
Kupowane i sprzedawane nieruchomości, przetargi i oferta dużo wyższa niż zaplanowane na ten cel środki. Co łączy syna burmistrza oraz pewnego przedsiębiorcę i jego rodzinę, którzy dostają w gminie intratne zlecenia?
Dotarliśmy do kolejnych zaskakujących transakcji nieruchomościami. Tym razem chodzi o działkę nr 87 AM-5 o pow. ponad 22 ary w Trzebnicy, tuż za cmentarzem, przy ul. Cichej (cmentarz przy ul. Prusickiej w Trzebnicy).
[middle1]Na działkę oraz inne przyległe do tego cmentarza tereny nie ma uchwalonych Miejscowych Planów Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP), które zgodnie z prawem uchwala Rada Gminy. Oznacza to, że aby móc na niej wybudować dom należy uzyskać Decyzję o Warunkach Zabudowy, która jest wydawana przez Burmistrza ale już bez udziału radnych.
Historia działki jest bardzo interesująca z punktu zwykłego mieszkańca, który chcąc kupić w Trzebnicy w latach 2015-2016 działkę pod zabudowę jednorodzinną, musiał się liczyć z wydatkiem 150 – 200 zł za m2. W przypadku tak dużej nieruchomości, jak ta opisana powyżej, dałoby to kwotę ok. 350 – 400 tys. złotych. Tyle, mniej więcej, płacili mieszkańcy za podobne areały. Tymczasem zakupem działki zainteresował się syn burmistrza Marka Długozimy i okazało się, że kupił ją “w bardzo okazyjnej” cenie, a następnie szybko sprzedał. Ale po kolei.
Artykuł ukaże się w czwartkowym numerze Nowej Gazety Trzebnickiej, ale już teraz możesz go przeczytać w wersji elektronicznej.
...
Spokojnie, ten tekst możesz przeczytać w całości. Dołącz do nas już teraz! Będziesz mógł czytać wszystkie teksty, bez ograniczeń. Sprawdź, co zyskasz.
Pozostało 82% tekstu do przeczytania.
Wykup dostępTwoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Czas żeby prokuratura się wzieła za nich
Tak samo żeby prokuratura też zapukała do Prusic i Żmigrodu a jakże z tego samego powodu , bo tam jeszcze gorzej z przetargami tam to nie ma żadnej kontroli harcują sobie jak myszy na poddaszu , nowa to rzeczywiście jest ciemna albo redaktor naczelny robi z niej ciemnotę .
Proste, oni rzucą parę groszy dla redaktora, Ci z Trzebnicy niestety nie dlatego piszą o nich artykuły. Każdy mieszkaniec tej gminy czy ościennych wie jak to wygląda. Śmiech na sali.
i to jest sedno sprawy !!!!