
Zmiażdżone samochody, powalone w poprzek dróg i ulic drzewa, pozrywane linie energetyczne. Na Grzybku powalone drzewa na drogach - głównych traktach spacerowych. Burza jest dzisiaj głównym tematem rozmów oborniczan. Strażacy i pracownicy Taurona pracują na pełnych obrotach. Szkody są cały czas usuwane.
Po godz. 20 rozpętała się wczoraj na terenie naszego powiatu burza. O takiej sile, jakiej dawno nie było, a w przypadku gminy Oborniki Śl., gdzie straty były największe, może największa w historii. Tego nikt się nie spodziewał. Alert wczoraj wysyłany mms-em był o standardowej treści - takiej, jaka jest zawsze wysyłana przed burzą.
Na terenie Obornik Śl. największe szkody powstały na terenie Powiatowego Zespołu Szkół przy ul. Parkowej. Teren wygląda, jak pobojowisko. Powalone drzewa jedno obok drugiego. Wyrwane z ziemi wielkie korzenie. Usuwane są w tej chwili drzewa, które oparły się o inne. Pracownicy Taurona naprawiają linię energetyczną. Została zerwana pomiędzy prawie wszystkimi słupami na niemal całej długości ulicy. Zerwana jest także na terenie szkoły. Jej budynkowi na szczęście nic się nie stało. Szczytowe gałęzie i konary spadły niemal przy samej szkole. To musiały być miejscowe silne podmuchy. W okolicy nie było takich zniszczeń. Przy odległym o kilkadziesiąt metrów od budynku szkoły budynku domu dziecka nie ma powalonych drzew.
Rano rozmawialiśmy z rzecznikiem Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Trzebnicy, Dariuszem Zajączkowskim. Po godz. 14 znowu do niego przedzwoniliśmy, aby uzyskać nowe informacje.
- Są nowe zdarzenia, ale niewiele różniące się od tych, o których rozmawialiśmy kilka godzin wcześniej. Konary, gałęzie, zerwane linie energetyczne i zalania. W tej chwili mamy od początku burzy już zgłoszonych około 150 zdarzeń. Od kilku godzin jesteśmy non - stop przy dziesięciu, kilkunastu działaniach. Jedne kończymy, od razu wyjeżdżamy do innych zgłoszeń. W niektórych miejscach nie było nikogo rano, a zauważyli później i zgłaszają teraz. Są to też miejsca zgłoszone wcześniej, ale nie było zagrożenia, więc szkody te są usuwane w drugiej kolejności - powiedział nam rzecznik.
Zapytaliśmy, czy już mieli kiedyś tyle wyjazdów po burzy.
- Każdego roku przynajmniej raz jest taka burza, po której mamy tyle wyjazdów. Najwięcej, ile dotąd było po jednej burzy, to około 150. Ta ostatnia na pewno jest jedną z największych - stwierdził.
Po południu wybraliśmy się na rekonesans po mieście. Na ul. Skłodowskiej, w pobliżu skrzyżowania z ul. Kownackiego, leżały po obu stronach ulicy na chodnikach gałęzie i pocięte fragmenty konaru wierzby tam rosnącej. Droga była zablokowana. Jeszcze wczoraj wieczorem strażacy ją udrożnili. W każdym parku zostały powalone drzewa. Jest pełno gałęzi. Na zdjęciach przedstawiamy wiatrołomy w parkach na Podzamczu i w Parku Miejskim. Obok niego, na ul. Trzebnickiej, w pobliżu skrzyżowania z ul. Poniatowskiego, po obu stronach ulicy na chodnikach złożone zostały pocięte fragmenty pnia. Drzewo, gdy w tym miejscu powaliło się, zatarasowało całą jezdnię. Kilkadziesiąt metrów dalej w kierunku urzędu miejskiego leżało na ulicy kolejne drzewo. Usunęli je w nocy strażacy. Przy ul. Trzebnickiej zobaczyliśmy samochód obornickiego ZGK. Pracownicy na pakę ładowali gałęzie. Zagadnęliśmy jednego z nich:
- Masakra. Jeszcze tydzień będziemy usuwać powalone konary i gałęzie - stwierdził.
Inną ekipę zajmującą się usuwaniem skutków burzy zobaczyliśmy w parku przy dworcu. Tam złamała się pokaźna robinia akacjowa i spadła na dach budynku znajdującego się za ogrodzeniem parku, za budynkiem poczty. Zapytaliśmy jednego z pracowników o to, ile mają pracy:
- Mamy bardzo dużo zgłoszeń. Usuwanie drzew i konarów zajmie nam dwa tygodnie. Inne firmy, takie jak nasza, też mają bardzo dużo pracy.
Duże szkody powstały przy ul. Piłsudskiego, w pobliżu skrzyżowania z ul. Kościuszki, obok obok bloków. Tam drzewo spadło na trzy samochody.
- Jestem właścicielem jednego z tych samochodów. Drugi jest też mieszkańca bloków. Natomiast ten najbardziej uszkodzony nigdy tu nie parkował. Zaparkował tu pierwszy raz - powiedział nam mieszkaniec bloków, którego spotkaliśmy przy uszkodzonych samochodach.
Zapytaliśmy, czy już kontaktowali się z firmami ubezpieczeniowymi.
- Mój samochód i pozostałe nie miały ubezpieczenia AC. Dzwoniłem do gminy. Powiedziano mi, że gmina będzie starać się o wypłatę ze swojego ubezpieczenia. Jeśli dostaną pieniądze, to nam obiecali wypłacić - stwierdził.
Tam też zobaczyliśmy osobę z kamerą i drugą mówiącą do mikrofonu. Okazało się, że obie były ze stacji Polsat News.
- Najwięcej na Dolnym Śląsku szkód było w powiecie kamiennogórskim i trzebnickim - usłyszeliśmy, gdy nagrywali materiał.
Gdy skończyli, zapytaliśmy się, gdzie jeszcze byli.
- Jeździliśmy po okolicy. Dużo powalonych drzew jest w Wielkiej Lipie - powiedziała nam dziennikarka.
Przechodząc koło stacji paliw Orlen zauważyliśmy, że wjeżdża na nią samochód strażacki. Podeszliśmy do niego.
- Mamy mnóstwo zgłoszeń. Wracamy z interwencji w Rościsławicach. Mamy kolejne zgłoszenia. Przepraszam, ale nie mogę dłużej rozmawiać - powiedział nam strażak. Widać było, że się spieszy.
W jednym ze sklepów rozmawialiśmy ze sprzedawczynią. Powiedziała, że ludzie mówią, iż dużo powalonych drzew jest na Grzybku. Rzeczywiście. Już przy samym wejściu do lasu od strony ul. Prusickiej, na drodze rowerowej, zwalone drzewo zagradza przejście. Spadając połamało szlaban tam się znajdujący. Na tej samej drodze, w pobliżu krzyża, w jej poprzek leży kolejne drzewo. Dwadzieścia metrów dalej, przed byłym torem saneczkowym, na całej szerokości ścieżki leży kolejne drzewo. Następne dwadzieścia metrów dalej, nad tą ścieżką są konary dwóch złamanych drzew. W pobliżu ul. Parkowej drogę przegradza kolejne zwalone drzewo. Nieopodal, na początku ul. Parkowej, już na asfaltowej jezdni na całej szerokości leży powalony świerk, który zniszczył ogrodzenie znajdującego się tam budynku zabytkowego dworku. W pobliżu Aury, przy wejściu do lasu, na ścieżce są powalone kolejne drzewa. W pobliżu, na alei Kasztanowej stanowiącej przedłużenie ul. Orkana, też znajduje się powalone drzewo. Jest na tyle dużo tam konarów i gałęzi, że nie da się przejść. Obok, przy ścieżce prowadzącej na Wzgórze Grzybek, leży olbrzymi konar dębu.
W innym ze sklepów posłyszeliśmy rozmowę klientki z ekspedientką.
- W Siemianicach drzewo spadło na ogród zimowy. Gdy chce się wyciąć drzewo, to trzeba miesiącami czekać na pozwolenie, a taka burza w każdej chwili może się pojawić - mówiła klientka.
Potem zagadnęliśmy sprzedawczynię. Powiedziała nam, że od klientów wie, że złamał się duży dąb przy ul. Skłodowskiej. Okazało się, że stał na podwórzu przy budynku wielorodzinnym, znajdującym się w pobliżu skrzyżowania z ul. Trzebnicką.
- Jesteśmy bez prądu. Nie ma jak zagrzać wody. W Tauronie powiedziano nam, że kiedyś przyjadą - stwierdził mieszkaniec domu, gdy przedzwoniliśmy do niego około godz. 20.
Część dębu spadając zerwała napowietrzne kable energetyczne. Sytuacja jest trudna, bowiem służby nie są w stanie usunąć jednocześnie wszystkich szkód.
Dom ten i wypowiedź mieszkanki znalazły się w głównym programie informacyjnym Telewizji Polskiej - 19.30.
- Gdyby mój chłopak nie zagadał się z sąsiadem i wyszedł wcześniej, nie wiem, jak to by się skończyło - mówiła do kamery.
Znajdujące się przy budynku samochody zostały uszkodzone. W galerii przedstawiamy zdjęcia wykonane w telewizorze.
Na jednym z domów przy ul. Kasztanowej w Obornikach Śl. zerwane zostały dachówki.
- Przez powstałą dziurę w dachu leciała woda na strych - powiedział nam mieszkaniec.
Część ulicy Kasztanowej była wyłączona z ruchu - przy szkole, od skrzyżowania z ul. Kownackiego. Złamał się duży konar jednego z drzew rosnących przy ogrodzeniu szkoły. Jednym końcem, mniejszymi konarami i gałęziami, oparł się o jezdnię. W znajdującym się obok parku - dawnym cmentarzu niemieckim, również są powalone drzewa i połamane konary. Rosnące tam jeżyny w części są położone. Wyglądają, jak zboże położone na polu przez silny wiatr. Są wśród drzew, więc to dużo mówi o sile wiatru.
Udaliśmy się też na ul. Wyszyńskiego. Wczoraj na Facebooku pojawiła się informacja, że złamał się Dąb Cesarz rosnący przy niej. Inni twierdzili, że to nie on, a lipa. Dąb nie miał widocznych śladów po odłamaniu konarów. Twarda sztuka. Natomiast po drugiej stronie ulicy była już pocięta duża lipa. To ona tam się zwaliła i uniemożliwiała w nocy ruch samochodów w tym miejscu. W pobliżu na tej ulicy zauważyliśmy trzy wozy strażackie. Okazało się, że przy jednym z budynków w trakcie burzy w jego kierunku pochyliło się drzewo.
- Korzenie są już nadwyrężone. Drzewa iglaste mają płytkie korzenie. Jest duże ryzyko, że może polecieć na budynek. Dlatego wezwaliśmy straż, aby je wycięto - powiedział nam mieszkaniec.
Więcej o konsekwencjach tej burzy napiszemy w najbliższym wydaniu Nowej Gazety Trzebnickiej. W galerii przedstawiamy zdjęcia opisywanych miejsc. Dołączyliśmy do niej fotki zalanej ul. Dworcowej w Obornikach Śl. przy poczcie, zerwane linie energetyczne i pracę energetyków Taurona w Rościsławicach i jedno zdjęcie z usuwania konarów zagrażających spadnięciem przy cmentarzu w Trzebnicy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie