W piątek, 28 listopada, 77-letnia mieszkanka naszego powiatu zdecydowała się przyjść do trzebnickiej komendy policji. Straciła dużo pieniędzy. Miała nadzieję na ich odzyskanie przez policję. Jednak szanse na odzyskanie pieniędzy po oszustwie finansowym — szczególnie takim, w którym poszkodowany sam przelewa środki, są niskie.
Historia ta zaczęła się kilka tygodni wcześniej, jeszcze pod koniec października. Wtedy zadzwoniła do niej kobieta o pewnym, uspokajającym głosie, przedstawiając się jako konsultantka inwestycyjna. Brzmiała profesjonalnie, przekonująco. Seniorka, ufna i przekonana, że rozmawia ze specjalistką, dała się wciągnąć w rozmowę. Po chwili w słuchawce pojawił się kolejny głos — rzekomy „ekspert”, który miał pomóc jej pomnożyć niewielkie oszczędności.
To on namówił ją do wysłania 800 złotych jako „pierwszego kroku do inwestycji”. Później było już tylko łatwiej — oszust regularnie odzywał się na komunikatorze, pokazując jej sfabrykowane ekrany z rosnącym zyskiem. Na monitorze pojawiało się 1200 złotych, jakby jej pieniądze naprawdę zaczynały pracować.
W listopadzie mężczyzna zadzwonił ponownie. Tym razem był bardziej stanowczy. Przekonał ją, że aby „zamknąć proces inwestycyjny”, musi podać dane do logowania do banku. A potem kody BLIK, które miały służyć jedynie „weryfikacji systemu”. Seniorka wykonywała polecenia, nie wiedząc, że każdym potwierdzeniem otwiera złodziejowi furtkę do własnego konta.
Gdy oszust upewnił się, że może zabrać jej wszystko, namówił ją na ostatni krok — zaciągnięcie pożyczki. Całość trafiła prosto do jego kieszeni. Gdy kobieta zrozumiała, że została wykorzystana, było już za późno. Straciła ponad 63 tysiące złotych.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.