
W poniedziałek w naszej redakcji rozdzwoniły się telefony. Nasi Czytelnicy zgłaszali, że na drodze pomiędzy Krynicznem, a Wisznią Małą na drodze rozsypane są metalowe elementy. Nie sposób ich ominąć, a wiele samochodów stoi na poboczu z poprzebijanymi oponami. Bardzo szybko okazało się, że na "starej piątce" rozegrały się sceny niczym z sensacyjnego filmu. Kto zapłaci za szkody?
"Starą piątką" w kierunku Wiszni Małej pędził bus ścigany przez policyjne radiowozy. Zszokowani kierowcy w pierwszej chwili próbowali zrozumieć, na co tak naprawdę patrzą. Chwilę później ich samochody zostały unieruchomione.
Z busa sypnęły się na drogę metalowe kolce wyrzucone przez uciekającego kierowcę. Nie było szans, aby kierujący jadących dwoma pasami aut zdążyli zareagować, zresztą nawet gdyby, to i tak nie było gdzie uciekać. Kolce leżały na całej jezdni i wbijały się w opony samochodów. Po chwili na drodze stały pojazdy z kolcami w oponach, niezdolne do dalszej jazdy. W krótkiej chwili na obu pasach utworzyły się ogromne korki.
Co gorsze, ucierpiały również radiowozy. Też najechały na kolce, co uniemożliwiło dalszy pościg. Bus, nie niepokojony już przez nikogo, pojechał sobie w siną dal, pozostawiając na drodze żniwo swoich działań.
Fot. Materiały Czytelnika
- Dwa samochody policyjne, jeden radiowóz i jeden pojazd bez oznaczeń, goniły uciekającego kierowcę busa - opowiadał nam jeden ze świadków zdarzenia. - Przestępcy byli przygotowani na taką ewentualność i aby utrudnić interwencję, zaczęli rozrzucać z samochodu wcześniej przygotowane metalowe kolce.
O sprawę zapytaliśmy oczywiście policję. Okazało się, że prowadzi ją Komenda Miejska we Wrocławiu.
- W ramach czynności operacyjnych funkcjonariusze wydziału kryminalnego Komendy Miejskiej we Wrocławiu, zajmującymi się przestępczością samochodową, chcieli zatrzymać do kontroli busa marki Fiat - poinformowała aspirant sztabowa Anna Nicer z biura prasowego Komendy Miejskiej we Wrocławiu. - Kierujący tym pojazdem nie zatrzymał się na wysokości Mostu Rędzińskiego na wydawane sygnały z radiowozu cywilnego. W związku z tym funkcjonariusze udali się w pościg za pojazdem, który przemieścił się z terenu Wrocławia w kierunku powiatu trzebnickiego. Tam na odcinku drogi między Krynicznem a Ligotą Piękną uciekający mężczyzna rozsypał ze swojego busa specyficzne kolce, w wyniku czego pojazdy, które przemieszczały się tą drogą uległy uszkodzeniu, między innymi ucierpiały również ścigające go radiowozy policyjne - mówiła rzeczniczka policji.
Anna Nicer dodała również, że trwają czynności zmierzające do zatrzymania sprawcy, a okoliczne firmy zajmujące się naprawą i wymianą opon już zacierały ręce w nadziei na niezłe żniwa.
Policja spisała dane kierowców jako osób poszkodowanych. Później dowiedzieliśmy się od Czytelników, że kolce na drodze widzieli również mieszkańcy Machnic, co pozwala przypuszczać, że bus jechał dalej tamtą trasą. Możliwe, że skręcił w boczne polne drogi, których na tym terenie nie brakuje i dotarł do miejsca, gdzie mógł się bezpiecznie schować. Kierowcy zgłaszali, że również na S5 na wysokości Kryniczna.
O postęp w sprawie zapytaliśmy w środę.
- Kierowca jeszcze nie został ujęty. Sprawdzamy pod tym katem również monitoring. Wciąż trwają czynności operacyjne w celu zatrzymania tego człowieka i sprawdzenia miejsca, gdzie znajduje się pojazd - powiedział komisarz Wojciech Jabłoński z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Poszkodowani kierowcy pytają teraz czy mają szanse na odzyskanie kosztów naprawy uszkodzonych pojazdów, a jeżeli tak, to do kogo mają się zwrócić.
Aspirant sztabowa Anna Nicer z biura prasowego Komendy Miejskiej we Wrocławiu przyznaje, że temat jest bardzo złożony. Wyrzucając z samochodu kolce kierowca zadziałał z całą świadomością skutków, które przyniesie jego działanie. Jeżeli sprawca zostanie zatrzymany i stanie przed sądem, to sędzia będzie mógł nałożyć na niego dodatkową karę, czyli zwrot równowartości kosztów poniesionych przez właścicieli pojazdów, które ucierpiały w wyniku wyrzucenia kolców. Oczywiście nastąpi to tylko w przypadku, gdy sprawcę uda się przed sądem postawić.
W tej chwili kierowcy powinni zgłosić szkodę swoim ubezpieczycielom. Sytuację, w jakiej powstała, należy dokładnie opisać. Dalsze postępowanie zależy od zasad firmy ubezpieczającej samochód.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
To tzw kaltropy, powszechnie wykorzystywane przez Rzymian 2000 lat temu, z 3-4 ostrzami, rozrzucone zawsze padały z 1 ostrzem do góry. Kiedys dotkliwie raniły stopy piechurów lub kopyta koni,teraz jakiś miłośnik Cesarstwa przywołał je znów do działania.