wrocławskiej odnosi się do dwóch: Płeć i Rodzina - tłumaczy Patrycja Zawadzka. I dodaje: - W książce nie ma nic o zmianie płci. Nie jest też instrukcją, jak dokonać zmiany płci lub zostać homoseksualistą. Zadaniem książki jest nauka tolerancji i szacunku względem innych osób. Poza tym rodzic sam wybiera, co ma przeczytać swojemu dziecku, a co chce pominąć.
I tu sprawa wydaje się być zamknięta. Przecież dzieci w wieku 5 lat jeszcze nie umieją czytać. To do rodzica należy wybór treści, które chce dziecku przekazać. Dlaczego więc Maciej Rajfur z takim zapałem krytykuje w swoich artykułach zakup przez radę rodziców tej książki?
Już w pierwszej klasie
Patrycja Zawadzka zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz. Książka została wręczona rodzicom, których dzieci od września będą uczęszczać do zerówki. Za rok pójdą do pierwszej klasy. - Już w pierwszej klasie dzieci mają poprzez Internet dostęp do szkodliwych treści dotyczących seksu. Tak więc już w tym wieku spotykają się z wieloma zagrożeniami. Dlatego wcześniej, najpóźniej w zerówce, powinny być przygotowane do tego, aby nie ulegać tym zagrożeniom. Tego uczy m.in. ta książka - stwierdza.
Nie raczył odpowiedzieć
- Do redaktora Rajfura z Gazety Wrocławskiej napisałam dwa maile od rady rodziców ze spokojnymi pytaniami, czy chce poznać nasz głos. Nie raczył odpisać - opowiada Przewodnicząca Rady Rodziców. Jak można przeczytać w Internecie, Maciej Rajfur od dawna związany jest ze środowiskami katolickimi. Pisał m.in. do katolickiego wydawnictwa Gość Niedzielny. Jego artykuły o takiej tematyce można znaleźć na różnych stronach. W tekście zamieszczonym w GW przedstawił opinię psychologa - Bogny Białeckiej, która negatywnie wypowiedziała się o książce i całej tej sprawie. Jest ona terapeutą, autorką wielu publikacji na temat zdrowia psychicznego. Zajmuje się pracami zmierzającymi do uchwalenia regulacji prawnych mających na celu uniemożliwienie dostępu do pornografii przez dzieci. To chwalebne i potrzebne działania.
Co jest normą?
Na stronie GW jeden z dziennikarzy zacytował Bognę Białecką: - Psychologia rozwojowa jasno wskazuje, że musimy przede wszystkim kształtować normatywne wzorce u dzieci, szczególnie w wieku 2-5 lat, a dopiero, gdy te normy są już utrwalone, rozszerzamy wiedzę o informacje pozanormatywne. Warto zauważyć, że dzieci opuszczające do przedszkola mają 5 lat. Jest to więc już odpowiedni moment, jak wynika z cytatu, na przedstawianie im wiedzy pozanormatywnej, która m.in. zawarta jest w książce. Choć oczywiście długo by dyskutować, co jest normą, a co nie.
Ordo Iuris
Wpisując w wyszukiwarkę Google Bogna Białecka, natrafić można m.in. na wstęp artykułu opublikowany przez Gazetę Wyborczą: "kontrowersyjna psycholożka, przeciwniczka edukacji seksualnej dzieci, związana ze środowiskiem Ordo Iuris, Radiem Maryja. Walczy ze środowiskiem LGBT, rozwodami i jedynactwem."
Idąc tropem związku tej Pani z Ordo Iuris, znaleźliśmy w Internecie również takie informacje: "stały współpracownik „Przewodnika Katolickiego”, „Polonii Christiana”, Katolickiego Magazynu Formacyjnego, psycholożka wykładająca na uczelni Ordo Iuris - Collegium Intermarium." Jest ponadto członkiem komitetu zainicjowanego w 2015 r. przez Marka Jurka, Chrześcijańskiego Kongresu Społecznego (chks.org). Jednym z celów działania kongresu jest doprowadzenie do wypowiedzenia przez Polskę Konwencji Stambulskiej. To umowa międzynarodowa mająca na celu zapobieganie i zwalczanie przemocy wobec kobiet i przemocy domowej.
Światowy fundamentalizm
Zbierając materiał do tego artykułu znaleźliśmy w Internecie informację o książce Klementyny Suchanow, opisującej organizację Ordo Iuris. Na stronie tokfm.pl można przeczytać: "Autorka przeprowadziła śledztwo, ukazujące globalne sieci powiązań światowego fundamentalizmu. Wśród nich m.in. wskazała polskie Ordo Iuris ... Jak dowodzi autorka, Ordo Iuris zostało założone przez fundację mającą korzenie w brazylijskiej sekcie. Chce ona świata podporządkowanego fundamentalistycznym normom religijnym. Nie chodzi tylko o prawa reprodukcyjne, ale też o prawa człowieka, o szeroko rozumiane prawa kobiet, emancypację kobiet, prawa mniejszości seksualnych, etnicznych, narodowych."
Wymienili redaktora naczelnego
Dlaczego redaktor naczelny Gazety Wrocławskiej dopuścił do publikacji stronniczego artykułu, nie pytając o zdanie drugą stronę? Przypomnijmy - Przewodnicząca Rady Rodziców dwukrotnie do dziennikarza GW zwracała się z prośbą o przedstawienie głosu rodziców. Została zignorowana.
Gazeta Wrocławska należy do grupy Polskapresse, którą kilka miesięcy temu wykupił Orlen. W tej paliwowej spółce większość udziałów posiada Skarb Państwa, dlatego rząd ma wpływ na to, co ma być pisane, a co nie, w gazetach należących do grupy Polskapresse. Gazeta Wrocławska jest więc wydawnictwem prorządowym. Prezes Daniel Obajtek zapewniał przed transakcją, że dotychczasowi redaktorzy naczelni nie będą zwalniani. Tymczasem do chwili obecnej pracę straciło około dwudziestu spośród nich. Wymiana na stanowisku redaktora naczelnego nastąpiła również w Gazecie Wrocławskiej. Politycy opozycji mówią jasno, że te gazety, to zwykła propaganda.
Nagonka na przedszkole
Na fanpage’u organizacji non profit Kultura Równości (facebook.com/kulturarownosci) można przeczytać: "Od kilku dni Gazeta Wrocławska kręci nagonkę na przedszkole, które zdecydowało się obdarować dzieci publikacją edukacyjną o tytule „Pięknie się różnimy”... W ciągu 3 dni we Wrocławskiej ukazała się cała seria publikacji autorstwa Macieja Rajfura. Wszystkie te teksty są niezwykle szkodliwe i nijak mają się do światowych standardów edukacyjnych, rzetelnej wiedzy o zdrowiu psychicznym, rozwoju dzieci i młodzieży oraz edukacji. Można by długo wymieniać, ile grup osób zostało skrzywdzonych przez tę nagonkę i w jaki sposób. Drogie osoby starające się, by w przedszkolach, szkołach i instytucjach dzieci i młodzież otrzymywały rzetelną wiedzę o równości - dziękujemy Wam. Pamiętajcie, że nie jesteście sami, piszcie do nas, pomożemy!
Kultura Równości działa we Wrocławiu. Misją tej organizacji jest państwo dbające o swoich obywateli i obywatelki, z prawem uwzględniającym potrzeby każdej grupy społecznej bez względu na płeć, wiek, rasę, pochodzenie, status społeczny, stan zdrowia, orientację psychoseksualną lub tożsamość płciową.
Co o sprawie myślą rodzice?
Uzyskaliśmy wypowiedzi rodziców, którzy zdecydowali się publicznie zabrać głos w tej sprawie:
Katarzyna G.: - Według mnie książka jest bardzo wartościową lekturą, zarówno dla dzieci, jak również rodziców, dla których może okazać się pomocnym narzędziem służącym do przekazania dzieciom wartości takich, jak życzliwość, równe traktowanie czy tolerancja. Już sam tytuł książki "Pięknie się różnimy " bardzo zachęcił mnie do wspólnej lektury z dzieckiem, a treści w niej zawarte utwierdziły w przekonaniu, że panie wychowawczynie dokonały trafnego wyboru.
Weronika Zięba: - Niestety nie mogę przejść obojętnie obok sprawy rodzica, który zgłosił anonimowo do gazety i kuratorium, że dzieci z Przedszkola Publicznego w Strzeszowie dostały w jego mniemaniu niestosowne książki na zakończenie roku szkolnego. Rozumiem i szanuję, że każdy z nas ma swoje poglądy, zdanie, racje i przeżycia, ale nie zwalnia to nas z szanowania innych. Dodam, że problem, który powstał, został wyjaśniony przez rodziców. Niestety, nie mogę zrozumieć, dlaczego ktoś tak nie ładnie opisał książkę i całą sytuację.
Anna Józala: - Kiedy pierwszy raz czytałam książkę, którą przedszkole podarowało mojemu dziecku na zakończenie roku, troszkę mnie to zaskoczyło. Jednak szybko wybrałam treści, które są adekwatne do wieku mojego dziecka. Nie ukrywajmy, moja 5-latka jeszcze nie rozumie, czym jest niebinarność. Kiedyś, jeśli zapyta, to o tym porozmawiamy i wrócimy do tego fragmentu książki. Jednak teraz czytamy o tym, czym jest rodzina adopcyjna, albo czym jest życzliwość.
Natalia Kłosińska: - Nie uważam, że wybierając taką książkę, Panie mogłyby w jakiś sposób zagrozić rozwojowi mojego dziecka, bo to moja decyzja, jaką treść jemu przekazuję.
Alicja: - Dzieci w pewnym momencie zetkną się z różnymi modelami rodziny i to od nas zależy, czy będą je piętnować, czy akceptować. Szczególnie delikatna kwestia tyczy się osób niebinarnych. Ktoś, kto poznał takich ludzi, zdaje sobie sprawę, że najczęściej są to osoby wysokowrażliwe, które mają za sobą wiele trudnych doświadczeń związanych z odrzuceniem społeczeństwa.
Wicedyrektor przeprasza
Na stronie GW znaleźć można takie oświadczenie: "Dyrekcja, wychowawcy dzieci pięcioletnich przepraszają Rodziców z przedszkola publicznego w Strzeszowie za niefortunny dobór książki jako nagrody na zakończenie roku szkolnego. Dołożymy wszelkim starań, aby takie sytuacje nie miały miejsca, a Rodzice będą uczestniczyć w konsultacjach nad wyborem nagród. Jeśli rodzic zwróci się o wymianę książki, będą do pobrania w placówce."
Jak dotąd żaden z rodziców nie zwrócił książki. - Rodzice nie oczekują przeprosin - powiedziała nam Przewodnicząca Rady Rodziców, Patrycja Zawadzka. Skąd więc ta rozbieżność? Zapytaliśmy o to wicedyrektor Zespołu Szkolno Przedszkolnego w Szewcach, Jolantę Koselę. W odpowiedzi nie odniosła się wprost do naszego pytania: - Nie chcę zaogniać i rozszerzać zakresu tej sprawy. Pragniemy ze spokojem rozpocząć nowy rok szkolny.
Tomek Nawrot
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie