
Przez rok hala stała nieczynna, bo Powiatowy Inspektor Nadzory Budowlanego wstrzymał jej budowę. Powód? Inwestycja była niezgodna z projektem i pozwoleniem na budowę. Po roku i po złożeniu projektu zamiennego halę ponownie zgłoszono do odbioru. Właśnie trwają czynności kontrolne.
Jak udało nam się ustalić, 5 października na hali widowiskowo - sportowej prowadzono kontrolę przeciwpożarową. Strażacy z Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Trzebnicy przez kilka godzin sprawdzali, czy to co przedstawiono w projekcie zgadza się ze stanem faktycznym. Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że strażacy wydali stanowisko, że w zakresie ochrony przeciwpożarowej w/w inwestycję wykonano zgodnie z przedstawionymi projektami. Ostateczną kontrolę przed wydaniem pozwolenia na użytkowanie przeprowadzi jeszcze Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.
Całego zmieszania by nie było, gdyby inwestycję prowadzono zgodnie z projektem i ówczesnym pozwoleniem na budowę albo gdyby szybko zrobiono projekt zamienny, który uwzględnia wprowadzone zmiany. W efekcie inwestycja, która pierwotnie miała być zakończona w styczniu 2019 roku do dzisiaj nie ma pozwolenia na użytkowanie.
Powstają pytania. Kto nadzorował przebieg inwestycji? Dlaczego gmina przed wstrzymaniem inwestycji nie reagowała na pisma inspektora, który prosił o wyjaśnienia i dostarczenie dokumentów? I wreszcie, kto ponosi za ten stan rzeczy odpowiedzialność?
Dzisiaj już wiadomo, że budowa hali jest o kilka milionów droższa niż to co wykonawca zaproponował w przetargu. Czy wszystkie roboty dodatkowe były uzasadnione? Wiemy już, że niektóre prace gmina przed przetargiem wyłączyła z zakresu, a potem dała je wykonawcy jako właśnie roboty dodatkowe. Czy takie działanie było prawidłowe?
Zaskakujące jest też to, że w niejasnych okolicznościach wykreślono budowę podziemnego łącznika, którym dzieci miały przechodzić na halę sportową. Wykonawca zaproponował, że zbuduje go w atrakcyjnej cenie. Dlaczego gmina nie domagała się jego wykonania, tylko tak łatwo z niego zrezygnowała?
Niedomówień jest więcej. Docieramy też do kolejnych ciekawych dokumentów. Może się okazać, że w wyniku pewnych decyzji bardzo zyskiwał wykonawca, a mogła tracić gmina.
Osobną sprawą jest też rozliczenie budowy. Radni już zapowiadali, że będą burmistrza pytać o kary umowne, które powinny zostać naliczone wykonawcy za nieterminowe oddanie inwestycji. A przypomnijmy, że z umowy wynika, że za każdy dzień zwłoki wykonawca powinien zapłacić ok. 34 tys. zł. Kwota kar może więc iść w miliony. Warto zadać pytanie, czy burmistrz Marek Długozima zadba o pieniądze mieszkańców i będzie się domagał naliczenia kar umownych, a jeśli nie, to dlaczego?
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ręce opadają
"Strażacy z Komendy Powiatowej Policji" XD